reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Pierwsze podejście do in vitro. Kto zaczyna?

Lekarz Ci zalecił?
Wiesz ja to myślę, że taki pakiet wszystkich badań również genetycznych powinien być częścią przygotowawcza do każdej procedury.
A tu coraz częściej myślę, że lekarze to sobie testują na nas..może tak moze inaczej..a może w końcu takie badanie by zrobić.
Ciężki temat.
Ja czekam na okres i jesli ilosc komorek bedzie ok do stymulacji to podchodzimy w.najbliszym cyklu. Tez tak bardzo boje sie tego, kolejnej porazki.
A w której klinice próbujesz, jeśli mogę zapytać?
moim zdaniem tak nie do końca, że lekarze na nas testują... Po prostu są różne przypadki. Nie da się zrobić wszystkich badań "na wszelki wypadek". Gdyby robić na wstępie każdemu rozszerzone badania genetyczne, immunologię, biopsję endometrium itd, to kosztowo by to szło w dziesiątki tysięcy złotych. Wiadomo, jest pewien pakiet badań, który warto mieć zrobiony, w tym badania spoza ustawowej listy (np. kariotypy), ale wiele wiele wiele przypadków korzystających z ivf nie potrzebuje badania na wejściu np. immunologii. Na przykład u mnie nie było przesłanek - mieliśmy jedną znaną przyczynę niepłodności (nasienie), żadnych naturalnych ciąż (więc żadnych poronień). Mężowi zlecono badania genetyczne, aby wiedzieć czy jego problemy nie są wynikiem jakiś mutacji, oboje zrobiliśmy kariotypy i tyle. Pierwszy transfer zakończył się biochemem, uznałam, że to wypadek przy pracy i poszliśmy w drugi transfer bez dodatkowej diagnostyki. I na razie okazał się szczęśliwym.

Osobiście wydaje mi się, że też nie można dać się zwariować i badać wszystkiego na zaś, jak leci, bez wskazań. I to nie jest tak, że lekarze testują - oni wyciagają wnioski z tego, co się dzieje, bo nie są w stanie przewidzieć wszystkiego.

Oczywiście co innego, gdy np. drugi transfer się nie udał i lekarz nie proponuje dalszych badań.
 
reklama
moim zdaniem tak nie do końca, że lekarze na nas testują... Po prostu są różne przypadki. Nie da się zrobić wszystkich badań "na wszelki wypadek". Gdyby robić na wstępie każdemu rozszerzone badania genetyczne, immunologię, biopsję endometrium itd, to kosztowo by to szło w dziesiątki tysięcy złotych. Wiadomo, jest pewien pakiet badań, który warto mieć zrobiony, w tym badania spoza ustawowej listy (np. kariotypy), ale wiele wiele wiele przypadków korzystających z ivf nie potrzebuje badania na wejściu np. immunologii. Na przykład u mnie nie było przesłanek - mieliśmy jedną znaną przyczynę niepłodności (nasienie), żadnych naturalnych ciąż (więc żadnych poronień). Mężowi zlecono badania genetyczne, aby wiedzieć czy jego problemy nie są wynikiem jakiś mutacji, oboje zrobiliśmy kariotypy i tyle. Pierwszy transfer zakończył się biochemem, uznałam, że to wypadek przy pracy i poszliśmy w drugi transfer bez dodatkowej diagnostyki. I na razie okazał się szczęśliwym.

Osobiście wydaje mi się, że też nie można dać się zwariować i badać wszystkiego na zaś, jak leci, bez wskazań. I to nie jest tak, że lekarze testują - oni wyciagają wnioski z tego, co się dzieje, bo nie są w stanie przewidzieć wszystkiego.

Oczywiście co innego, gdy np. drugi transfer się nie udał i lekarz nie proponuje dalszych badań.
na forach spotkać można przeróżne przypadki, dokładnie tak jak pisze @Bolilol, jednym udaje się na cyklu sztucznym drugim tylko na naturalnym (tak jak u mnie, tyle, że miałam takie szczęście, że cykle równe i każdy owulacyjny), zarodki 3 lub 5 dniowe, z lekami przeciwzakrzepowymi lub bez. Niestety czasem i to nie pomaga, trzeba być silnym i się nie poddawać. Trzymamy kciuki, żebyś osiągnęła upragniony cel 😄
 
moim zdaniem tak nie do końca, że lekarze na nas testują... Po prostu są różne przypadki. Nie da się zrobić wszystkich badań "na wszelki wypadek". Gdyby robić na wstępie każdemu rozszerzone badania genetyczne, immunologię, biopsję endometrium itd, to kosztowo by to szło w dziesiątki tysięcy złotych. Wiadomo, jest pewien pakiet badań, który warto mieć zrobiony, w tym badania spoza ustawowej listy (np. kariotypy), ale wiele wiele wiele przypadków korzystających z ivf nie potrzebuje badania na wejściu np. immunologii. Na przykład u mnie nie było przesłanek - mieliśmy jedną znaną przyczynę niepłodności (nasienie), żadnych naturalnych ciąż (więc żadnych poronień). Mężowi zlecono badania genetyczne, aby wiedzieć czy jego problemy nie są wynikiem jakiś mutacji, oboje zrobiliśmy kariotypy i tyle. Pierwszy transfer zakończył się biochemem, uznałam, że to wypadek przy pracy i poszliśmy w drugi transfer bez dodatkowej diagnostyki. I na razie okazał się szczęśliwym.

Osobiście wydaje mi się, że też nie można dać się zwariować i badać wszystkiego na zaś, jak leci, bez wskazań. I to nie jest tak, że lekarze testują - oni wyciagają wnioski z tego, co się dzieje, bo nie są w stanie przewidzieć wszystkiego.

Oczywiście co innego, gdy np. drugi transfer się nie udał i lekarz nie proponuje dalszych badań.

Właśnie, można popaść w szaleństwo.
Powiem Ci, że im więcej czytam to tym wiecej mam wątpliwości.
Masz totalnie rację, że nie można dać się zwariować. A ja już chyba jestem na tym etapie :(
 
Właśnie, można popaść w szaleństwo.
Powiem Ci, że im więcej czytam to tym wiecej mam wątpliwości.
Masz totalnie rację, że nie można dać się zwariować. A ja już chyba jestem na tym etapie :(
rozumiem Cię i wcale Ci się nie dziwie... Też tam byłam. Prawda jest taka, że kluczem jest znalezienie odpowiedniego lekarza, któremu można opowiedzieć o swoich wątpliwościach i który je rozwieje, a dodatkowo dokładnie przedstawi uzasadnienie swojego planu
 
rozumiem Cię i wcale Ci się nie dziwie... Też tam byłam. Prawda jest taka, że kluczem jest znalezienie odpowiedniego lekarza, któremu można opowiedzieć o swoich wątpliwościach i który je rozwieje, a dodatkowo dokładnie przedstawi uzasadnienie swojego planu
Ja jeszcze na takiego nie trafiłam.
Ostatnio jak zapytałam czy powinnam zrobić jakieś dodatkowe pytania, to odpowiedział że nie ma potrzeby, i od badań jeszcze żadna nie zaszła w ciążę I tu trzeba działać.

A jak Twój bombel a moze bombelka 😀 ? Mam nadzieję, że rośnie zdrowo ;-)
 
Ja jeszcze na takiego nie trafiłam.
Ostatnio jak zapytałam czy powinnam zrobić jakieś dodatkowe pytania, to odpowiedział że nie ma potrzeby, i od badań jeszcze żadna nie zaszła w ciążę I tu trzeba działać.

A jak Twój bombel a moze bombelka 😀 ? Mam nadzieję, że rośnie zdrowo ;-)
Pierwszy transfer miałam z zarodka że swoich komórek , był tylko jeden zaroodek a transfer nie udał się
Drugi z adopcji komórek (były dwa zarodki) transfer nie udał się
Przed trzecim transferem lekarz kazał zbadać immunologię, nie robił transferu w ciemno,
Pół roku robiłam badania bo w kwietniu zapisałam się na listopad do docenta P
Ale w międzyczasie robiłam badania u innego immunologa i na listopad miałam komplet badań, docent zlecił jeszcze allo mlr i cross match
 
Pierwszy transfer miałam z zarodka że swoich komórek , był tylko jeden zaroodek a transfer nie udał się
Drugi z adopcji komórek (były dwa zarodki) transfer nie udał się
Przed trzecim transferem lekarz kazał zbadać immunologię, nie robił transferu w ciemno,
Pół roku robiłam badania bo w kwietniu zapisałam się na listopad do docenta P
Ale w międzyczasie robiłam badania u innego immunologa i na listopad miałam komplet badań, docent zlecił jeszcze allo mlr i cross match
A gdzie się leczysz ?
 
Ja jeszcze na takiego nie trafiłam.
Ostatnio jak zapytałam czy powinnam zrobić jakieś dodatkowe pytania, to odpowiedział że nie ma potrzeby, i od badań jeszcze żadna nie zaszła w ciążę I tu trzeba działać.

A jak Twój bombel a moze bombelka 😀 ? Mam nadzieję, że rośnie zdrowo ;-)
to może warto iść też na jakąś wizytę do innego lekarza? Może nawet w tej samej klinice. Pamiętam, że my na pierwszą wizytę trafiliśmy do takiej babki i ja nie czułam tego, jakoś tak... No nie zagrało między nami, nie poczułam się zaopiekowania. Ale tak się zdarzylo, że wyszły te złe wyniki u męża i musieliśmy je skonsultować z andrologem w tej klinice. I to było to, miłość od pierwszego spotkania. Jak się nie czujecie komfortowo to pamiętaj, że masz pełne prawo szukać konsultacji też z innym lekarzem!

Bombelek rośnie, dziękuję, nie wiem czy zdrowo, ale mam nadzieję, że tak - na razie już ze dwa lata czekam na wynik nifty :)
 
reklama
Do góry