reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

POGADUCHY O WSZYSTKIM

A ja nad morze, do Łeby. O każdej porze roku. To jedyne miejsce, do którego jadąc, pakuję się z ochotą. No i oczywiście najlepiej poza sezonem, np. we wrześniu. Zawsze jeździłam tam z Kajciem, póki nie poszedł do szkoły.
 
reklama
A to moje łobuziaki w szkole... :laugh:

d0013.jpg
 
Ja kocham morze i jadę tam chętnie o każdej porze roku. Dla mnie prawdziwy urlop, to wypoczynek nad morzem... inaczej to tylko namiastka... ;)
 
Ja też - tylko Bałtyk. Ale mój mąż nurkuje i na wakacje wybiera najczęściej jakieś ciepłe morze, gdzie jest ciekawe życie podwodne, bo w naszym morzu nie ma co oglądać, poza kilkoma wrakami.
We wrześniu mieliśmy w planach Łebę, ale okazało się, że chłopaki jada w grudniu na narty i nie chcąc, żeby Kajtek opuszczał zbyt dużo szkoły, ustąpiłam i zrezygnowaliśmy z wyjazdu. Poza tym od nas to strasznie daleko: +- 700 km i droga tragiczna, jedzie się cały czas przez jakieś wioski, wąsko, pełno TIR-ów. Trochę się bałam z małym, bo jego dotychczasowy rekord to droga do Wrocławia czyli jakieś 45 minut autostradą, później zaczyna się wielki RYK.
 
Ja wybredna nie jestem... ale byłam w Tunezji i marzę, aby to jeszcze powtórzyc... :)
Patryk jako 7-miesięczny bobas jechał samochodem nad morze 7 godzin, całą drogę przespał. :D Sebastian jako 1,5 roczny brzdąc jechał nad morze i po 2 godzinach zaczynał się ryk. :( Już teraz widzę, że moje dzieci to ogień i woda... ::)
 
A ja kocham i góry i morze, latem morze i to najlepiej gdzies we Włoszech, (zakochana jestem w Sardynii i pragniemy tam znowu pojechać, tym razem we 4), a zimą i jesienią góry, Oczywiście też gdzieś daleko, w tym roku jedziemy do Austrii, niestety w Polsce góry nie maja "zaplecza" poza kilkoma miejscowościami, któtr też bardzo odbiegają od standardów europejskich. Co do podróżowania, to ja uwielbiam sie pakować i jeżdzić, z Alexem pojechalismy w góry jak miał 2 i pół miesiąca i swietnie było (zima), mam nadzieje, ze teraz też sie uda, jedyny warunek dla mnie to dobre zaplecze na miejscu (jakis hotel lub pensjonat czysty i wszystko na miejscu). Poza tym moi faceci świetnie czuja się w górach (alergicy) i potem na długo mają zapasy zdrowia.
 
Jako nastolatka każde wakacje spędzałam w górach, na szlakach. Moje dzieci jeszcze w górach nie były, więc czas najwższy nadrobić zaległości... :laugh:
 
O rany, robię trzecie podejście do pisania, dwie poprzednie wypowiedzi gdzieś mi wcięło! Co się dzieje???

My góry mamy bardzo blisko. Do czeskiego Jesenika trochę ponad godzinę, więc nie ma problemu, żeby co weekend chłopaki sobie pojeździły na nartach. ale na dłuższe wyjazdy to raczej wybieramy Włochy lub Francję. W tym roku jadą do Maso Corso do Włoch, na lodowiec. Tam warunki narciarskie zawsze są ok i do tego, jak pisze Edzia jest zaplecze: sauny, baseny, termy, restauracje itp.
Ja zastanawiałam się czy z nimi nie jechac, ale pomijając to, że jechalibyśmy obładowani jak cyganie, to pozostaje jeszcze pytanie: co ja bym tam robiła? Bo ileż można spacerowac po mrozie? i co potem? Siedzenie samej w hotelu, bo chłopaki cały dzien na stoku.
 
Ewcik[/b ja jadę, wolę pochodzić po mrozie i potem do sałenki, niż siedzieć w domu samej jak oni tam szaleją w górach, zresztą chce małej zmienić klimat i sobie trochę pojeżdżę jak małą uśpię to się podmienimy z mężem, mam nadzieję, że się uda, nie znoszę zostawać w domu jak ktoś wyjeżdza.
 
reklama
Ja też wolę jeździć niz zostawać w domu. Odkąd jesteśmy małżeństwem na okrągło gdzieś jeździmy - bliżej i dalej, byle w domu nie siedzieć... :D
 
Do góry