Dziewczyny błagam Was nie nakręcajcie się negatywnie, że coś się wydarzy podczas porodu, że urodzicie chore dziecko. Nic mnie tak nie wkurza, jak opowieści życzliwych o dzieciach, które umarły tuż po, albo o śmierci łóżeczkowej. No masakra. Jakbyśmy nie dość miały stresu.
Z tym KTG faktycznie zapytam lekarki. Ona mi co 2 tygodnie sprawdza jak bije serduszko aparatem takim, który jednak nie przypomina KTG, bo żadnych mi nie przypina kabli do brzucha. O herbatę z malin pytałam i mówiła, że to ściema....tak jak mycie okien. Wierzcie nie wierzcie, ale wiadomo zawsze lepiej losu nie kusić. :-)
Chyba jednak wezmę położną do porodu. Przy pierwszym dziecku to znaczna pomoc. Pal licho 1500 zł, trudno, będzie z ubezpieczenia, które mam z okazji narodzenia dziecka...Rozmawiałam ostatnio z koleżanką z Włoch, tam nie ma czegoś takiego że za coś możesz zapłacić....wszystko jest w ramach obsługi szpitala....i dobrze.....nie ma klimatów, równy i równiejszy....Moja malutka wierci się czasami tak strasznie, czasem mam takie skurcze i brzuch w stanie jakby miał eksplodować, czy to właśnie chodzi o to twardnienie?
Buziaki