masakra od rana z małą Madzią, hm? wstaje sobie ładnie...robię sniadanko dla mnie i Lubego..zasiadamy eeeelegancko, a tu z rańca takie wieści...;|
pytanie : w co wierzyć? ;p... nie zdziwie się jak matka na łeb dostała po fakcie i teraz dla "spokoju" ścieme wali, ze upuściła dziecko,a tak na prawdę gówniara miała dość kupek, płaczu itd... aaalbo zmysliła ze upuscila Madzię chociaztak na prawdęktos faktycznie jąporwał...a zmyslilatezdlatego zeby wreszciedali jej spokoj... za przeproszeniem, aleludzie mają narąbane w głowach. ;] Dlaczego jak te dziecko niby przypadkiems padło to kochana mateczka nie dzwonila po pogotowie? ze strachu ze będzie to jej wina? i tak jest... durne te babska... dzieci robią, a pozniej takie rzeczy...
Zawsze byłam zdania : śmierć za śmierć... tym bardziej jak nic sie nie zrobilo by pomóc...w dodatku wlasnemu dziecku.. no proooosze Cię kobito;] zero usprawiedliwienia dla takiego zachowania - tak po świńsku z mej strony, ale... sorry;] nic nie tłumaczy takiego działania...zadne zmęczenie, choroba psychiczna, załamanie nerwowe czy młodość. NIC;]
Obecnie oczywiście jakby w naszym państwie istniało takie prawo : śmierć za śmierć...to bym chyba na zawał zeszła, bo zbyt zagmatwaną mamy politykę i myślenia ani ciut z tej strony...takze były strach i pewnie pozabijaliby za duzo niewinnych osób... Jednak jakby te Państwo znormalniało i było na odpowiednim poziomie w tej sferze... dobrze by było, gdyby kara była taka jaka być powinna.
Jak mi ktos powie, ze jestem niedobra i ze należy wybaczac kazdemu... powiem : "pocałuj mnie gdzie chcesz" ...
Można wybaczyć, ale nie wszystko. Jestem za wyznaczeniem konkretnych granic. Jak nie ma granic to sie wlasnie pozniej wszystko chrzani, bo cierpliwość może być ogromna, ale nie wieczna. a matka bedzie ściemniała jeszcze nie raz w tej sprawie;] chciała byc sprytna, a nie wyszło... "muka jajo" Droga Pani. A ojciec...na prawdę nie wiedział? mhmmm... czy współczuję rodzicom? owszem...współczuję straty dziecka... Ale nie mam współczucia do tej kobity jako do osoby...skoro nawet temu dziecku nie starała się pomóc;] Wypadki zdarzają się zawsze... co wtedy robimy? Dzwonimy po karetkę czy każdego wywozimy do lasu? .. Ściema za ściemą... nie wierzę w przypadkowe upuszczenie Madzi;] nie po tym jak sobie wlsne dziecko wiozła w wózeczku, zostawila w lasku i nie pwoeidziala nic mężowi... i nie dzwonila po pomoc...oooo nie nie.;]
Się nagadałam. nawet nie wiem czemu. Naszło
..
idę poczytać coście nabazgrały;]