reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ploteczki Opolanek i Opolszczanek

Amelkowa ;-) biorac pod uwage ostatnie dni i tygodnie to dni kiedy malz mialby problem z odebraniem Jasia z przedszkola byloby... kilka... piatki to pewnik reszta...
moj malz to egoista pierwszej ligi - Jas nie chodzi do przedszkola - mozna pospac a tak musialby go odwozic do przedszkola na 8:30.... on ma luz a my.... no coz... nasz tata ma inne priorytety...
wczoraj poprosilam go zeby mnie zawiozl do lekarza bo zaczelam jeszcze do tego kaszelc... dowiedzialam sie ze mam przestac dysponowac jego czasem, bo nie jestem pepkiem swiata... no nie jestem bo on nim jest:baffled::baffled::baffled:

wymyslilam cos innego - po Jaska urodzinach zmywamy sie oboje do rodzicow - a wlasciwie do taty bo mama nadal w szpitalu - tam przeciez nie bedziemy musieli siedziec jak potepieni w domu bo jest ogrodek :-) malz bedzie w siodmym niebie - nikt nie bedzie mu zawracal glowy...

a po porodzie wrocimy do Opola.... na probe - jak bedzie tak jak teraz to bedzie trzeba sie zabrac za zmiany w zyciu bo mam juz dosc ciagnac to wszystko sama widzac jak ktos siedzi tylko i gra, spi i je....
 
reklama
Rubi wszystkie chłopy takie same ;-) mozna zawsze jeszcze gorzej trafic :-D
Twoj maz ma nienormowany czas pracy?
Bo moj TZ ma i nie ma go od switu do nocy, jak w nocy nie ma wyjazdu oczywiscie. Dzis mi obiecał w koncu rozłozyc pawilon, pojechac po piasek dla Kubusia, umyc mi i odkurzyc auto, aby nowy fotel zamontowac i co ... o 3 w nocy nawiał do Austrii :baffled:

Wiecie co moj Kubus sie robi coraz bardziej, nie wiem jak to nazwac ...:sorry2:
2 dni temu ciagnal sasiada ( ponad 2 latka) za ręke, ten mu oddał. Moj Kubisław sobie zapamietał i za 10 min znowu go porzadnie chwycił :shocked2:
Jedziemy wczoraj wozkiem, biegnie taki mały co przyjechał do innych sasiadów (1,5 roku). Leci do nas cos tam gada, cieszy sie, moj posępny :-p i chciał Kubie wyjac smoczka, a ten go stópka odpychał :-D:-p
Wczoraj przyszła do Kubcia prawie 4 letnia dziewczynka, chciała go przytulic, a ten jej baran baran buc wyciął :-p
Kolezanka była u nas ze swoim małym, to go tak ogladał, ze za głoski ciągnął :szok:
Dorasta czy co ... wiekszy kontakt ma z dziecmi bo ciepło i wszyscy na podworkach, a to taki samotnik był :-p
 
Amelkowa ;-) sa 2 rozwiazania:
- albo malz przestanie byc pepkiem
- albo pepek przestanie byc malzem....

a gdybym zostala sama z dziecmi to nie byloby mi tak glupio prosic innych o pomoc... bo teraz jest mi conajmniej glupio ze prosze Ciebie o pojemnik na mocz (jeszcze raz wielkie dzieki - malz...nie kupil...) albo ze saly (dzieki - kochana jestes!) proponuje ze bedzie odbierala Jasia z przedszkola a moj malz bedzie wtedy lezal do gory antenka:baffled::baffled::baffled::wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: toz to totalne nieporozumienie.....
 
Marcik a Ty dumna jesteś że synu się taki waleczny robi? :szok::szok: ;-)

Amelkowa tu nie ma cienia agresji :no:
On oprocz złapania sasiada za reke ( w ten sposob łapie np trawe, a ten mu wczesniej ja podawał) wszystko robi bardzo delikatnie :tak:. Delikatny baran buc, delikatnie stopka chłopczyka odpychal, delikatnie ciagnał za wloski (mnie to czasem targa, choc wie ze nie wolno:tak:). Nie ma juz takiego dystansu do dzieci :tak: i to mnie cieszy
Jestem dumna z syna to oczywiste :cool2:
On sie rozwija, wczesniej nie dotykał dzieci, a:tak: nie sorry Daggy Olenke i jej kuksance dawał - poprostu sprawdzał co to za 'bawi';-).
Przeciez dziecko w tym wieku nie rozumie, ze cos kogos moze zabolec, 'bawi' nic nie boli ;-)

Rubi daj mezowi szanse, niech wstaje do Monisi w nocy przebiera i ci ja podaje, a ty lez plackiem:-). Moj TZ tak robił, krotko bo z 1 m-c ale robil ;-). Pojdziesz do rodzicow to nic nie bedzie robil, tylko jak to chłop sie lenil i uzalał na swoj ciezki los ( oj chciałabym tak jak oni :tak:) i Ci sie juz totalnie rozbestwi.

Ja to jednak nie mam co narzekac do konca ciazy pelna sprawnosc, fakt, ze sie meczyłam szybko, ale robiłam wszystko sama :tak:
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Rubi, ja to nazywam , że jesteśmy słomianymi wdowami, tylko mężowie nie w delegacji a w pracy czy innych miejscach. Takie papierowe małżeństwo- niby razem ale zupełnie osobno. W zasadzie nazwałaś słowami kryzys który ma u nas miejsce od dawna, tylko u nas jeszcze dziecko raczkowało po zalanym w trupa tatusiu. Właśnie w tej chwili dowiedziałam się, że Ł. zamiast wolnego weekandu zaszczyci nas swoją obecnością w domu...za tydzień. A tak codziennie od 9-22 w pracy. Więc jeśli proponuję Ci pomoc to nie niech Ci nie będzie głupio, bo jedziemy na tym samym wózku- ja tylko mam to szczęście że jestem zdrowa, nic mi nie dolega. Gdybym nie mogła wychodzić to by Hania padła z głodu bo nie miałby kto mleka kupić. Więc ja Cię naprawdę rozumiem.
Parę tygodni właśnie tę sytuację miałam na myśli mówiąc że jestem samotnie wychowującą matką. Bo wychowuję sama, uczę, bawię, przewijam, karmię itd. Ł. tylko bawi się z dzieckiem między 7.30 a 8.15 robiąc w międzyczasie kanapki do pracy i ubierając się. A gdy ma wolne ( to naprawdę czasem się zdarza) to milion super ważnych spraw do pozałatwiania i i tak go nie ma. Ostatni wypad do Wrocławia był pierwszym odkąd jest z nami Hania i w ramach akcji" ratujmy nasze małżeństwo". Dlatego chciałam separację, bo jeśli mam być wiecznie sama to chciałam mieć to na papierze i przynajmniej mieć możliwość oddania Hani do żłobka. A więź emocjonalna? Hm, raczej pamięć po niej została. Naprawdę trudno mówić o bliskości jeśli mam męża w domu między 23 a 8 rano, przy czym od północy do 7.30 śpi.
Wiem, że Łukasz ma wreszcie pracę , którą lubi. Ale to jest praca, która nas jako rodzinę zabija. Niepewne zarobki, brak możliwości zaplanowania czegoś( nigdy nie wiemy czy przyniesie 3000 wypłaty czy 1300) i ten delikatny niuans, że pracuje tylko z szefem , więc wolne ma nie wtedy kiedy nam pasuje tylko szefowi. No bo polemizować nie bardzo można. A po pracy mąż ma dylemat natury moralnej, z jednej strony chciałby być z rodziną,a z drugiej strony chciałby pozałatwiać milion ważnych spraw lub spotkać się z kolegą którego nie widział 2 miesiące bo tylko kierunek praca-dom. I kwadratura koła, a mnie się poprostu wyć chce. Rośnie we mnie frustracja, z frustracji do gniewu i ostrych słów już niedaleko. I to przeświadczenie, że przecież to nie tak miało wyglądać. Nie przepadam za spacerami z Hanią w sobotę czy niedzielę po Bolko, bo wyć mi się chcę gdy widzę te wszystkie szczęścliwe rodzinki napawające się sobą i dniem wolnym....

P.s. rubi, odpuść sobie to głupio kogoś prosić... nim nasi mężczyźni w pełni zrozumieją sytuację, lub my podejmiemy działania zmieniające padniemy z głodu bo książeta ostatnią kromkę chleba wzieli do pracy na kanapki, a nie ma jak wyjść. Więc skoro znam to tak dobrze, pomogę jeśli będę mogła...bo kto mam nam kobietom pomóc jak nie my same?
 
Saly to twoj Ł jeszcze gorszy od mojego TZ a myslałam, ze moj najgorszy :tak::szok:
TZ zakupy robi czesto gesto dostaje je o bardzo poznej godzinie, ale dostaje :tak:. Nawet ostatnio mi kilka ciuchów kupił sam z siebie, tylko zadzwonił jaki mam rozmiar bo przez 10 lat zapamietac nie umie :-D. A to za to, ze totalna olewke zastosowałam wobec niego i teraz jest do rany przyłóż :-p.
Moj to jest totalny pracoholik, wiecznie ma cos do załatwienia:baffled:, weekend nie weekend, noc czy dzien :baffled:
 
Wiesz, ja chciałabym jednak uniknąć wartościowania wg. schematu gorszy lepszy. Dużym determinantem u nas jest kiepska sytuacja finansowa. Inny pewnie też mają charakter. Na pewno mam gorszą sytuację- a na to złożyło się wiele czynników, ale nie wiem czy gorszego faceta. Ja jakby nie było codziennie zasypiam i budze się koło mojego męża, zawsze wiem gdzie jest i co robi- choć nie zawsze mi się to podoba. Ty tego komfortu nie masz. Jak widzisz....wszystko ma dwie strony. Gdzieś na świecie istnieje układ idealny, nie wiem czy uda mi się go znaleść i czy mój mąż bedzie na niego reflektował, ale wiem że jeśli nic się nie zmieni teraz to...długo razem nie pobędziemy.
 
Saly masz racje, kazda sytuacja jest inna i kazdy chłop inny :tak: Moj TZ siła rzeczy nie zawsze moze byc na noc w domu, gdyz taka ma prace :tak:. Mamy firme transportowa i TZ tez jezdzi w trasy, a jak nie jedzie to pracownicy o roznych godzinach zjezdzaja :baffled: i tez musi jechac zobaczyc co i jak ... mamy tez sprzedaz samochodow i ludzie najczesciej po auta w weekndy sie zwalaja :baffled:. Ale to tak jak mowisz praca praca praca, a dom gdzies tam za za za wszystkim :baffled:
Niby to rozumiem, ale znalezc złotego srodka nie umiem ... zycie.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Ale się dzisiaj z mama i sasiadka usmiałysmy .... pomimo ciagłych protestów moich rodziców (naje sie piachu, przeziebi pcherz itd), Kubus dostał dzisiaj piaskownice do zabawy :tak:. Moj tato zwłaszcza to panikuje ... nawet na trawe mam go nie dawac, bo sie uczuli itd ... ukochany wnusio ... rozumiecie :cool2:. Wiec ... piaskownice włozyłam do auta, szczałka na żwirownie po śliczny płukany piasek (bialusi jak nad morzem :-)), w tym czasie Mały z babcia jedli obiad ... skonczył, wychodzi na dwór i takie wielkie yyyyyyyyyyyyyy z zachwytu :-p. Jak piach delikatnie badał :-D:-D, a jak gołymi nozkami delikatnie dotykał :-D:-D ... jego kolega sasiad mu pokazał jak sie bawic, to Kubus zwiał :-p. Nasz Mały sasiad isc do domu nie chciał, tak mu sie ten piach spodobał, az sie popłakał :-(
Mysle, ze w weekend rozłoze Kubciowi basen ;-), zobaczymy jak na to zaaraguje ;-)
 
reklama
dziewczyny kochane ależ ten świat pofertany......czytam to sobie własnie a mój P. po osiedlu lata bo sieć nie działa......po wczorajszej burzy kilku klientów neta nie ma....jak widzicie tak to chyba jest .....a jakbyscie zobaczyły nasze mieszkanie :szok::szok: kartony, kable, switche i total sajgoon.....noi cóż?? tak musi być póki co ....też ma swoja działalnosć i wyjścia ni ma....za to ja przynajmniej komfort mam że mogę byc z niunią w domku, bo z głodu nie umrzemy. No ale weekendy święte....odwalic się wszyscy i wszystko, wara mi od tego!!czegoś trzeba pilnować. Choć Olą jak nawet P. w domu to głownie ja się zajmuje, no zakupki razem, i jak cos na mus to kupi tez sam. No liczyc na niego mogę więc narzekać grzech....ale tez idealny to ci on nie jest :no: ale kto jest? Wiecie w tym wszystkim zawsze trzeba szukać priorytetu- dla mnie np. najważniejsze jest, że czuje że mnie kocha, że pożąda jak bym była mega seksowna laską ( a nie hipciem jakim teraz jestem):-D:-D
że szaleje za Oleńką, że jest dobry dla Dominika, że jest czuły .....i że pracuje tak dużo aby było nas stać na nomalne życie.
aby nie zwariować wy tez musicie znaleźć sobie swoje priorytety i albo popracować nad nimi...albo zaakceptowac sytuacje i kochać pomimo......
Rozstać się to wtedy kiedy naprawde nie można inaczej......
Ja jestem w drugim związku......i powiem wam,że bywało mi ciężko ze świadomością że P. nie jest biologicznym Dominika.....ja kiedys za szybko przekresliłam małzenstwo.
Oczywiście dziś nie żałuję . Cieszę sie z tego co mam teraz.
Ale wiem jedno rozstanie gdy jest dziecko wymaga wielkiej siły. Czasem jednak warto. Ale tego nigdy nie wiesz.....
Rubi moze małż jest nieco zmęczony i stąd ma lenia. Wiesz, ja znam to uczucie kiedy czujesz że wciąż praca praca a jeszcze ci ągle ktoś coś od Ciebie chce....nie usprawiedliwiam go ale może jemu tez brak sił....my kobitki z natury jesteśmy silniejsze....
Saly łataj...wiem ,że brak kasy, brak jego - to wróg szczęścia ale uwierz, to największe szczęście to Twoja ZDROWA córcia którą dał Ci Twój mąż.....:-):-)
Ech....:-):-) ja tam mogę góry przenosić jak patrze na moją Olę....nic nie może zniszczyc mojego szczęscia-bo nikomu i niczemu na to nie pozwolę!!!
Wam też duzo siły życzę.....
 
Ostatnia edycja:
Do góry