Tin no proszę jaki kawaler zadowolony z życia :-)
U nas niestety mniej zadowolenia, prawdopodobnie też za sprawą zębów (tak mi podpowiada moja intuicja) - zaczęło się od kaszelku i ppodwyższonej temp. w poniedziałek, a we wtorek lekarz stwierdziła nie tylko widoczny katar, który doszedł (płuca na szczęsice czyste, a gardło dopiero jakby miało zacząć się coś dziać), ale nieciekawy san uszu :-(
Tak więc siedzimy na antybiotyku, dostajemy spazmów na widok gruszki do nosa i w ogóle nie pozwalamy sie dotknąć, nawet na mamę patzrymy już krzywo czasem. I mocno podejrzliwie
Dobrze, że M w domu (najczęściej, bo nie zawsze) i pomaga, bo sama chyba bym już zwariowała - płacz (czasem histeryczny i nieutulony) mojego dziecka, które prawie nie płacze, chyba trochę mnie przerasta....
I super, że z rozwojem też wszystko jak należy. U nas coraz sprawniejsze przemieszczanie małej dżdżownicy, a jak podłoże pozwala to i dupencja nieco wyżej się kolebie
Jednak najważniejsza jest motywacja - kot, kapcie, no i oczywiście kabel!
A od wczoraj jest na tapecie moja dracena
W sumie i tak już chyba po niej (nie wiedzieć czemu zaczyna mi padać - chyba mam jakiś termin ważności na draceny; zazwyczaj wytrzymują u mnie do jakichś 5-6 lat, pieknie rosną w tym czasie, a potem nagle ZONK
), a dziś postanowił się pobawić moim fotelem przy biurku (bałam się tylko, co by pod biurko nie wlazł, bo kabloteka wprawdzie schowana, ale kilka kabelków dałoby się dorwać)....