Witam ponownie - wieczorowo.
Maria a nie macie jakiegoś lekarza tam na miejscu - w końcu musi być gdzieś jakiś lekarz, który udzieli pomocy. Nie wiem jak u Was kwestie ubezpieczenia się mają (bo pamiętam, że w ciąży coś tam o ten temat haczyło), ale dzieci u nas leczy się z finansów publicznych (jeśli nie ma ubezpieczenia). Mam nadzieję, że Bartek ma się już lepiej - z lekarzem czy bez.
atomówka ten preparat do psikania z ziołoleku, który "wrzucałam", jest właśnie juz dla takich maluchów - od 1. miesiąca życia dokładnie; też się go trochę naszukałam, bo większość dostępnych w sklepach (a nawet w aptekach), dopiero od 6. miesiąca.
Poza tym piękna pogoda, to wszystkie korzystają - i słusznie, tak być powinno. Nadrobimy w długie zimowe wieczory ;-)
Angel skok - o tym samym słowie myślałam juz wczoraj. Ze spaniem może i nie jest tak źle (ale i też cała noc przespana to u nas raczej mało realne, bo dzieć głodny i koniec; zaś w dzień to juz standard, że godzinna drzemka jest wieeeeelkim szczęściem), ale wczoraj i dziś wydoił mnie do zera, a to już się dawno nie zdarzało...
No i tak jak piszesz dalej - wierzganie, ogólne marudzenie (inna rzecz, że mały nerwus mi rośnie
; jak mu coś na macie nie wychodzi to w krzyk), ręce w buzię - też to wszystko przerabiamy...
Ewentualnie jak wczoraj - cyc, spanie kilka minut, ryk i znowu cyc i tak w koło...
O! Takie marudzenie to u nas przeważnie wiąże się z tym, że nie potrafię w pełni zapanować nad swoim ciałem ;-) A czasem wyzywa zabawki, bo mu odpowiadać nie chcą
A jak coś mu nie pasuje, to nie daje się tego pomylić z niczym innym
A Dorianek skarży się uroczo po prostu
Mini fotki z dzisiaj mam, ale tylko z czterech ścian :-( Jutro coś podziałam z aparatem na dworze ;-)
A książka wydaje się interesująca- gdyby mi wpadła w ręce w czasie ciąży, to pewnie bym ją pochlonęła jak świeżą bułeczkę, ale teraz to już z czasem trochę gorzej - jest tyle ważniejszych spraw do załatwienia
...
Amandla my już dzisiaj pijemy z lovi tzn. ten ustnik podmieniłam, pasuje do butelek lovi (czyli teoretycznie też do canpolu) ;-) Tyle, że u Rafała z tym piciem loteria - wczoraj pił aż miło, dziś ryku co nie miara i niet niet niet
W końcu napił się trochę normalnie jak z kubeczka, ale ryku było przy tym tyle samo i tylko cycuś i cycuś
Facet...
Aha - tak mi się przypomniało, pisałyście o fotelikach...
Nam się zmiana też już powoli kłania i to coraz pilniej. Jednak wszystko jest kwestią podejścia do sąsiadów, którzy udostępnią nam większy fotelik tak samo jak ten, co mamy teraz. O tamtym wiem tylko tyle, że jest z gatunku "lepszych".
Dobra - spadam, bo M ma jakieś genialne pomysły odnośnie ustawiania mebli w naszym pokoju
(tak dokładnie chodzi o rozstawienie kina domowego, na punkcie którego ma bzika).
Do jutra