moim zdaniem wystarczy tylko ograniczenie sie do zdrowych rzeczy...
niekoniecznie. Widzisz ja tez jestem zwolenniczka zdrowego zywienia, oczywiscie zwiazane tez jest to z joga, ale takze z tym ze niedlugo juz bede mialam certyfikat dietetyczki i dowiedzialam sie co i jak. Z reszta moja choroba tez mnie duzo nauczyla, wiem mnostow o dietach i zdrowy zywieniu (dlatego kurs dietetyki, postanowilam ze z tej wstretnej choroby mozna zrobic tez pozytek).
Odlkad przeszlam terapie postanowilam ze bede jesc zdrowo, nie malo, nie duzo tylko zdrowo ilosciowo i skladnikowo. Jestem wege,na dodatek joginka wiec juz z filozofii zycia nie jem niezdrowego jedzenia. na takiej diecie tez sie tyje ( i to niezle, wystarczy wiedziec ktore to takie zdrowe i kaloryczne ze wzgledu na bialko rzeczy sa) moj mezczyzna na zdrowej diecie przytyl (oczywiscie bo chcial).
pamietajmy tez ze termin zdrowo znaczy 5 posilkow dziennie. Dla niektorych moze to oznaczac przytycie.
Poza tym, kazdego trzeba traktowac osobniczo (dlatego mamy indywidualne diety) kazdego organizm zupelnie inaczej reaguje na zmiany, juz nie mowiac o tolerancji produktow, w chorobach ukladu pokarmowego (te osoby maja duzy problem ze zjedzeniem czegokolwiek, i np musza jesc wcale niezby zdrowe biale pieczywo). Sa tez choroby tarczycy, w ktorych tez trzeba sie poograniczac i wcale zdrowe jedzenie nie pomoze.
Ja jem zdrowo, jestem (wydaje mi sie) bardzo wysportowana i wcale ciala nie mam modelki a co najwyzej moze o jeden rozmiar mniej od nigelli ktora gryzie co tylko w rece jej wpadnie. tylko ze u mnie mamy chorobe haszimoto, ktora bardzo spowalnia przemiane materii i rozklad skladnikow.A jem nie dosc ze zdrowo, to jeszcze malutkie porcyjki.