reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

>>>>>Pogadajmy sobie -o wszytkim i o niczym<<<<<

Postrzałka rozumiem że te kłótnie nie są miłe. Ale może to nie mąż Cię obwinia tylko Twój jakiś wewnętrzny krytyk. Poza tym jest naprawdfe dużo kobiet w Twojej sytuacji, ja po porodzie tez nie będę dostawać kasy z pracy tylko dużo mniej z zusu, i wtedy to Michał będzie musiał zacząć się wysiliać żeby nam niczego nie zabrakło. A to może być strasznie obciążające psychicznie dla mężczyzny, że jak nie on to kto. więc daj mu czas, niech się przyzwyczaji, że w najbliższym czasie on będzie glównym żywicilem rodziny.
 
reklama
Postrzałka niestety finanse to najczęstszy powód kłótni małżeńskich. :/ Na pewno temat będzie powracał jeszcze nie raz. Może pogadajcie sobie szczerze od serca, na spokojnie. Facetom zawsze się wydaje, że kobiety przepuszczają pieniądze, bo oni nie robią codziennych zakupów i nie mają pojęcia, ze wszystko jest takie drogie. Może załóżcie sobie zeszyt wydatków, tak chociaż na 2 miesiące, żeby zobaczyć ile rzeczywiście pieniędzy idzie na co - ile na jedzenie, ile na przyjemności, ile na ciuchy, na chemie, na opłaty itd. Niech Twój mąż zobaczy to czarno na białym. Przedstaw mu też liste wyprawki z przybliżonym kosztorysem i powiedz, że tyle i tyle pieniędzy potrzebujecie dla dziecka, bo dziecko też kosztuje. A co do ciaży to faktycznie, niesprawiedliwe, w końcu nosisz tez jego dziecko nie tylko swoje, nie dość, że się musisz nacierpiec przy porodzie (+niedogodności zw. z ciązą) to jeszcze to Ty bedziesz wstawać do dziecka w nocy, Ty bedziesz je na codzień wychowywać, a to praca jak każda inna, tyle, ze charytatywna. ;)

Ardzesh ja własnie mam wolne (w szkole jest przerwa tygodniowa) :D - nie tylko od pracy ale też od rodzinki. ;)

Larkaa hihi, fajny lekarz. Ja miałam takiego ginka, nigdy nie wiedziałam czy mam się śmiać i kiedy... Pytam go raz czy buraki rzeczywiście poprawiają morfologię, a on na to, ze mam sobie przekroic buraka na pół i wysmarowac policzki to może mi cos pomogą. hmmm...
 
A nasza sytuacja finansowa jest jeszcze inna niż wasza. :tak:
Z jednej pensji i mojego zasiłku dla bezrobotnych ( oprócz dzieci) mamy na utrzymaniu jeszcze teściów ( małżona rodziców).My od poczatku nauczyliśmy sie oszczędzać i zyć skromnie, co pozwalało nam odkładać co miesiąc znaczną sumę i cieszyć sie raz na miesiąc np. wyjściem do kina. Niestety nie zawsze było tak kolorowo.Mam bardzo wredną teściową. I gdy tylko zobaczy u nas cos nowego zaraz biegnie do sunusia ( małzona) aby ten pożyczył jej kaski , bo akurat jest przed rentą i jej brakuje.Te pożyczki jednak nigdy nie kończyły się oddaniem długu.:no:. I u nas przez to przeważnie wybuchały kłótnie. Przecież ona ma jeszcze inne dzieci, a poza tym nas jest czworo a ich dwoje. Obydwoje mają jakis dochód i jest im ciężko?:szok:Odkryłam w końcu co tak naprawdę się u nich dzieje.No niestety jak sie kupuje najdroższą bieliznę , firmowe ciuchy na pole ( mieszkają na wsi), dogadza sobie różnymi rzeczami codziennie to tak niestety jest.Od tej chwili zdarzają się pozyczki, ale terminowe:wściekła/y:, czyli po ich jakimś dochodzie kaska ma wrócić do nas z powrotem.
Najgorsze jest to, że my przeważnie litujemy sie nad nimi i np. te 200 zł., które miałam przeznaczone na coś na co długo czekałam, musimy im pozyczyć.I to mnie strasznie denerwuje. :wściekła/y:
Myślę, że w każdym małżeństwie są spory odnośnie kasy. I o to przeważnie się każdy kłóci, że albo za dużo wydaliśmy albo kasa przeleciała nioewiadomo gdzie. A pieniędzy jak nie było tak nigdy nie bedzie za dużo.
 
Postrzalka ja też tak czasem się czuje jakby to moja wina była, że siedzę w domu. Ale ja się tym nie przejmuje i jak tak się poczuje to wytaczam swoje argumenty. I jakoś dochodzimy do wspólnego zdania. Ja też nie narzekam na brak pieniędzy. I życzę wielu osobą żeby miały tak jak mam ja. Ale tak jak twój M, tak i mój M martwi się na przyszłość. Też jak idziemy na spożywcze zakupy to mówi tyle kasy, czasem to ja też jestem w szoku jak pani krzyknie ile. Ale ja się tym nie przejmuje. Musisz znaleźć sposób na swoją drugą połowę, inaczej tobie jest przykro, a Twój M chyba nawet nie do końca wie o tym, bo to co nam wydaje się oczywiste, dla nich jest skomplikowane, i vice versa.
ardzesh mi chodzi o to że ja sobie kupię spodnie za 200zł a mój M mówi, że on będzie dla siebie szukał za 50zł i mnie to wkurza bo nienawidzę łażenia po sklepach. Mówi, że te za 200 są takie same jak te za 50. A ja mu przypominam, jego wspaniałe buciki z CCC. Powiedział, że na żadne firmowe nie wyda złotówki. Więc poszliśmy do CCC i kupił sobie za 50zł. I stwierdził, że są świetne. Po miesiącu łażenia pojechał na rajd samochodowy gdzieś w góry i przyjechał bez podeszw:-D:-D:-D:-D.
 
Nathalie z tymi burakami to dobre :-)
Ech Michał się musi jakoś z tym uporać, więcej niż jest to nie będzie i więcej niż pracuje to nie może pracować. To co mamy musi sobie uświadomić że to dużo i nie zabraknie do przysłowiowego 1. Oswoi się, już myślałam że jest oki bo to wkońcu już 5 m-cy, a tu starczyło wspomnieć o zakupach dzieciowych i wyszło.
antar może cos w tym jest z tym wewnętrznym krytykiem troche.
No nic, dziękuje Wam wszystkim bardzo, trzeba sie rozchmurzyć i iść do sklepu chociaż niebo zachmurzone.
 
postrzałko i takie podejście do sprawy optymistyczne bardzo mi sie podoba.

Dziewczyny a ja mam ostatnio napady płaczu. Nie wiem czym to może być spowodowane. Chyba tym, że za dużo myślę o tym co przeszłam w tym szpitalu. Ten cały stres dał mi sie jednak we znaki. Szperam teraz ciągle w necie i szukam teraz czegoś odnośnie cc. Nakrecam sie niepotrzebnie.Ale chce wiedzieć co mnie czeka.
 
aga masz święta rację. Z tymi butami to dobre, tez miałam z M podobnie i też z CCC to buty były i teraz to już sobie poszedł i kupil... w WOJASIE za 300zl :-) Raz na wielki czas mu się zdarzy bo ogólnie to ma właśni problem z wydaniem na raz wiekszej sumy pieniedzy, potrzebna była nauczka.
 
-j- nie myśl o tym bo to gorzej tylko. CC to nie takie straszne jest i dasz radę tylko teraz o widzisz też musisz optymistycznie myśleć :-) Wiadomoże się to łatwo mówi, ale to chyba najlepsze wyjscie, dowiedz sie czego chcesz i uspokoj, a jak bedziesz spokojniejsza to i placz przejdzie. Musisz dbać o siebie dla dzidzi no i dla siebie też oczywiście :-)
Ja Ci przesyłam trochę swojej optymistycznej energii :-)
 
reklama
A my mieliśmy tak, że w Polsce Tomek nie pracował w zawodzie (nawet nie szukał pracy, bo jego koledzy ze studiów sprzedawali pamiątki świąteczne w tunelu na dworcu) tylko w jakiejś tam firmie, a ja zarabiałam 4 razy więcej niż on,bo miałam taką możliwość. Pracowałam od 8 do 21-22 + weekendy. Byłam wycienczona, ale się poświęcałam, żeby móc odłozyć na mieszkanie i inne rzeczy. Tomek nie czuł się wcale z tym źle, wręcz wydawał luźno kasę jak tylko miał ochotę, a potem w razie problemów ja musiałam podejmowac dodatkową pracę, doprowadzało mnie to do szłu, bo ja chciałam jak najwęcej odłożyć i nic sobie nie kupowałam. Było z tego powodu wiele kłótni. W końcu po dłuuuugiej rozmowie wyjaśniłam mu, że oczekuję od niego, zeby poszukał pracy w zawodzie, łebski facet jest, tylko mu brakowało wiary w siebie, i zaczął normalnie zarabiać, bo ja marzę o dziecku i rodzinie i na pewno nie bede pracować na 3 etaty, tylko na 1 tak, żeby spędzać z rodziną popołudnia i weekendy. On ma teraz czas, żeby znaleźć sposób na to, żeby móc być głównym zywicielem rodziny. Też własnie wtedy zaczęlismy zapisywac wydatki i to nam dało jasny obraz sytuacji - ile zarabiamy, ile wydajemy na rachunki i potem codzienne wydatki (ile kasy szło na pierdoły!!!!), daliśmy tez sobie kwotę na ciuchy co miesiac, nie pamiętam, 100zł na głowę, jak ktoś chce sobie kupić buty za 200 to musi sobie odłozyć. No i w końcu sytuacja się wyprostowała, Tomek znalazł prace w zawodzie, dzięki której zdobył doświadczenie i mógł ubiegac się o pracę tutaj w UK za naprawde dobre pieniadze. Ja za to pracuję tylko od 9-15 i zarabiam tyle, ze starczy na przedszkole dla Ingi, natomiast Tomek zarabia tyle, ze spokojnie nam starcza na życie, 2 samochody i wynajem dość sporego domu z ogródkiem, jak chce sobie kupić jakoś sprzęt typu magnetofon do pokoju Ingi to idę i kupuje i sie nie zastanawiam nawet. Tomek ma teraz ambicje na więcej, jak Michał Postrzałki, ale mi jest tak dobrze, nawet nie muszę mieć swojego domu, mogę życ w wynajmowanym. I musze przyznac, ze od kąd tu jestesmy ani razu nie kłóciliśmy się o pieniądze. :)))
 
Do góry