Tatuśku, zła wiadomość - tylko konsekwencja może nas uratować!!!!
Przy Hance przerobiłam wszystkie egzorcyzmy poradnikowe i ludowe: od lulania po metodę zostawiania wyjca samego w pokoju na określoną ilość minut. I generalnie wydaje mi się, że zadaniem rodzica jest pomóc dziecku znaleźć jego sposób na wyciszanie się i zaśnięcie. Tyle,że sposobów jest miliony , a gdzieś przy tysięcznym szlag człowieka trafia. Generalnie u nas się sprawdza zasada na zimno. Po wszystkich czynnościach wieczornych ( mycie, czytanie etc) jest buziak, butla i spać. Żadnego lulania, głaskania itd., bo laska się nakręca i wymyśla kolejne czynności opóźniające zaśnięcie. Tyle, że mówię o niemal trzylatce. I sposoby też się zmieniały, bo miała fazę że trzeba ją było głaskać po rączce, potem , że musiały lecieć kołysanki, a potem że musiała swoje 5 minut powyć a potem wchodziła mamusia , dawała buziaka i już było ok i szła spać. Ale pomimo owych " egzorcyzmów" Hania większych problemów z zasypianiem nie miała i nadal nie ma.
Antoni....no cóż, gdyby ten Pan był naszym pierwszym potomkiem to pozostałby jedynakiem. Ja nie wierzyłam , że dziecko może dać tak popalić póki on z nami nie zamieszkał. Zawsze śmiałam się z rodziców którzy ciemną nocą wozili niemowlaka w aucie, żeby go uspac, zarzucałam im brak umiejętności wychowania własnego dziecka. I co? Nie woziłam,ale tylko dlatego ,że nie mam auta. Za to doskonale pamiętam jak umęczona o północy stałam w listopadzie z Antkiem w chuście na balkonie, bo zimne powietrze go usypia.I kiedy przekroczyłam tą granicę absurdu powiedziałam dośc!!
I zaczęło się szukanie ulubionych rzeczy Antosia, tak odkryłam że:
nie kocyk, śpiworek- lecz kołderka
nie delikatna lampka- lecz zupełny mrok
nie letnie mleko- ale konkretnie cieple
Ale nadal glista mała zasypiała tylko na mamusi, więc wypowiedziałam wojnę na przetrzymanie. 4 noce praktycznie nie zmrużyłam oka, co on zawył- ja go przytuliłam, smok do buzi i dawaj do łóżeczka i tak w kółko do rana. Po 4 dniach skapitulował i od tamtej pory nie ma dramatów z usypianiem. Nadal kołderka, ciepłe mleko, smok i ukochany grający konik morski, ale karmię i odkładam...Oczywiście czasem jak są ząbki, czy za dużo wrażeń dla Pana Delikatnego to procedurę należy powtórzyć ale generalnie zasypia sam, bez jazd i to pomimo faktu, że śpi już ze swoją siostrą w pokoju i częstokroć Hance czytam bajkę a młoda ją żywo komentuje. Jednak mam wreszcie ten luksus, że zazwyczaj o 20 dzieci śpią...
Co nie zmienia faktu, że podczas tej wojny na przetrzymanie rozważałam opcję wyjść z domu i nie wrócić....bo jak coś wyje 4 dni bez przerwy to można mieć dość