reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

>>>>>Pogadajmy sobie -o wszytkim i o niczym<<<<<

Postrzalka powiem Ci jak jest z kasą u nas. Ja zostałam wychowana skromnie, zawsze brakowało kasy do pierwszego, mój M też za wiele nie miał, ale mamusia dla niego stanęłaby na głowie i np. ok 20 lat temu wydała wszystkie oszczędności na komputer. A w tamtych czasach komputer to było wydarzenie. Jak się poznałam z M to prowadził firmę z kolegą i miał czasem problem, żeby na czynsz przynieś w miesiącu. Zrezygnował ze spółki i teraz znacznie lepiej nam się wiedzie i mamy na przewalenie więcej niż 4000 zł miesięcznie. Ja też teraz siedzę w domu i nie mam dochodów, bo jestem u nas w firmie osobą współpracującą. Mój M nigdy nie powiedział, że na coś wydaje, owszem zawsze chce znaleźć coś tańszego, ale już wie że ja w gorszych rzeczach chodzić nie będę, na dziecku nie będę oszczędzać, i jemu też nie pozwalam się ubrać tak żeby koło mnie wyglądał jak lump. I też narzeka że ciągle mało pieniędzy, ale zna moje marzenia, a one bardzo dużo kosztują i powiedział mi kiedyś, że chce je za wszelką cenę spełnić, że chce żebym była zadowolona, i to że nie walnął całą firmą to robi to dla mnie. Po takiej rozmowie zmieniłam stosunek do tego jak długo siedzi w pracy, nie narzekam jak musi zostać 2h dłużej. Ale żeby do tego dojść to kłóciliśmy się przez 6 lat małżeństwa, ja miałam taką postawę jak ty.
 
reklama
w ogóle chodzę do takiego lekarza, który jest bardzo dobry, ale ciągle opowiada głupie kawały z których nikt się nie śmieje, a tych historii ma milion.
I wczoraj do mnie:
"z kim pani jest?"
"z mężem"
"z mężem czy ojcem dziecka, bo może wejść dwóch, hihihihi"
co za facet :D
/quote]

Larka no ja się ubrechtałam. Szkoda że mój nie jest taki dowcipny, na pewno inaczej do wszystkiego by się podchodziło :)
 
aga ja właśnie nie narzekam tłumaczę mu że to co mamy to nie jest mało i nie oczekuję że się będzie zacharowywać. Przyjechałam tu dla niego bo chciał awans i wieksze pieniądze, zostawiłam wszystko co tam miałam i siedzę tu z nim. Ode mnie nie słyszy nic na temat pieniędzy tylko to on właśnie ma jakieś głupie przeświadczenie że mało mamy. Twój chociaż rozumie Ciebie i chce dla Ciebie to robić i nie jest to dla niego ciężarem, a ja mam czasem wrażenie że on tak to troche odbiera że jest jedynym żywicielem że wszystko na jego głowie, ale niby nie ma do mnie pretensji, ale weź sie nie wkurzaj jak słyszysz takie wywody. Nie siedzi po godzinach bo nawet nie może jakiś ten jego bank bardzo unijny i przepisów przestrzegają wszelkich. Normalne 8h, a jeśli o wydawanie chodzi to ja kupuje to co potrzeba do jedzenia o w koszyku nagle laduje cola, 3 paczki chipsów i takie tam pierdoły, a potem do mnie pretensje że ja lekka ręka wydaje kase. Fajniebo kupiłam chleb i masło? Bo jak po troche wywala to nie odczuwa a jak ja nagle chce wydac 100zl to afera, tylko że on juz zdarzyl przepic i przepalic 200zl, no i weź bądź mądry. Przy czym mówie że ja cicho siedze mi nie brakuje na nic ciągle jestesmy sporo na plusie i nie narzekam bo nie mam na co no może tylko na to że jestem 300km od rodziny.
 
Postrzalka - to przykre, że twój mąż tak traktuje pieniądz. Niby pieniądze szczęścia nie dają, ale ich brak - to katastrofa :( U mnie w rodzinie też nigdy się nie przelewało. Ale rodzice starali się, żebym z bratem miała na różne rzeczy. Ale często nam też odmawiali. Jestem tak wychowana, że jak nie mam, to mówi się trudno i żyje dalej.
Aga piszesz, że wydajesz kaske na ciuchy dla siebie, i nie pozwalasz żeby mąż chodził ubrany jak lump. A ja niestety muszę powiedzieć, że mój właśnie tak czasem wygląda. W pracy - czasem ok. Bo jak pracuje fizycznie gdzieś przy samochodzie,to lepiej żeby wysmarował smarem stare brudne ciuchy. Ale zaraz później jedzie do banku czy do kontrahenta, i lepiej żeby jakoś wyglądał. A po pracy jeszcze jedziemy na jakieś zakupy czy coś. Czasem mi wstyd. Spodnie brudne, potargane nogawki, bluzka wysmarowana smarem... jak mu mówię, żeby się przebrał to odpowiada, że nie ma w co :dry: "To sobie kup!" - "Nie mam kasy. "
I koniec. Pracujemy oboje, nie żyjemy na wysokim poziomie, bo nas nie stać. Nie mogę narzekać na standard życiowy, bo mamy swoje mieszkanie, (małe, ale własne) autko do dyspozycji. A kredyt, który spłacam, też jest niewielki. Ale jednak odczuwam potrzebę spełniania zachcianek - typu "chcę, żeby wreszcie kupił sobie PORZĄDNE spodnie! czy inne ciuchy od czasu do czasu. a na to nam już brakuje :sorry2:A gdy tylko poruszę ten temat - to ze łzami w oczach czekam na odpowiedź, a on jakoś nie czuje potrzeby odpowiadania mi. :-(
 
Postrzalka - czemu uważasz, że twoja postawa jest zła? Szczerze powiedziawszy, nie rozumiem postawy twojego męża. Jak następnym razem poruszy ten temat - to zadaj mu pytanie, jakby się poczuł, gdyby w pracy coś Ci się stało. Czy on pragnie tego dziecka. Jeśli masz ciążę zagrożoną, to przecież nie wolno Ci się przemęczać! A to, że w tej chwili twój mąż jest jedynym żywicielem, to jest chwilowe. Przecież, nie będziesz wiecznie siedzieć w domu i opiekować się dzieckiem. Niedługo urodzimy, a macierzyńskie nie trwa wiecznie (a szkoda! :-D)
Jak dla mnie - nie powinnaś się za bardzo przejmować tym tematem :> Wytłumacz mężowi, że ten stan, że teraz tylko on zarabia na życie jest przejściowym okresem, a to że siedzisz teraz w domu jest dla dobra maleństwa i później dopiero dla Waszego dobra! Nie smuć się. :) Myślę, że większość z nas, ma czasem ten temat poruszany w domu z niepokojem. Nie wiem jaka u Was pogoda, ale u mnie właśnie słoneczko wyglądnęło zza chmurki i już jest lepszy klimat na weekend! :-)
 
Każdy od czegoś musi zacząć. Ja przed ciążą byłam asystentką w dużej firmie budowlanej i chciałam się zwalniać bo mi to rzadnych perspektyw niedawało na przyszłość, mam wykształcenie humanistyczne i powołanie tez zupełnie inne. Na szczęście zanim się zwolniłam zazłam w ciąże no i mamy pieniążki( choć wysłali mnie na całociążowe zwolnienie, bo dla ciężarnych nie ma w firmie miejsca- cholerny wyścig szczurów) no i sobie dodatkowo znalazłam pracę eksperta na umowę zlecenie i naprawde czuję satysfakcję że moje dochody są takie duże( jak na nicnierobienie).Mój M jest informatykiem więc tez całkiem dobrze przędzie, choć biedak jeszcze studiuje na uzupełniających także narzeka że nie ma czasu brać tylu zleceń ile by mógł. Ale jak na dwójkę młodych ludzi którzy dopiero co wyszli spod skrzydeł rodziców wiedzie nam się bardzo dobrze.
 
Pragnie dzidzi pragnie i kocha nas i nie ma żalu niby że teraz nie pracuje, ale za to ma zazle ze wczesniej nie pracowałam normalnie zeby teraz miec urlop i kase, a przeciez nie tylko ja jestem w takiej sytuacji ze nie zarabiam. Dokladnie nie zawsze tak bedzie ze tylko on bedzie pracowal, a teraz nie brakuje nam tzn.według mnie nie brakuje bo jemu to ciagle :-) ardzesh to chyba z bardzo podobnych domów pochodzimy bo ja tak samo wychowana i uważam że to bardzo dobre wychowanie i podejscie do sprawy. Ech może i masz rację żeby sie nie przejmować tym bo może to też takie jego napięcie przez całatą sytuacje. Dziekuje bardzo, przyznaje że bardzo mi pomogłyście, chociażby się można wygadac :-) wypisać.
A pogoda :-( marna i mi się nie chce ruszyć wcale a powinnam do sklepu iść bo sałatka czeka do której mam tylko majonez i śmietane :-) ale chyba sie ruszę bo im dłużej myślę o tej sałatce tym bardziej mi się chce. Humor mi się poprawił i może jeszcze się poprawi jk się przewietrzę hehe i pójdę wydać parę groszy :-) :-) :-) uśmiałam się z tego. Może to i dobre wyjście, lepiej się śmiać niż zadręczać. Moja mama zawsze uśmiechnięta i twardzielka przez życie idzie, a nie ma lekko(zdrowotnie), ale to już inny temat.
 
Agniesia P witaj wśród stawiąjących się macic. Rozumiem Twoje obawy bo sama przez to przechodziłam, przed wczoraj miałam z pięć rfazy na godzine bardzo mocne skurcze, ale z doświadczenia wiedziałam że należy leżeć plackiem i czekać aż przejdą, przeszły dopiero nad ranem. To jest okropne ja wiem, ale wytrzymasz, co więcej przyzwyczaisz się do nich i nie będzie Cię to już aż tak stresować. Mogę Ci polecić nospę forte, mie czasem pomaga ale nie zawsze, bo nie wiadomo czym te kucia i skurcze są spowodowane. Natomiast po czopkach nie było dobrze, wogóle nie pomagały, jedyne co po nich pamiętam to tłuste plamy wszędzie gdzie siadałam:( No i pamiętaj że jest nas tu kilka z takimi dolegliwościami i nie muszą być one oznaką czegoś złego.
 
reklama
antar to super tylko pogratulować. Ja troche mniej szczęścia miałam bo w żłobku prywtnym najpierw pracowałam gdzie Nas zwodziły i zwodziły i w końcu odeszłam bo rok na czarno starczy. Potem opiekowałam sie dzieckiem prywatnie, ale udało się że mnie zarejestrowali dlatego też teraz pare groszy chociaz dodatkowo z ZUSu będzie(do porodu tylko bo jestem zwolniona już i zadnych urlopów nie będzie, ale swiat sie nie zawali według mnie rzecz jasna bo ten mój M to heh, ale myślę że sie mu poukłada jak się ustabilizuje sytuacja ze wszystkim i zobaczy że nie jest źle), mało bo mało ale każde 200zl dodatkowe jest fajnie mieć.
 
Do góry