Hej dziewczyny..
Na wstępie pragne raz jeszcze podziekowac Wam za wszystko- za pamięc o mnie tutaj ( mąz pisal, ze jak wszedl pierwszy raz na forum to byly posty juz zastanawiajace sie co ze mna, dziekuje..) , za smsy i mase pozdrowien i ciepłych mysli
No nikt a najmniej ja spodziewal sie czegos takiego. Jak pół roku gdzies po glowie tłukły sie mysli czy z ciązo wszystko ok, tak walnęlo zupelnie z innej strony. Nie wiadomej do teraz :/
Wtorek zeszly był faktycznie dosc nerwowy i w biegu.
Zaczeło sie ok godziny 14. Poprostu ból i rwanie w plecach- pod prawa łopatka. Myslalam, ze zle siedzialam, za duzo chodzenia- wiadomo. W domu sie polozylam, ale zaczelo sie nasilac.. Ja naprawde nigdy w szpitalu nie bylam, ( procz skrecenia kostki 2 lata temu, zlamania nogi w dziecinstwie no i samych narodzin
) ..Dlatego mysl o jezdzie na pogotowie nie pojawila sie odrazu. Do wieczora sie zwijalam i kiedy naprawde bol stal sie silny wiedzialam, ze nie ma innego wyjscia. Bez ciazy pewnie probowalabym jeszcze silnymi lekami to zbic, a tutaj nie bylo innego wyjscia.
Pojechalam z mezem i siostra najpierw na pogotowie w Rumi a pozniej do szpitala w Wejherowie. Byla godzina ok 20.. a ja czulam sie coraz gorzej. Ból zaczal promieniowac juz od lopatki na dol plecow, brzuch..ja juz sama niewiedzialam co mowic. Zbadali pod katem ciazy- wszystko idealnie. I juz czuje nie zadowolenie.. Tak jak potraktowano mnie ogolnie na tym SORZe to chcialabym wymazac z pamieci. Do dzis nosze tego slady chociazby w postaci siniaka na caly tylek po zastrzyku. Mocz cewnikiem pobrala tak, ze potem zwijalam sie jeszcze z bólu sikajac i leciala mi czysta krew z cewki- a polozne juz na oddziale mowily ze to nie mozliwe.
No mniejsza.
Dobijała 23 a tam tylko poza badaniami gin. pobraniem krwi i moczu i jednym zastrzyku, trzymaniu mnie w jednym i drugim pokoju czekajac wciaz na kogos, po usg narzadow wewnwtrznych nic innego nie robiono by mi ulzyc na Boga w tym cierpieniu. Ja juz ledwo ogarniałam co sie dzieje dookola. Wyłam, bujalam sie jak w transie. Mąż i siostra byli przerazeni maz probowal mi jakos ulzyc a ona malo nie rozwalila "tej budy" bo jak moga kobiete w ciazy w takim stanie wystawic za drzwi na laweczke by poczekala na wyniki?
Wkoncu po kolejnym badaniu gin zdecydowali mnie zostawic.
ALE ja zupelnie nie wiedzialam jak to wkoncu z tym ubezpieczeniem :/ A nikt nie byl na tyle kompetentny by mi na to odpowiedziec ( nawet babki w recepcji co zajmuja sie przyjmowaniem, ubezpieczniami?? CHORE!) . To sie nie zgodzilam. Mialam nadzieje, ze po kolejnym zastrzyku na odchodne przejdzie.
W domu bylismy po 23, wycienczeni. Rano mialbyc lot ale kto o tym myslal.
Polozylismy sie .. A ja przysypialam na chwile i budzilam sie juz poprostu w agonii :-( Mąz wstal i porzadnie poszeral w przepisach i czarno na bialym jest ustawa, ze polka bez ubezpieczenia na sam dowod i fakt ciazy ma prawo do wszelkiej pomocy zdrowotnej. Jest na to osobny fundusz od panstwa.
Ja nie kontaktowalam z bólu..
Dzwonil do mamy i siostry, konsultowal wkoncu o 4 z tesciowa mnie ubrali i zawiezli spowrotem.
Trafilam oczywiscie na patologie bo coby nie bylo musialam miec opieke i leki z ramienia ginekologiczneo-połozniczego. Fakt ten jednak nie poprawil mojej sytuacji.. Dali znowu rozkurczowe, jakies przeciwbolowe ale nie mocne a ja nie odczuwalam ulgi. Meczylam sie do czasu wizyty na meza. I w sumie nie powiem Wam jak wygladala ta sroda i czwartek bo ja tylko wylam i tarzalam sie po lozku z bolu.. Robili badania jakies i nie wiedzieli o co chodzi i jak mi pomoc. Oczy uciekaly mi juz w tyl glowy, tymi lekami czasem zelzeli bol ale nie na stale. Wciaz go czulam.
W czwartek przestaly bolec plecy a wszystko jakby przenioslo sie na narzady wewnetrzne z lewej strony :/ I zagadka dla nich kolejna. A coz mialam rzecz, mowilam jak bylo mimotego ze malo to logiczne sie wydawalo. Bol byl straszny, nie dawal mi oddychac i lezec ( czulam jakby uscisk na wszystko w srodku jak sie kladlam n aboku i nie moglam w pelni nabrac oddechu ). Znowu usg, badania i NIC.
Wkoncu w piatek karetka pojechalam na rezonans i dostalam juz mocny srodek przeciwbolowy.
rezonans byl koszmarem. Wstepnie nic nie bylo widac na nim.
W sobote wkoncu zaczelam odczuwac wieksza ulge..juz bylam wstanie posiedziec na lozku i pogadac z mezem, mama i siostra.. Z tym ze przyszla druga diagnoza z rezonansu ktora sciela nas z nog, dobrze, ze odrazu wezwano specjalikste na badanie dopplera ktory zdementowal wszystko zdecydowanie.
No i od niedzieli zaczelo 'odchodzic'. Ostatnie dwa dni czulam sie perfect nic. Zero.
No i tyle samo oni wiedzieli. I tak z przebąkiwan (nie sadzicie chyba, ze wychodzac ze szpitala ktos mi laskawie cos chcial powiedziec? zrobili tyle badan drogich a tej nic nie jest :/ ) moglbyc zator i tu musze sobie robic zastrzyki w brzuch na rozrzedzenie krwi, ale nie wiem ile na ile nic. Mogly byc nerki ( znaleziono jakies zlogi na lewej nerce) . A slyszalam jeszcze o kolce watrobowej, kolce nerwkowej, nerwobólach..
Ehh mam nadzieje, ze na wypisie bedzie cos wiecej. Musze wtedy z ciocia pogadac i przeanalizowac raz jeszcze bo nie wiem wiele wiecej jak na poczatku. Ona byla w kontakcie z lekarzami tam wiec wie wszystko..
No i coż.. maz wrocil do uk po tygodniu dodatkowego bezpłatnego urlopu.
Ale ma na 3 dni w swieta przyjechac i jak wszystko bedzie OK wracam z nim..
Ah sie rozpisalam..watpie ze posty nadrobie, moze w mniejszych watkach. Poki co odpoczywac musze, bo dzis tylko do apteki podjechalysmy po te zastrzyki to pierwszy raz w zyciu malo nie zemdlałam :/
Mam nadzieje, ze u Was wszystkich wszystko ok. Bede juz mam nadzieje, teraz znowu dostepna bez problemu
Oby nic juz nie wrocilo.. chociaz przyznam sie, ze psychicznie siadłam troche i bede tez musiala z ciocia pogadac czy jest cokolwiek na nerwy co moglaby mi dac w ciazy..
Aha no a sama ciaza idealna.. Dorianek skacze az milo, czuje go czasem kilka cm nad pepkiem, a jak sie rozciaga z obu stron brzucha
Dwa tygodnie temu wazyl 600 gram , wczoraj wazyl 739 gram! Szyjka dluga, zamknieta , idealna. Jajami swiecil nie raz wiec juz zero watpliwosci
)