*Doris*
Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 17 Październik 2007
- Postów
- 1 096
Jopal - okropne. Mi przystawili Emilkę do policzka na sali operacyjnej. Potem zabrali na obserwację i pod lampy. Mi przynieśli komórkę na salę pooperacyjną, gdzie leżałam z 6 godzin. Mąż dzwonił, przysłał mi zdjęcie Emilki. Potem mi ją przynieśli, ale znowu na noc zabrali. Wtedy płakałam, że kobiety obok mają dzieci przy sobie, a ja nie, ale z perspektywy czasu myślę, że tak było lepiej. Do domu wypisano mnie w 4-tej dobie. Jak czytam "palące mamy", to mnie wstrząsa.
Ajako - jakoś nigdy nie myślałam, ze mogłam nie donosić ciąży. Bardziej bałam się uszkodzenia mózgu po niedotlenieniu, ale kontrole neurologiczne, dwa razy usg mózgu wykluczyły to. A samo to, jaką Emilka jest mądrą dziewczynką mówi za siebie. Ja chyba podpisywałam jakąś zgodę w szpitalu, mąż też. Nawet mnie pytali w sytuacji zagrożenia życia dziecka, czy wyrażam zgodę na cesarkę, co było dla mnie oczywiste. W przychodni nie podpisywałam żadnych zgód na szczepienia.
Ajako - jakoś nigdy nie myślałam, ze mogłam nie donosić ciąży. Bardziej bałam się uszkodzenia mózgu po niedotlenieniu, ale kontrole neurologiczne, dwa razy usg mózgu wykluczyły to. A samo to, jaką Emilka jest mądrą dziewczynką mówi za siebie. Ja chyba podpisywałam jakąś zgodę w szpitalu, mąż też. Nawet mnie pytali w sytuacji zagrożenia życia dziecka, czy wyrażam zgodę na cesarkę, co było dla mnie oczywiste. W przychodni nie podpisywałam żadnych zgód na szczepienia.