Nareszcie odzyskałam prąd - kabelki się przepaliły i całe popołudnie i wieczór aż do 21 siedzieliśmy unplugged.
Bylyśmy dziś w Instytucie Pediatrii, w Poradni Gastrologicznej, bo mialismy skierowanie od pediatry w związku z kupami. Co prawda miałysmy sie tam zgłosić gdzieś pod koniec sierpnia, jak juz pojemy zupek i innych pyszności, ale terminy były na październik albo na dziś :
Przyjął nas starszy, pomarszczony, ponury lekarz o nazwisku na literę G. Zaczął badać Irenę z tym ponurym wyrazem twarzy, ona biedna patrzyła na niego wielkimi oczami i w końcu się rozpłakała. Facet paskudny, nieprzyjemny, z rodzaju tych nieomylnych, którzy wszystko wiedzą najlepiej i opitola każdego za wszystko. Nawet się do małej nie uśmiechnął. I on pracuje w szpitalu dziecięcym...
Dostałyśmy skierowanie na morfologie, testy z krwi na przeciwciała (super, dowiem się na 100% co z ta skazą białkową), recepte na Debridat i Enterol i nakaz jedzenia zupek dwa razy dziennie, najlepiej od razu z kurczakiem lub królikiem. Szkoda że nie kazał mi karmić Irenki od razu schabowym >
Poszłyśmy do laboratorium, ja cała w nerwach i z wizją grzebania igłą w łapce w poszukiwaniu żyły, siniaków przez miesiąc i strasznych płaczów. I tu niespodzianka - pani pielęgniarka okazała się profesjonalistką, wkłuła się od razu w żyłkę, pobrała fachowo wielką probówę krwi, a Irenka NAWET NIE ZAPŁAKAŁA, UŚMIECHAŁA SIĘ !!! Jest super dzielną dziewczynką.
22 lipca mamy sie zgłosic ponownie do tego wrednego pana G, będą juz wyniki, skończymy leki i mam nadzieję że wszystko będzie dobrze i nie będzie już sluzu w kupkach.
Jeszcze jedno - pan doktor o nazwisku na G nakrzyczał na mnie że mam niedouczoną pediatrę - bo NA CAŁYM ŚWIECIE NIKT NIE PODAJE DZIECIOM WITAMINY D3!!! Bo to nie prawda że krzywica bierze się z niedoboru wit D3, i podawanie jej może byc straszne w skutkach. Absolutnie nie wolno podawać jej dzieciom.
Bądź tu mądry człowieku.