Mama Stacha
&Franka&Janka
Purchawko, tak jak napisałam, myślę, że każda matka wybiera to co najlepsze w jej mniemaniu /i wg zasobności jej portfela/ dla swojego dziecka. Nie podejrzewam żadnej z nas, że zakupy "odwala" byleby były. Każda sądzi i ma nadzieję, że jej fotelik ochroni dziecko w razie wypadku, mimo to, "w razie" pewnie nie bierzemy pod uwagę, bo tego nie chcemy. Ja jak zobaczyłam filmik z testów to sobie swoje dzieci wyobraziłam i się poryczałam. I po co mi to?Mamo stacha, nie przeczytałaś ze zrozumieniem tego co napisałam. Ważne jest, zeby w swoim zakresie cenowym wybrać najlepszy fotelik, a nie byle co, żeby tylko mieć. A mam wrażenie, ze niektórzy tak do tego podchodzą. Czy się kupuje za 200 zł czy za 1200 zł trzeba kupować z głową. A fotelik to bardzo ważna sprawa. A co do użyteczności jego po stłuczce to sama bierzesz za to odpowiedzialność, więc sama wiesz najlepiej )) Specjaliści tylko sugerują. Żebyś mnie tylko źle nie zrozumiała - oczywiście wymiana fotelika bo czymś takim jak opisujesz wydaje się bezsensem, więc tego wątku nie ma co kontynuować A, i jeszcze ciekawostka, są takie foteliki co nawet przy hamowaniu na maxa z 50km/h potrafią się rozpadać
Kopciuszku ja nie śpię na pieniądzach, maxi cosi miałam kupić na kredyt, ale mąż wtedy miał wypadek drugim samochodem i z pieniędzy z odszkodowania za szkodę całkowitą kupiliśmy wyprawkę za gotówkę. Bo to tak zabrzmiało, ze tylko niewiadomo kogo stać na taki fotelik... ja oszczędzałam na wielu rzeczach w wyprawce, żeby było mnie stać na taki fotelik. Gdybym spała na pieniądzach to bym sobie kupiła do tego czołg
O tak wyglądał nasz samochód po wypadku w połowie listopada, samochód się złamał dach, podłoga, fotele pasażera i kierowcy również połamane, życie uratowało im nota bene drewno, które swoim ciężarem wzieło na siebie wiekszosc impetu uderzenia:
Picasa Web Albums - Kasia - wypadek
Z tym czołgiem to bardzo słuszna uwaga, ja też bym chciała mieć. I chciałabym mieszkać w schronie. Jeśli chodzi o odpowiedzialność to ponoszę pełną we wszystkim co dotyczy moich dzieci. Prawda niestety taka, że mimo to nie ochronię ich przed wszystkim złem tego świata. Nad czym ubolewam bardzo. Staram się je na to zło przygotować, jestem mocno zapobiegliwa i wkurza mnie to bo mieszkam z facetami, którzy nie myślą często o konsekwencjach, z czym też chyba muszę się pogodzić.
No i znowu pofilozofowałam. Wybaczcie, taki mamy gówniany okres ostatnio.