Ja tez zaczelam sie uczyc u znajomego holendra ,ktory jest emerytowanym nauczycielem.NO i on tlumaczyl mi ,ze nauka jezyka to najpierw jet pasywna a pozniej aktywna.Bo ja nap juz troche rozumiem ale jeszcze mowic nie umiem ,musze sie przestawic na faze aktywna.
Rozumiem cie HAGUE o co chodzi ,moja tesciowa jak tu przyjechala to zapisalismy sie razem do szkoly ,zaplacone z gory ,ksiazki zakupione i co po paru miesiacach stwierdzila ,ze uczyc sie nie bedzie bo po co jak tu nie zostanie tak samo mowila gdy mieszkali w niemczech .Spedzial tam ponad 20 lat i wciaz jezdzi ale mowic nie umie.Pytalm czemu przez tyle lat sie nie nauczyla to powiedzial mi ze po co praca byla bez umiejetnosci mowienia po niemiecku to po co sie wysilac .Szkoda mi ludzi tak myslacych bo owszem miala prace ale za marne grosze a gdyby znala jezyk to jej i jej dzieciom napewno zylo by sie lepiej.Mnie sie wydaje ze ludzie czest maja niskie aspiracje ,radza sobie jakos i to im wystarczy.