mata - bardzo się cieszę, żeś zadowolona z przepisu. Ja tam lubię dłużej w kuchni posiedzieć , ale takie ekspresowe/leniwe przepisy na czarną godzinke sie przydają. Smacznego
)))
villandra - tak sobie czytam o tym Twoim Panu...
Jakbym nas "widziała" jakiś czas temu. Myśmy darli koty 3 lata (moze 4) - bezustannie. i to nie były tylko sprzeczki... morze łez wylałam, oj wylałam. Zauważyłam u was takie coś : " Ja " ... a umknęło , gdzieś... "My". U nas też tak było... JA potrzebowalam usmiechu, uwagi. Ja, Ja, Ja... - tez kierowałam jasne komunikaty (jak się okazalo to było bardzo męczące). ON też mowił : JA to... JA tamto...
Jak tak teraz patrzę na ten straszny czas ( a był straszny)... to po pierwsze wiem, ze powinnam słuchac siebie a nie rad innych co robic(często wcielamy w zycie rady innych nieswiadomie, bo sie nasłuchamy). Po drugie dziękuję komuś tam, że jestem tak cierpliwa i ze on jest.
nauczyłam się tez stawiac w jego sytuacj... nawet w najdrobniejszych sprawach...zeby sprobowac zrozumiec co mu jest. - bo przeciez większosc z nich tak nie lubi rozmow o uczuciach
...
powiem Ci, że... gdybym miała znowu przechodzic ciężkie chwile tak długo...tylko po to by móc się dotrzeć ( a docieramy sie cale zycie)... to nie zalowalabym ze tak sie musi dziac... a dlaczego? A no dlatego, ze oboje się dzieki temu uczymy, a no dlatego, ze jezeli nam zalezy to w koncu cos do nas dociera...i dlatego by w przyszlosci nie popelnic starych błędow.
Nie życzę Tobie tego , by było jak u nas - bo uwierz, ze masz "lajcik"
)) ale zycze wam cierpliwosci i zrozumienia wzajemnego - tym bardziej w tym czasie! bo to stresujący czas dla was obojga przeciez.
Mój Pan mówi mi, ze jest szczesliwy, ze bedzie tatą, ale jednoczesnie przerazony - bo przeciez rola ojca to najwazniejsza zyciowa rola...
teraz macie czas , że Ty potrzebujesz więcej nie zauwazajac tego, a on niewiele moze dac, bo pewnie nie jest mu tak latwo jak sądzimy z oswajaniem się z sytuacją.
Ja jestem bezstronna, bo w kazdej ze stron znajdzie się błedy, ktore wpływają na zachowanie.
U nas minęło troszeczke od naszych wojen, ale wiem, ze zawsze będziemy się siebie uczyć. Tylko, ze teraz wiemy jak reagowac na zachowanie drugiej osoby
Słuchaj siebie... ale i jego(nawet jezeli nie mówi).
Kiedyś jak nie umiałam mówic o tym co czuję... gdzies w myslach zastanawiałam się.. "Jak wiele krzyku moze kryć milczenie?" - sporo... szczegolnie , gdy dotrze do nas, ze nie tylko my krzyczymy milcząc.
Ja jestem jakoś przekonana, ze z czasem się dotrzecie lepiej i ze się dogadacie
Tylko potrzeba cierpliwosci i zamiany "JA" na "MY"
Przezywacie teraz wszystko kilka razy bardziej... to normalne. Ja iwdze, ze u nas czasami tez iskrzy (leciutko) - ale to przeciez normalne w tym stanie, prawda?
)) a poczucie wlasnej wartosci cięzko zbudować samemu będąc w związku. Ja tez mialam bardzo małe, baaardzo. Jednak po dotarciu się lepszym i pomocy partnera....urosłam, urosłam
Spokoooju...