reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pierwsze podejście do in vitro. Kto zaczyna?

reklama
Dziewczyny, robiliście Kiry przed pierwszą procedurą?

U nas pierwszą procedura może być ostatnią niezależnie od wyniku (choć pewnie jak nie będzie zarodków albo będzie na jeden transfer to złamiemy to postanowienie) i mam wrażenie, że nasz lekarz nie do końca to rozumie, tzn niekoniecznie chce nas dodatkowo badać skoro jeden problem jest zdiagnozowany, chce nam oszczędzić kosztów bez sensu, a ja chyba bym wolała zapłacić więcej, ale być ubezpieczona na kilku frontach. Ale chyba nie ma sensu wchodzić w immunologię na wlasną reke?

W ogóle poczytałam o naszym lekarzu na fb na grupie o ivf i opinie są skrajne. Co prawda ludzie głównie narzekają na rzeczy, które dla mnie są wręcz zaletą (wieczne opóźnienia, bo odpowie mega wyczerpująco na każde pytanie i nie mieści się w czasie przypisanym do wizyty) albo są obojętne (nie pamięta pacjentów i trzeba opowiadać awoją historię kilkukrotnie), ale chyba im bliżej do ostatecznej wizyty przed procedurą, tym gorzej u mnie z nerwami
 
Dziewczyny, robiliście Kiry przed pierwszą procedurą?

U nas pierwszą procedura może być ostatnią niezależnie od wyniku (choć pewnie jak nie będzie zarodków albo będzie na jeden transfer to złamiemy to postanowienie) i mam wrażenie, że nasz lekarz nie do końca to rozumie, tzn niekoniecznie chce nas dodatkowo badać skoro jeden problem jest zdiagnozowany, chce nam oszczędzić kosztów bez sensu, a ja chyba bym wolała zapłacić więcej, ale być ubezpieczona na kilku frontach. Ale chyba nie ma sensu wchodzić w immunologię na wlasną reke?

W ogóle poczytałam o naszym lekarzu na fb na grupie o ivf i opinie są skrajne. Co prawda ludzie głównie narzekają na rzeczy, które dla mnie są wręcz zaletą (wieczne opóźnienia, bo odpowie mega wyczerpująco na każde pytanie i nie mieści się w czasie przypisanym do wizyty) albo są obojętne (nie pamięta pacjentów i trzeba opowiadać awoją historię kilkukrotnie), ale chyba im bliżej do ostatecznej wizyty przed procedurą, tym gorzej u mnie z nerwami
U nas przyczyną jest nieznana. Moje badania ok, podstawowe immunologiczne, kariotyp, hormony wszystko w normie. U męża słabe nasienie ale nie ma tragedii a mimo to ciąży naturalnej nie było. Lekarz stwierdził że skoro nie ma w rodzinie chorób genetycznych to próbujemy in vitro. Jak się nie uda to będziemy badać dalej. Sama się pytałam o kiry i komórki NK to mówiła, żeby się z tym wstrzymać do transferu bo to jest cały pakiet drogich badań
 
U nas przyczyną jest nieznana. Moje badania ok, podstawowe immunologiczne, kariotyp, hormony wszystko w normie. U męża słabe nasienie ale nie ma tragedii a mimo to ciąży naturalnej nie było. Lekarz stwierdził że skoro nie ma w rodzinie chorób genetycznych to próbujemy in vitro. Jak się nie uda to będziemy badać dalej. Sama się pytałam o kiry i komórki NK to mówiła, żeby się z tym wstrzymać do transferu bo to jest cały pakiet drogich badań
No właśnie u nas jest nasienie bardzo bardzo złe i tu wszyscy upatrują przyczyny.

Ale ja mam cienkie endometrium osiagające 6-6,5mm po owulacji oraz plamienia w fazie lutealnej, ale na obie te okoliczności słyszę, że na cyklu sztucznym to nie powinno występować 🤷🏻‍♀️
A ja się boję, że są te złe wyniki nasienia, a one nie są jedynym winnym i że we mnie też coś siedzi, że nie bez powodu to endometrium od roku dupy nie urywa 😔

I jak tak czytam to ta pierwsza procedura, pierwsze transfery to tak na rozruch - takie zobaczymy jak to bedzie, a ja jestem w tak złym stanie psychicznym, że my sobie daliśmy jedną jedyną stymulację i tyle transferow, ile zarodków.
 
No właśnie u nas jest nasienie bardzo bardzo złe i tu wszyscy upatrują przyczyny.

Ale ja mam cienkie endometrium osiagające 6-6,5mm po owulacji oraz plamienia w fazie lutealnej, ale na obie te okoliczności słyszę, że na cyklu sztucznym to nie powinno występować 🤷🏻‍♀️
A ja się boję, że są te złe wyniki nasienia, a one nie są jedynym winnym i że we mnie też coś siedzi, że nie bez powodu to endometrium od roku dupy nie urywa 😔

I jak tak czytam to ta pierwsza procedura, pierwsze transfery to tak na rozruch - takie zobaczymy jak to bedzie, a ja jestem w tak złym stanie psychicznym, że my sobie daliśmy jedną jedyną stymulację i tyle transferow, ile zarodków.
Kurczę, wydaje mi się, że takie stawianie granic jest jeszcze bardziej stresujące ! Cała procedura to ogromne emocje, bardzo skrajne, a tu do tego jeszcze takie ograniczenia… jeśli chodzi o finanse to rozumiem, ale jeśli tak sobie po prostu wymyśliliście to może nie warto w ten sposób myśleć ? Wiem, że łatwo się mówi, też moje myśli galopują czasem bardzo daleko, ale staram się skupiać na najbliższych etapach… macie przed sobą dopiero pierwsze podejście 🥹
 
reklama
Kurczę, wydaje mi się, że takie stawianie granic jest jeszcze bardziej stresujące ! Cała procedura to ogromne emocje, bardzo skrajne, a tu do tego jeszcze takie ograniczenia… jeśli chodzi o finanse to rozumiem, ale jeśli tak sobie po prostu wymyśliliście to może nie warto w ten sposób myśleć ? Wiem, że łatwo się mówi, też moje myśli galopują czasem bardzo daleko, ale staram się skupiać na najbliższych etapach… macie przed sobą dopiero pierwsze podejście 🥹
popieram! I tak jest dużo stresu, po co sobie dokładać...niestety ale chyba rzadko kiedy ivf udaje się za pierwszym..
 
Do góry