Oki - juz jestem. Teraz to klawiatura ma jakieś szanse ;-)
Zacznę od Was...
Kasiulka nie dziwię się, że rehabilitantka zachwycona, bo jak Grzesiu rehabilitacji potrzebował, to ja się powinnam zdecydowanie martwić (a się nie martwię); super się chłopak rozwija, mocny jest (widziałam na fb) i ciekawy świata
No i o to chodzi - byle tak dalej.
helena nie wiem jak "przestawić" dziecko, ale mam nadzieję, że znajdziesz skuteczny sposób na swojego dżentelmena
My też ulewamy - a jak! Ale jak tu nie ulewać jak w dalszym ciągu zdarza się nam tankować pod korek
Madziorka widzę, że dziś znów
forumowe zbiorowe szczepienie (nusia jak tam?); mam nadzieję, że Wasze maluchy śpią równie spokojnie jak mój.
Bo my też dziś po szczepieniu - Rafał był baaardzo dzielny - przy pierwszym wkłuciu tylko humor mu się popsuł (akurat chciał sobie wesoło pogadać), drugiego nawet nie zczaił (a miało bardzo boleć - aż się pani Tereska zdziwiła) i dopiero przy trzecim trochę pomarudził, ale po chwili już się śmiał. Następne kłucie w październiku - juz tylko jedno dziabnięcie.
Ważymy 8175g (i zdaniem pani dr mamy małą nadwagę - oczywiście w wymiarze prawa zlewamy to) i mierzymy... 77cm
Jeśli o wzrost chodzi, to nam chyba rzeczywiście centyli na siatce zabraknie
aina zapamiętam słowa Twojego M i najwyżej się do Ciebie zgłoszę
Bo lepsze sytuacje, niż obecnie miewaliśmy...
Najważniejsze, że Antoś już lepiej. Za Was też trzymam kciuki, żeby usg wyszło prawidłowo. A z ruchami pewnie nadrobi jak mój - długo nic nic nic, a potem nagle bęc i świat stoi otworem - tyle rzeczy jest przecież do poznania.
nefi 42 to mój normalny rozmiar. I często się zdarza, że nie pasuje (bo to chińskie 42
; dla przykładu w niemieckiej rozmiarówce 42 bywa nawet o 2
rozmiary za duże
a zdarzyło mi się raz dopasować nawet 36
). Także lussss!
agusia mój też nie uznaje zupy jako jedzenia (wyjątek stanowi garniec płatków owsianych na litrze mleka) - też wtedy chochluje jak kajakarz jaki
Super Aleks rośnie
Kasiulka my tak sobie próbujemy to i owo (no jest obiad i podwieczorek); wcina jak na razie wszystko, co mu proponuję (tylko przy malinach się krzywi, ale też dzióbek szeroko rozdziawia); jest marchewka, jest zupka (czyli marchewka z ziemniakiem i pietruszką), był szpinak i buraczek (zapomniałam się pochwalić, że w pn i wt
tatuś dawał obiad - toż dopiero smakował!
). A dziś przed wyjazdem do lekarza -akurat pora podwieczorku - chciałam dać mu jego ulubioną gruszkę i NIE
I ryk. I cyc
No to proszę. Po powrocie pocycyałem raz, zasnąłem. Potem się zbudziłem i nie trwało długo, znowu cycaaaaa! (Z kąpieli dziś postanowiłam zrezygnować - tak jakoś...) No to daję - jeden, drugi; niby najedzony, a jednak marudny (no, pewnie po szczepieniu). Ale że matka głodna, to wsadziłam w krzesełko i tak mój wzrok padł na ten deserek, którego nie chciał. I co? I wciągnął calusieńką porcję (i nie pogardziłby dokładką)
.
A w sumie to my się kosztujemy od jakichś dwóch tygodni - najwyżej trzech (miało być tylko smakowanie, ale głodny morek - jak mówi moja mama - zdecydował inaczej). Więc daj Grzesiowi wolną rękę ;-)
Aha - ja na początku też dodawałam trochę swojego mleczka ;-)
nusia z każdym dniem będzie coraz lepiej. Choć i tak nie zazdroszczę tych rozstań - oby czekały mnie one jak najpóźniej.
Super, że chłopaki świetnie sobie radzą - jakżeby mogło być inaczej? Moje chłopy w poniedziałek też były same prawie dwie godziny i nawet skutecznie się nakarmiły (kuchnia także nie doznała żadnych zniszczeń marchewkowych ;-)) i bez popitki cycowej dali radę
agusia weź Ty mi o prasowaniu nawet nie mów. Dopiero jedno skończyłam, a znowu potykam się o dwa kosze czytsych rzecxy czekających na moje zmiłowanie
helena też pamiętam jak pisałaś że tylko dzięki własnej czujności byliście o krok od poważnych następstw i dlatego z całym zdecydowaniem podpisuję się pod Twoją opinią o forach
A lekarze niech sobie o tym myślą, co chcą - bo tu nie chodzi o udawadnianie (czasem im ich niewiedzy), ale o zdrowie NASZYCH pociech. I biada temu, kto się naraż czujnej matce.
Maria No to żeście miały przygodę - nie zazdroszczę. Co do wymiany koła, to po przygodzie w ciąży (kiedy złapałam kapcia i błogosławiłam swoją rozrzutność rzędu 2 zł za dodatkowe ubezpieczenie i przyjechali z assistance mi koło wymienić ;-)) zwyczajnie wygodna się zrobiłam i w tym roku też wykupiłam opcję "opony"
A co się będę sama męczyć - wtedy było dziecko w brzuszku, teraz najpewniej będzie w aucie ;-)
A mi lekarz dał skierownie na jedno oznaczenie, czyli tyle warte co nic. No ale mam nadzieję, że atrakcje kulinarne, jakie zapodałam dziś moim ewentualnym robalom (pestki z dyni - świeżutkie) niezbyt przypadną im do gustu i wylezą ze swych (tzn. moich) okopów i dadzą się namierzyć.
A nie myślałaś, żeby poszukać innego pediatry, który będzie do rzeczy? W stolicy macie na pewno większe możliwości niż na malutkich wioseczkach.
pinula nasza spacerówka w zasadzie niczym się nie różniła od gondoli (bo to ten sam element ;-) - tyle że takiego wewnętrznego, wyjmowanego nosidła się pozbyliśmy); nawet "spacerowy" pałąk (zamiast takiego zabudowanego) przypięłam dopiero w zeszłym tygodniu a i z nim Rafał podróżuje 97% czasu na leżąco.
Z siusiakiem to bym obstawiała samopoznawanie, choć kontrola moczu na pewno szkody nie zrobi - zwłaszcza że nawet bez skierowania koszt niewielki, a spokój bezcenny.
A późno to jest teraz ;-)
2:17 a jeszcze (skopiować już tylko) moje dzisiejsze nerwy i prysznic... Znając życie, to pewnie jeszcze "przyhaczę" o karmienie nim się położę (bo dziś wieczorem jedliśmy w zupełnie innym rytmie)