Witam.
Rano nas nie było, po południu wybraliśmy się na sympatyczny spacer - w kierunku sąsiadki ;-), a potem już było kąpanie i td.
A teraz już mam mega niskie morale, ale po kolei...
lastpetunia widzę, że z Roksanki całkiem sprytna pannica
Tak samo jak z Grzesia sprytny chłopak. Oby tak dalej.
Mojego leniuszka w żaden sposób nie da się zmobilizować do niczego; położę na brzuszku, to zamiast kombinować cokolwiek, położy się, łapka w dzióbek i sobie leżę
Względnie pomarudzę albo śpię
Do siadu podciągnie się czaaaaaaasem. W zabawki celuje - owszem i śmieje się do nich całym sobą. No, ale będę cierpliwa.
agusia super, że samopoczucie lepsze - tylko uważąj na siebie podczas pracowitych przygotowań ;-)
Angel współczuję bólów głowy - mi przeważnie ciężko jest się podnieść rano (prawie o każdej porze), ale to tylko chwilowe - jak już stanę na nogach, to nieważne ile spałam, starcza mi energii na cały dzień.
Co do rączek to ja bym się nie martwiła - daj mu trochę czasu jak ja Rafałowi daję - w końcu każdy maluch rozwija się "po swojemu"
Maria jak miło poczytać, że Pola daje Ci nieco pożyć - na pewno obydwu Wam z tym lepiej
patka u nas krzyk jest od samego początku - najczęściej w miejsce płaczu. A już wrzask niezadowolenia lub zniecierpliwienia są szczególnie charakterystyczne
No i piski radości też się pojawiają - dopiero co pisałam, że tak Rafał wyrażał swój zachwyt tym że ojciec szykował go do kąpieli.
renia nie wiem o co chodzi z tą główką, ale w sumie mój też lubi ją w jedną stronę przekrzywiać. hmmm... A wizyta dopiero za 3 tygodnie - właściwie szczepeinie, więc nie wierzę, żeby ten nasz baran zwany lekarzem przyłożył się jak należy. A o pediatrze nadal nic nie wiadomo(czy będzie w końcu czy nie), więc chyba pora na zmianę przychodni...
atomówka no wiele jest powodów do radości ;-)
(aż mi się humor nieco poprawił)
ina nie dziwię się, że nie możesz się od Hani oderwać - chyba większość z nas tak ma; dziecko śpi metr ode mnie, piszę do Was a i tak wolałabym się przytulić do małego. Ale co za dużo, to nie zdrowo
nusia 3 latka - ładnie
Wielkie gratulacje. Mam nadzieję, że emek pamietał ;-)
UWAGA - czas na żale (MOŻNA POMINĄĆ ;-))
Dopisuję się też do tych, co twierdzą, że dziecko na zakupach lepszym kompanem od małżona. I dodaję, że w ogóle wolę małego R do tego dużego R
Na koniec czerwca idziemy na wesele - szukam jakiejś kiecki (przede wszystkim żebym mogła się szybko przygotować do karmienia i żeby fianansów nie zrujnować -a może jednak powinnam
), więc wyszperałam na all takie cuś - przyszła dzisiaj, to zaraz przymierzyłam z zapalnowanymi dodatkami (butów nie chciało mi się wyciągać ;-))
Zobacz załącznik 472269Zobacz załącznik 472270
A M do mnie, że jak ja mam zamiar w tym iść na wesele, to on nie idzie. Nawet się nie dowiedziałam, co mu się w tej kiecce nie podoba
Czekam jeszcze na dwie inne, ale jak mnie wkurzy, to mam też jedną upatrzoną w sklepie
Jeszcze nie sprawdzałam ceny, ale ponieważ kupuję tam od czasu do czasu (czyli jak mam kasę) coś fajnego (bardzo lubię rzeczy stamtąd), to stówka na pewno nie starczy, a na all wydałam grosze.
Facet - wyglądaj kobieto pięknie, ale najlepiej nie wydawaj przy tym ani złotówki
A potem mnie jeszcze do reszty dobił (pomijam, że wrócił do domu raczej w kiepskim humorze - nie ma to jak "kochać" swoją pracę). Po południu zajął się podłanczaniem tunera cyfrowego dla nas i dziadka (więc był w swoim zywiole), no i bawił się ustawianiem i wybieraniem kanałów (dla dziadka niemieckojęzyczne z astry), a Rafał troszkę marudził. No i oczywiście pan niezadowolony, bo on nie słyszy po jakiemu gadają. Nie dość, że zmywarka musiała AKURAT TERAZ hałasować (zakupiona tylko dlatego, że M daleki był od pomocy w tym jakże prozaicznym choć dobrze sobie znanym procesie), to jeszcze przez nas (mnie i Rafała, który grzecznie jadł) nic nie słyszał (odgłos połykania mu przeszkadzał
)
No więc zabrałam dziecko i poszłam do jego pokoju - chyba zostaniemy w nim na stałe. Potem poszłam sobie po lapka (jak często w ostatnich dniach wieczorem - przynajmniej mały jest juz w łóżku i nie muszę go nosić po nocy, a jestem przy nim, zamiast na różnych poziomach domu).
A pan ma w końcu swoją tv (dotychczas mieliśmy tak kiepski odbiór że często nie dało się nic obejrzeć - takie miejsce; ja od lat przywykłam i wcale mi to nie przeszkadzało, bo w zasadzie telewizor mógłby dla mnie nie istnieć) i święty spokój - nikt mu nie przeszakdza. Założę się, że teraz będzie miał zajęcie, bo tv wyraźnie jest dla niego guru, zaraz po swoim ukochanym koledze
Normalnie był za dobry przez ostanie dni - tak pięknie wziął się do roboty, nadgonił tyle rzeczy, dało się z nim normalnie i rzeczowo pogadać, pośmiać się, pożartować, do Rafała gadał... No za dobrze było. Musiał znowu czymś podpaść
No tom się pożaliła - możecie psy wieszać, jak chcecie. Mi juz wszytsko jedno.
Jutro będzie lepiej zwłaszcza jak powita mnie o poranku najukkochańsza rozpromieniona buzia, do której zaraz zmykam ;-)