Heej
Wreszcie udało mi się znaleźć dłuższą chwilę i nadrobiłam wątek. Było ciężko, nie ukrywam
Ale i od ostatniego mojego posta minęło sporo czasu.
Mija nam 2 tydzień w Polsce. W końcu w pokoju porządek i wszystko podłączone. Większość rzeczy wiadomo gdzie można znaleźć, więc można powiedzieć, że przeprowadzka zakończona
Pierwsze dni to była masakra z lataniem po urzędach i składanie wszelakich wniosków, a to dowody, a to zameldowanie... Blee, najcierpliwszy człowiek by tego nie przeżył
W poniedziałek mam 1 wizytę u ginekologa w Polsce
Muszę założyć tu sobie kartę i ogólnie sprawdzi, czy u pani Lenowej wszystko ok
Ostatnio mam okropne bóle łydek w nocy, przez co nie wysypiam się zbyt dobrze. Kupiłam sobie żel z kasztana, ale mało pomaga
Od poniedziałku leżałam plackiem z ogólnym osłabieniem. Wszyscy w domu chorzy to i mnie złapało
W każdym razie już jest lepiej
Dobrze, że ten tydzień już się kończy, bo był nad to stresujący. Czekaliśmy na zwrot depozytu z mieszkania. Mieli 10 dni na przelanie pieniędzy i oczywiście bez przypomnienia się nie obyło... Jak im płacić to od razu do ręki, a oni mają czas na wszystko. Rzekomo dziś mają być pieniądze na koncie, więc czekam i sprawdzam. Później znów problem z poszukaniem kogoś kto nam te pieniądze przywiezie w miarę szybko... Nie opłaca się nam wypłacać w bankomacie z angielskiego konta, bo bank ma gorsze przeliczniki. Może obędzie się już bez przygód...
W domu wszyscy zadowoleni z naszego powrotu
6-letnia chrześniaczka nie odstępuje cioci i wujka na krok
Wieczorem smaruje mi brzuszek kremem, a na dobranoc zawsze daje buziaka Lence
Już teraz mam nadzieję, że będę na bieżąco
)