reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Pierworódki - czyli pierwsza ciąża, wątpliwości, obawy i inne pytania

Justyś to dobrze, że dopatrzyliście się tych zmian. Moja Ninka na oliwkę tak reaguje, że się robi na jej nóżkach chropowata skórka, takie plamki suche, więc używamy balsamu. Gdzieś czytałam, że pewne rzeczy mogą uczulać po jakimś czasie dopiero. Nie koniecznie od razu.
Spoko spoko, czekaj na wprowadzenie pokarmów, ja wiem, że zaczęłam wcześnie ale tydzień różnicy nie wydawał mi się zły. I jakoś nie odczułam, by z Ninką było coś nie tak, poza tym mój lekarz jest taki, że powiedział, że kaszki i inne potwory to nic złego. Alergolog też pochwalił a myślałam, że z kijem pogoni. Szymek dobrze przybiera, mój Potworek ma szczepienie 8maja i 7kg stuknie jak nic, ledwo ją ciągam...ważenie ostatnie u lekarza pokazało, że już dobrze ponad 6kg było.
Ja na szczepienie tez zawsze idę z duszą na ramieniu, dobrze, że mało płacze wtedy-o dziwo!!!
Szkoda tylko, że zawsze idę na takie akcje sama. Beznadzieja. Chciałabym by kiedyś mój Patryk z nami był, wkur...się o to.
Rady o histerii- że nie mogę jej pokazywać, że jej żałuję, że skoro nie pomaga to, że ją tulę- należy bezwzględnie zostawić i ma beczeć aż się wybeczy. Czasami zajrzeć do pokoju. Że nie mogę jej pokazywać swoich słabości i tak dalej, bo ona to wykorzystuje. JA TO WSZYSTKO WIEM.
Pani logopeda powiedziała mi, że taki szał u dzieci jest nienormalny i nie słyszała, by dziecko tak płakało, żeby tak głośno się darło, ona normalnie nie ryczy a krzyczy na całe gardło, cały korytarz słyszy, cały oddział. Dosłownie. Wypytała mnie czy mamy kogoś takiego w rodzinie. Oczywiście, że mamy-mój mąż. Moja siostra też tak się darła, że do mamy nikt nie przychodził, bo jak ktoś przyszedł to wychodził chory, tak samo ona nigdzie nie wychodziła, bo nie wiedziała co moja siostra odstawi.
1 raz jak byliśmy u logopedy wpadła w taki szał, że babka zaniemówiła. Rozebrałam ją do golasa, nie pomogło, cala zgrzana, ja spocona, bieganiem jak z podpaloną głową po gabinecie. Masakra, moje dziecko jest małym terrorystą.
 
reklama
O kurczę to masz małego krzykacza:-)
Szymek też jak płacze, to piszczy aż, ale to czasem ze zmęczenia przy kąpieli.
I niech nie przesadzają, podobno jak zostawia się dziecko, żeby wybeczało się, to w przyszłości może mieć jakieś problemy z akceptacją siebie, z kontaktami z ludźmi.
Przejdzie jej z czasem w końcu. Twojej siostrze przeszło chyba nie;)
Po prostu ma taki charakterek wybuchowy.
Mi pediatra powiedziała, że on już taki jest, że lubi kwękać, i użalać się:-) I że ma temperamencik. Ale jak czytam o twojej Nince, to moje dziecię anioł przy niej:-)
Ja też chodzę sama na szczepienia i też czasem mnie to wkurza, bo ubieranie go samemu u lekarza itd...
Pediatra zaleciła mi tylko podawać mu kleik ryżowy jak widzę, że nie najada się mleczkiem;-)
 
Moja siora to jest jedna wielka krzykaczka, histeryczka i despotka w jednym. Jeśli Nina pójdzie w jej ślady to rzeczywiście będzie ciężko.
Dziś jestem wymęczona bardziej niż zwykle, nie wiem czemu. Jutro na 9:15 rehabilitacja. Ręce tak mnie bolą, że szok. Spuchły. Jakiś dół mnie chyba bierze, kolejny wieczór w samotności. Nawet nie ma się z kim pokłócić.
 
Net-ka głowa do góry !;-)Jakby nie patrzeć jutro już weekend;) to będziesz miała się z kim pokłócić:-)
Ja jestem podobna do twojej siostry charakterkiem, a moja mama mówiła, że byłam aniołkiem:-) Spałam, robiłam w pieluchę musieli mnie budzić do jedzenia:-) Dziadek kiedyś powiedział do babci " Ona taka grzeczna, bo się boi, że ją ktoś stąd zabierze":-) A po 6 roku życia mi odwaliło i zrobiłam się okropna, do dzisiaj:D
A moja siostra od urodzenia darła się wniebogłosy, mama mówiła, że wózek czasem aż pod sufit skakał, bo nic nie uspokajało jej, ojciec wyszedł na dwór z nią i po 5 min wracał, bo mu wstyd było, że tak się wydziera na mieście:-) A dzisiaj jest oazą spokoju, czasem nie wiadomo czy jest w pokoju, czy śpi:-)
A ja dzisiaj uciekłam spać do salonu i D. przejął obowiązki w nocy z Szymkiem i dał radę:-) Co najlepsze raz mu się tylko mój synek obudził na jedzenie. Potem o 5 już musiałam iść do niego. Chyba zacznę częściej emigrować do salonu :D
A poza tym musiałam coś zjeść, żeby tabletki wziąć zaczął mi się ból zęba...nienawidzę tego,a o dentyście nie ma mowy:baffled:
 
No właśnie a ja byłam grzecznym dzieckiem, gdzie mnie położyli tam i znaleźli gdy szukali. 0 płaczu, mój brat i jedna z sióstr to samo. Tylko najstarsza cyrki robiła. Dziadek i babcia nosili ją w chustach, pomagało na krótko. Ona rządzi wszystkim od małego. Potrafiła nawet TV wyłączyć i powiedzieć wszystkim, że mają iść spać, a jak nie to wisk. No to szli spać. Ona szła spać to reszta też musiała. Ona wstawała i budziła resztę. I tak bez końca. Miała 8 lat jak urodziłam się ja i mnie też ustawiała jak chciała.
To jest dobry motyw z tym zmienianiem się w nocy. Ja dziś tez tylko raz karmiłam. Patryk będzie na trochę dłużej teraz w domu i będę dalej z nim praktykować te nasze "zmiany" na nocne karmienie ewentualnie mogę noc za noc. Poza tym chodzi teraz jak trusia i robi słodkie oczka, bo 2dniowy wieczór kawalerski naszego kolegi się zbliża. Mini wesele jak ja to mówię, bo będzie z 60 osób na tym KAWALERSKIM, oczy z orbit wychodzą, no ale jak chce iść to musi zasłużyć.
Ja też nie znoszę dentystów, kurde ostatni raz byłam rok temu na sprawdzeniu zębów. Powinnam już dawno iść ponownie, ja akurat tego pilnuję. Patryka do dentysty nie można za to zagnać.
Już raz dziś byłam na spacerze, niebawem znów wyruszam, bo taka pogoda, że aż wstyd w domu siedzieć.
Swoją drogą jakie kosmetyki są najlepsze na lato-na słońce dla malucha? Żeby się mi dziecko nie poparzyło....
 
My też idziemy potem znowu jak ugotuje obiad i zjem:-)
Ja używam Bambino i na zimę i teraz, bo Szymonowi wysypują inne nowości buzię:-( ale podobno jakieś z filtrem, tylko te są od 6 miesiąca życia w większości.
Był dzisiaj bardzo grzeczny i na spacerze i nawet w sklepie nie zapłakał.
Dzisiaj u nas 25 stopni i ubrałam go w spodenki, bluzę i czapkę przykryłam cienkim kocykiem było mu super. Ale jak głupieje, widziałam ludzi przykrywających wózek grubym kocem, do tego dziecko całe zasłonięte i budka też zasłonięte. Moje dziecko już by się darło wniebogłosy. Czy tym dzieciom nie za gorąco?:baffled: Chyba, że to ja przesadzam:-)
 
U nas dziś lekko ponad 20, Nina w bodziaku, rajstopkach, skarpetkach, spodniach dresowych, bluzce i bluzie, czapka też. Nakryłam ją jak spała. Też było jej dobrze i też widziałam ludzi, którzy bunkrowali w wózkach swoje dzieci, szok. Może my odważniejsze jesteśmy, bo faktycznie taka pogoda, że wczoraj nieciekawie, dziś ładnie, a jutro już upał-pogoda niepewna. Zwariować można, ja prognozom w Tv już nie wierzę, zawsze dzwonię do kogoś, kto był już na podwórku i pytam jak jest.
Znów jem. Dziś cały czas myszkuję i wydziwiam, co jeszcze w siebie naładować. Sagan rośnie.
 
U nas 25 stopni. I jak drugi raz wyszliśmy na dwór, to kocyk ściągnęłam:-) Ale oczywiście jak drugi raz wychodzimy, to spacer trwa godzinę. Mały domator się znalazł.
Ja dzisiaj też wydziwiam w kuchni:D Właśnie zrobiłam placki z serka Danio waniliowego::-)
 
Robisz mi smaka, dziś wwaliłam w siebie tyle, że nie wiem jakim cudem się jeszcze ruszam. Poważnie, mam doła z tego powodu, nie umiem wytłumaczyć po co tak jem, z nudów, totalnie. Nie jestem już głodna a dalej jem. Wpakowałam w siebie tyle ile kiedyś jadłam 3dni. Jak mam przestać jeść?Za tydzień wesele a ja pewnie nie wejdę w kiecę, którą kupiłam.
Nina wczoraj zasnęła ssąc kciuka, akurat byłam w innym pokoju jak wypadł jej smok, wchodzę a ona śpi ssąc kciuka, złapałam za aparat ale nie wyszło za dobrze. Rozczuliłam się i pomyślałam jak wiele takich małych-dużych spraw omija mego męża. Mi by chyba serce pękło. Ona jest dla mnie jak narkotyk. Przypominam sobie wcześniejsze moje wpisy, nie było łatwo, czasami ostatkiem sił tuliłam ją gdy miała kolki. Macierzyństwo wydawało mi się katorgą. Choć bardzo chciałam dziecka-rozczarowałam się tym stresem i tym, że nie jest pachnąco-cudownie-beztrosko. Teraz jest mi jakoś lżej, przyzwyczaiłam się do niektórych faktów, czasami zmęczenie daje o sobie znać ale wiem, że jej potrzeby są najważniejsze. Tak wiele za mną i jeszcze więcej przede mną ale wydaje mi się, że ten najbardziej beznadziejny okres to właśnie do 3go miesiąca u nas był. Musiałyśmy się dotrzeć, wypracować, nauczyć siebie. Przeżyłam kilka wstrząsów, zobaczyłam jak jej zdrowie jest kruche.
Nie mogę bez niej żyć, nie wyobrażam sobie tego.
Dziś Nina zajadała marchewkę z ryżem, ze słoika. Smakowało, kupa spoko, mogę polecić-mi też smakowało-ja to lubię te papki ;)) JAK SAMA JEJ UGOTUJĘ PAPKĘ, to też zajadam razem z nią :-D
Inne dziewczyny coś wyparowały z forum....:-(

Z nudów zrobiłam mały mixZobacz załącznik 459600
 
Ostatnia edycja:
reklama
Net-ka fajnie to opisałaś;)
Współczuje Ci, że jesteś w zasadzie 5 dni sama, a twojego męża omija faktycznie najlepszy okres w życiu córeczki.
Ja mam swojego codziennie, ale on wraca po 17. zmęczony i do 19 tylko widzi Szymka. Tylko z moich opowieści wie, co się wydarzyło, co młody zrobił. I tak go opieprzyłam, bo wracał z pracy i na komputer, mówiłam, żeby spędzał wolny czas z Szymkiem, bo on ma nie tylko mamę, ale i tatę.
Ja wiedziałam, że z małym dzieckiem ciężko będzie, ale czasami jak płaczę mi się ze zmęczenia powtarzam, że nie wiedziałam, że aż TAK ! Czasem to nie jest na moje nerwy, moją psychikę. Przy Szymku musiałam nauczyć się nie wrzeszczeć, panować nad rękami, nerwami...a dla mnie to jest coś strasznego, jak jakiś odwyk;/ Oczywiście D. obrywał potem.
Czasem miałam chwile, że brakowało mi studenckiego życia, imprez co weekend, wyjazdów we dwoje, w ogóle czasu tylko dla nas, jakiś żal się pojawiał. A teraz nie ma na to czasu, nie myśli się o tym. Uśmiech Szymka wynagradza mi wszystko co "straciłam".
Na majówkę jadę do przyjaciółki rok temu imprezowaliśmy u niej nad jeziorem trzy dni, a po weekendzie długim dowiedziałam się o fasolce;) Więc tak sentyment mam, bo to były moje ostatnie dni beztroski tak naprawdę:-)
Ale też nie wyobrażam sobie życia jak sprzed roku bez mojego małego Gucia:-) I nie oddałabym za nic w świecie tych nieprzespanych nocy, noszenia na rękach, spania na siedząco z nim.
Teraz już będzie lepiej, zobaczysz;) Ninka już starsza, większa ( też się tak pocieszam):-)
A co do przekąsek...ja mam na to swój sposób jak mam napady na lodówkę:-) Kupuję słonecznik podwójnie solony (kocham sól) po pół paczki mi się odechciewa wszystkiego:-) Niezdrowy sposób na moje nałogi:-) A ty sobie kup jakieś biszkopty, sucharki, czy nawet ryż preferowany, bo wiadomo z nudów trzeba mieć czymś ręce zajęte:)
A Ninka wygląda cudownie na tych zdjęciach !:) Szymek przesyła jej buziaki :D
 
Do góry