Witam kobietki.
Ale ja niewyspana jestem... Kuba o godz. 24 stwierdził, że jest wyspany
Zasnął o 1 a o 4.30 musiałam wstać
Daggy wszystkiego naj naj dla Dominika! Anie się nie obejrzysz a chłopak na randki zacznie się umawiać;-)
Agita współczuje tego zamieszania z przeprowadzką, lae przynajmniej przy okazji zrobisz sobie porządki przedświąteczne;-)
aga jeżeli chodzi o szpital w Opolu, to ja nie mam najlepszego zdania. Wcześniej leżałam w Strzelcach Op. i mam porównanie. Ordynator patologii ciąży(wszystkie chyba wiemy kogo mam namysli) to totalny gbur i cham! Kobiete podczas badania traktuje jak kawał mięsa.Niczego nie mozna się było dowiedzieć od lekaży. Mogłam w każdej chwili urodzić (32 tc) umierałam ze strachu, wyłam na okragło a oni milczeli jak zaklęci. Jakiekolwiek badania miałam robione tylko przy przyjęciu na oddział, póżniej miałam tylko sprawdzane tętno dziecka, a KTG zero.... Jak zgłosiłam połoznej, że w płynie owodniowym pojawiła sie krew to na lekarza musiałam czekać jedynie 4 godziny
Gdy pojawiły się skurcze musiałam czekać na lekarza 2 godz. zanim podano mi kroplówke wyciszającą. Gdy znowu pojawiły się skurcze też musiałam sie trochę naczekać na lekarza, łaskawie podłączyli mnie pod KTG, skurcze miałam regularne co 6 min. KTG nie wykazało ani jednego. Lekarz stwierdził, że wszystko jest ok. Gdy im powiedziałam, że napewno to są skurcze (z bólu się zwijałam) stwierdzono, że to pewnie od długiego leżenia plecy mnie bolą. W końcu jakoś dali się przkonać, że to nie jest ból spowodowanym długim leżeniem i po godzinie lekarz zabrał mnie na badania. jak zobaczyłam jego przerażona mine wiedziałam już wszystko: 6 cm rozwarcia, porodówka. Po porodzie trafiłam na ginegologię. Tam było w porządku, aż do czasu kiedy ja i znajoma zaczęłysmy przeszkadzać ordynatorowi, bo za długo tam byłyśmy. Zaraz po porodzie poszłam do mojego lekarza prowadzącego z ginegologii i otwarcie go zapytałam, jak długo będę mogła zostać w szpitalu, byłam przygotowana na to, że będę musiała się przenieść do hotelu. Lekarz powiedział mi, że skoro karmię piersią to nie moga mnie wyrzucić ze szpitala i mogę zostać tak długo jak dziecko tam pozostanie. Po jakimś czasie ordynatorowi zaczęło to przeszkadzać, a my z koleżanką zauważyłyśmy, że położne coś kombinują za naszymi plecami. Wiedziałyśmy już co się święci. Po obchodzie przyszły dwie położne i i prosto z mostu pytaja czy jedziemy do domu czy przenosimy się do hotelu. Stwierdziły, że w szpitalu brakuje miejsc i, że my karmimy dzieci odciągniętym mlekiem a nie przystawiamy maluchy do piersi. Za naszymi plecami wybadały wszystko: w jakiej miejscowości mieszkamy, ile mamy km do Opola i jak kamrmimy nasze dzieci. Ja doskonale rozumiem, że były potrzebne miejsca i, że były kobiety bardziej potrzebujące. Ale sposób w jaki z nami postąpiono był chamski. Mogły przyjść normalnie i powiedzieć jaka jest sytuacja, zapytać jaka jest nasza sytuacja i poprosić nas żebysmy opuściły szpital a nie knuć za naszymi plecami. Jedynie jestem zadowolona z oddziału patologii noworodków i wcześniaków i nic poza tym. Mam nadzieję, że już nigdy nie trfie do tego szpitala.