A ja z czymś zupełnie innym. Oglądałyście może wczoraj "Sprawę dla reportera" E. Jaworowicz? Wcześniej widziałam urywki programu i pokazali, że będzie mowa o niepełnosprawnym dziecku i o matce która zmarła w wynku komplikacji po porodzie. Gdy widziałam, o czym będzie mowa to powiedziałam sobie, że specjanie nie będe tego oglądać, bo po porodzie zrobiłam się strasznie "miękka", wszystko mnie rozczula... A gdy widzę cierpiące dziecko na płacz mi się zbiera. No ale jakoś nic nie było ciekawego w telewizji a wyjątkowo spać mi się nie chciało, więc włączyłam tvp 1. No i tak jak przypuszczałam, łzy się polały. Najpierw była mowa o dziewczynce, która w skutek zaniedbań lekarzy (za późno zrobili matce cesarkę, miała jeżeli się nie mylę zatrucie ciążowe)obciążona jest silnym porażeniem mózgowym, bardzo słabo widzi, bardzo źle słyszy. Lekarze mówili, że dziecko nie ma szans na to, żeby chodzić. Ale dzięki determinacji i ciężkiej pracy rodziców dziecko umie chodzić. Rehabilitacje są bardzo kosztowne a rodziców nie stać, żeby w całości je opłacić. Zadłużają się, żeby pomóc dziecku. W dodatku nie mają gdzie mieszkać, burmistrz jako socjalny lokal mieszkalny przeznaczył dla nich jakąś melinę... Drugi reportaż był o kobiecie, która w wyniku powikłan po cc (chyba miała wylew do mózgu, nie pamiętam dokładnie) zmarła. Akurat mąż był przy tej kobiecie jak zaczęła słabnąć. Lekarz nie spieszył się na wezwanie, pielęgniarki też nie zareagowały i kobieta zmarła. Łzy mi leciały. Od razu pomyślałam o moim Kubusiu... Przez niedopatrzenia lekarzy tyle ludzi musi cierpieć... Aż boję się chodzić do lekarza, bo nigdy nie wiadomo na jakiego "specjalistę" się trafi... Naprawdę nie mogę patrzeć na takie programy....
Ci lekarze nie mają sumienia. Im chyba porodówka z rzeźnią się myli. Od razu przypomina mi się mój pobyt na patologii ciąży na Reymonta. Może gdyby podejscie lekarzy do pacjentek było inne mój syn nie urodziłby się 1,5 m-ca przed terminem.
Kamea :-) witaj na Ploteczkach ;-)
ja mam tak samo jak Ty... naoglądałam się w szpitalu..., naczytałam na forum...
nie wiem jak wyglądał Twój pobyt w szpitalu w Opolu ale powiem Ci jedno - ciesz się!!! ze rodziłąs dziecko w Opolu.... wejdz sobie na wątek wcześniaków - np. tu
https://www.babyboom.pl/forum/wczesniaki-f20/franus-31-tc-1010kg-30655/ i poczytaj...Mama Frania walczy jak lwica o zdrowie Frania (właśnie u nich byliśmy na małych wakacjach ;-)) ale nie ma tak dobrze jak my w Opolu - przysluguje je 1 godzina rehabilitacji miesiecznie!!!! Trzeba wiecej cwiczyc z dzieckiem...kazda rehabilitacja kosztuje ok 60 zł..., potrzebny jest basen i specjalistyczne ćwiczenia - koszt...350zł za godzine!!! Logopeda, psycholog.... buli za wszystko a my w opolu mamy to za free...to samo z usg p/ciemieniowym czy "głupimi" bioderkami...
Kamea kurcze taki Własny wamarzony, wyczekany dzieciaczek to jednak wywołuje w nas calkiem inne reakcje i odczucia niż jak byliśmy sami. Przynajmniej ja tak myślę. I normalnie na samą myśl, że Aluśkowi mogłoby się coś stać to ciarki mnie przechodzą. Jak patrzę na Niego jak sobie słodko śpi, albo uśmiecha się do mnie od ucha do ucha, to aż mam łzy w oczach z radości.
Dziewczyny tak z innej beczki. Nie znacie jakiejś biednej rodziny z Małym dzieciaczkiem? bo posiadam dwie paki pieluch rozmiar 3 z firmy GAGA i Labell (brak jest po jednej sztuce w każdej paczce:-) ), bo kupiliśmy swego czasu dla ALeksa ale Mu nie podpasowały:-( Chętnie oddam, żeby się nie zmarnowały:-)
Agita ;-) zbieramy (sierpniowe mamy i nie tylko) fanty na aukcje dla Frania (link ciut wyżej podałam) - mozesz podesłać pieluchy FraniowejMamie
https://www.babyboom.pl/forum/mozes...leczny-pomoz-mu-byc-zdrowym-41825/index6.html
dzieczyny - do Was też mam prośbę - jak macie coś co Wam w domu przeszkadza a nadaje się jeszcze na sprzedaz to... z góry dziękuje ;-)
no a teraz o nas....
pojechalismy w srode z samego rana do Agi (FraniowejMamy), Jasiek zostal z Natką i moim tata a my pojechalysmy do Centrum Alergologii i Pulmunologii w Karpaczu ;-)
Pani ordynator nas przyjela, wysluchala, poogladala i fotki, i Monie na zywca, osluchala mlodą i zapytala u kogo ja lecze: u pediatry, u dermatologa czy u alergologa... ja na to ze wszedzie :-) dr zapytala co mowi dermatolog a ja na to ze jako jedyny twierdzi ze to nie AZS...i usłyszałam "no i ma racje... to zadne AZS a łojotokowe zapalenie skóry"
nie sa konieczne testy, nie jest konieczna dieta eliminacyjna choc czujnosc jest wskazana bo mamy alergie w wywiadzie...
oczywiscie jak wyszlam z gabinetu musialm przestac bujac w oblokach....moj kochany telefon...ja sie zabieram za dzwonienie do Agi zeby po mnie przyjechala a tu pik pik pik i telefon kaput
no ale dalam rade :-)
potem juz byl wypoczynek :-);-)
Śnieżke tylko z okna widzialam ale za to bylismy na szlaku w chuscie :-) załowałam jak nie wiem ze mnie warsztaty ominely bo Monika juz taka wielka ze nie widzialam co mam pod nogami...
z wózkami tez spacerowaliśmy :-)
Monia jak zupełnie inne dziecko - duzo spala w dzien
jedna drzemka 2 godzinna
w domu to czasem tyle spi ale w ciagu calego dnia...
nie marudzila, bawiła się z Franiem, z Natalką... za to Jasiek....o matko wiekopomna... temu to sie taki marudolec wlaczyl ze myslalam ze ubije... dopiero wczoraj zaczął smigac po gorach bez jęczenia, współpracował i był w miarę grzeczny :-)
dobra... to juz musze mykac....
która chętna na spacerek??? ten tydzien jest moim ostatnim wolnym tygodniem w opolu.... potem wymiana okien u mnie wiec jedziemy do dziadkow a potem....do roboty...
aha..
anik - ksiązka czeka...kiedy wracasz???