reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Po Wczesnym Poronieniu - Kiedy Można Znowu Się Starać?

entreska bardzo Ci dziekuje za dobre słowo! Nie chce już marnować czasu, mysle ze mam wystarczająco siły żeby działać. A u kogo dokładnie się leczyłaś? I czy Ty też korzystałaś z ich usług ze względu na poronienie?
 
reklama
entreska bardzo Ci dziekuje za dobre słowo! Nie chce już marnować czasu, mysle ze mam wystarczająco siły żeby działać. A u kogo dokładnie się leczyłaś? I czy Ty też korzystałaś z ich usług ze względu na poronienie?

Tak, powodem zgłoszenia się do kliniki było 3 poronienie. Już po drugim zastanawiałam się czy nie iść do kliniki i niestety zlekceważyłam problem, wierząc, ze kolejny raz się uda. Nie udało się. Konieczne było specjalne badanie, a potem in vitro. Ale uwaga, co najważniejsze i być może Was zaskoczy (bo nie bardzo zaskoczyło) - druga ciąża pojawiła się bez żadnych komplikacji i urodziłam drugie dziecko po normalnych staraniach :) Także takie cuda :) A, i leczyłam się u wspaniałego profesora Krzysztofa Łukaszuka :)
 
entreska, wiem, że to nie jest najważneijsza kwestia w temacie, ale jak to wygląda finansowo w invictie? jaki jest koszt wstępnych konsultacji?
Późniejsza kwestia finansowa to wiadomo, wszystko zależy od tego co powie lekarz. Ale taka konsultacja genetyczna kosztuje 140 zł. I na spotkaniu można wszystko dokładnie omówić pod kątem poronień i zdecydować się na konkretne badania.
 
Późniejsza kwestia finansowa to wiadomo, wszystko zależy od tego co powie lekarz. Ale taka konsultacja genetyczna kosztuje 140 zł. I na spotkaniu można wszystko dokładnie omówić pod kątem poronień i zdecydować się na konkretne badania.

to normalna cena, zdaje się. ciekawe jak dalej. ale i tak bardzej niż kasa przeraża mnie diagnoza. no nic, dziękuję :)
 
Witam,
Nie wiem czy ten temat jest nadal aktualny ale niestety też mnie dotyczy.
O ciąży i dziecku pomyślałam już rok temu we wrześniu. Poszłam to skonsultować z moją gin i dostałam zalecenia. Okazało się że choruje na niedoczynność tarczycy (ponad 6.5) i musiałam ją doprowadzić do normalnego stanu. Zajęło mi to czas do 20 kwietnia, wtedy mój endokrynolog dał zielone światło do starań, i 30 kwietnia po sprawdzeniu owulacji testem zaprzęgłam męża do roboty. Szczęśliwie dla nas 15 maja okazało się że jestem w ciąży. Nie mogłam uwierzyć że udało się nam za pierwszym razem.
Wszystko było dobrze do 7 tygodnia. Na wizycie kontrolnej serce biło, ale niestety zrobił się mi krwiak który zagrażał ciąży. Dostałam zwolnienie w pracy i duphaston oraz nakaz oszczędzania się.
Niestety wiadomość w pracy o mojej ciąży nie została przyjęta dobrze- usłyszałam że "bezczelnie zaciążyłam", że jestem naciągaczką i inne mało wybredne komentarze padające z ust kobiety (pracuje tam ponad 6 lat, to było moje 1 zwolnienie).
Trochę mnie to zabolało, ale wiedziałam że mam inne ważniejsze zmartwienia na głowie.
20 czerwca (wtorek) miałam mieć wizytę czy krwiak się wchłonął, ale kilka dni wcześniej w piątek dopadło mnie coś... fizycznie czułam się ok, natomiast coś w głowie nie dawało mi spokoju. Czułam że coś się stało. Męczyło mnie to cały weekend. We wtorek usłyszałam wyrok- ciąża obumarła w 9t.
Dostałam skierowanie do szpitala, ale nie robili mi zabiegu łyżeczkowania, tylko dostałam kilka dawek globulek dopochwowych na wywołanie poronienia. Wieczorem sprawdzili na usg że "wydaliłam" cały zarodek, zostało tylko endometrium. Następnego dnia rano dostałam kolejną dawkę, a popołudniu wysłali mnie do domu. Te kilka dni po powrocie czułam się względnie dobrze, natomiast dziś (minął tydzień) nie mogę znaleźć sobie miejsca.Cały czas płacze, nie chce wychodzić z domu, nie chcę spotykać ludzi. Zaczynam się sama o sobie bać.Wiem że nie zrobiłam nic źle, przed ciążą zrobiłam wszystkie badania jakie zleciła mi gin, wyleczyłam wszystkie zęby, ustabilizowałam tsh, a mimo to się nie dało. Teraz myślę że tylko kolejna szczęśliwa ciąża mnie ratuje z tego stanu.
Na dodatek wiem, że jak wrócę po zwolnieniu do pracy od razu dostaję wypowiedzenie.... To też mnie dobija że nie mam możliwości wrócić do codzienności... Mąż mi radzi aby ciągła zwolnienie ile jestem wstanie, i pomału szukała fajnej pracy. żebym nie robiła nic na silę, tylko dała sobie czas. Choć przyznam że sfera finansowa jest dla mnie ważna, nie chce żeby mąż sam się zaharowywał.
Jutro wybieram się na wizytę do gin... mam nadzieję że po takim poronieniu nie każe mi czekać 3 m bo wiem że nie wytrzymam.... Po cichu liczę że uda mi się szybko zajść w drugą ciąże, i uda mi się zachować tą umowę o pracę (żadne kokosy- najniższa krajowa), ale dla własnego komfortu że mam jakiś grosz.
Wszystko naraz mi się posypało. Ciąża, praca....
 
Witajcie dziewczyny ja poronilam samoistnie tydz temu w 5tc na 10dni po zrobieniu testu i bety z krwi która rosła ładnie a i tak lipa. Mam dwoje dzieci w życiu nie miałam żadnych problemów z ciazami. Brałam wit 3 mies wcześniej i ciaza była planowana. Teraz mam 10dc lek pow że cykl po poronieniu samoistnym w tak wczesnej ciąży liczy się od dnia krwawienia i że nie muszę czekać ze staraniami bo wszystko się samo oczyścilo. Będę się teraz panicznie bała jeśli zajde w ciążę znowu. Współczuję wszystkim które to przeszły bo wiem co to znaczy :sad::sad:
 
Byłam w sytuacji 100% identycznej jak Ty Kruszynka. I po krwawieniu tym poronnym już nie dostałam okresu, bo byłam w ciąży. Oczywiście też okropnie się bałam, ale już jestem w 28 tygodniu, mam nadzieję, że dotrwam szczęśliwie do końca;)
 
@agusia908 dziękuję za pocieszenie to naprawdę dało mi nadzieję. Byłam u lekarza we wtorek błona się odnowila wszystko jest ok były dwa pęcherzyki dominujące dziś idę na monitoring lek pow że możliwe że będzie owu męża mam tylko do ndz potem jedziemy i wraca za 2tyg na dwa dni i tak wkoło (kierowca) także mam mega nadzieję że się uda... 3 maj kciuki..
 
reklama
Hej dziewczyny. 3 lipca straciłam swojego maluszka z powodu odklejenia łożyska... Dwa tygodnie przed poronieniem dostałam krwotoku a po dwóch tygodniach przyszły skurcze i wszystko poleciało. Dzisiaj mija już 44 dni a ja wciąż nie mam okresu... Dodam że przebywam w Anglii. Nie miałam zabiegu łyżeczkowania bo powiedzieli mi że organizm sam się oczyści. Czy może któraś z was byłam w takiej sytuacji czy możecie mi coś poradzić? Kiedy mogę znowu zacząć się starać o dziecko? I czy znów może mnie coś takiego spotkać? Bardzo to wszystko przeżyłam z mężem. Byłam jakiś czas w Polsce tam było wszystko dobrze ale wróciłam do Anglii i nie mogę się pozbierać... Wszystko wróciło i czuję się bardzo źle psychicznie.
 
Do góry