reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Po wizycie u gina.

reklama
Z tego co wiem to DUPHASTON jest to lek hormonalny, ma za zadanie uspokoić macicę, gdyby za bardzo się spinała  ;D. Z tego co gdzieś czytałam to przez całą ciąże przeważa jeden hormon, który hamuję zbyt częste skurcze itd., a przed porodem zaczyna przeważać ten drugi i zaczyna się poród. No i ten lek chyba wspomaga działanie tego pierwszego hormonu. Nie piszę nazw hormonów, bo nie chcę przekręcić, ale to chyba o to chodzi. Mnie bynajmniej duphaston pomógł, brałam go przez 2 miesiące 2x1tabl., a potem po 1tabl., a teraz doraźnie. Bynajmniej gin mi powiedział, że nie jest on szkodliwy (o ile w ciąży można mówić, że coś jest nie szkodliwe)
 
Karolla tak samo mnie boli jak Ciebie cos strasznego do tego czasem mam obolaly dol brzucha...to od naciagajacej sie macicy male nasze jak juz pisalam "obrastaja w tluszczyk"
 
dytek pisze:
Oj z tym twardnieniem brzuszka to  makabra. Ja powiem szczerze to mam duży problem z rozpoznaniem, czy to macica, czy to jelita, itd.
Wczoraj wieczorem przeszłam kryzys, bo już sama nie wiedziałam, czy to już. Bolało mnie podbrzusze, jak przy okresie (miałam wrażenie, że to skurcze co jakieś 5 min.) i twardniało, pozatym ani biegunki, ani jakiś gazów. Więc się trochę zestresowałam, położyłam, wziełam duphaston (teraz już mam go brać w razie konieczności) i po godzinie stwierdziłam, że to chyba nie jest akcja porodowa.

Dytek - u mnie jest tak, ze jak mi twardnieje brzuszek to łatwo wyczuwam "piłkę" w środku i stąd wiem, ze to macica :). Ja na to biore no spe z zalecenia gina.
A brzuch też mnie bolał oststnio dwa dni pod rząd - jak na okres :)

Dużo odpoczynku Dziewczyny i sie ładnie unormuje :)
 
Właśnie dlatego ostatnio stwierdziłam, że to chyba jeszcze nie poród, bo brzuch mi twardzniał ale nie przy każdym skurczu- bólu który odczuwałam. Ale ta granica jest taka cienka, że zawsze mnie to stresuje. Ale racja, trzeba dużo odpoczywać i nie próbować robić wszystkiego naraz (a w piątek poszalałam trochę: sprzątanie, gotowanie, pakowanie, itd.)- nie na tym etapie.
 
Wczoraj miałam konsultację telefoniczną (jak to brzmi) z koleżanką Piotrka mamy- panią ginekolog. Kazała się zapisać na USG pod kątem badania szyjki macicy. Bardzo bezpośrednia babka, powiedziała, że albo się przejmuję szkołą albo ciążą i że ona mi oczywiście nie powei co ja mam robić, ale od 32 tygodnia dopiero dziecko ma szanse na przeżycie. Opuszczam dzisiaj nadprogramowo zajęcia, ale trudno, dopóki mi po tym USG nie powiedzą, że wszystko ok to nie mam zamiaru ryzykować. To za ważna sprawa, żeby sobie lekceważyć.
 
Dziewczyny - naprawde dajcie sobie troche luzu :) ja też szalałam z robo aż tu nagle musiałm iść na L4 bo mi się zaczynało robic niefajnie.Teraz kończe swoje sprawy w robo i idę na L4 już do końca. Jezlei nie chcecie albo nie mozecie zrezygnowac z jakiś sparw to róbcie tylko to co jest niezbednym minimum :)
 
Ja tez miałam twardnienie brzuszka, ale po 2 tygodniach systematycznego zjadania nospy wszystko się uspokoiło. No i chyba ja też ;). Więc na wlasna rękę odstawilam i widze, ze twardnienie jest 2-3 razy dziennie przez chwilkę, więc to chyba norma na tym etapie.

Kachna co do tego 32 tygodnia i szans na przeżycie maleństwa, to chyba troszke przegięcie. w końcu Aleksik urodzil sie w 26 tygodniu i rosnie jak na drożdzach. No i nie on jeden. nase maluszki są już w miarę bezpieczne, no ale jeszcze te 2 -3 miesiące w brzuszkach im nie zaszkodzą.
 
reklama
U mnie twardnienie brzuszka to norma ale to jeszcze nic złego dopóki mnie jajniki nie bolą - no tak zaobserwowałam u siebie - najlepiej leżeć jak najwięcej i się nie denerwować - olać wszystko co było dotychczas ważne.

Trudno co ma być to będzie. ja zawsze byłam bardzo ułożona i wszystko miałam zaplanowene i zapięte na ostatni guzik ale z perspektywy czasu i tego co już doświadczyłam zaczęłam olewać totalnie wszystko - nieraz mnie sumienie ruszy ale odganiam myśli od siebie, żeby się nie denerwować ;D.
 
Do góry