W poprzedniej ciąży musiałam leżeć od 24 tygodnia, mąż musiał się bardzo zaangażować, przejął praktycznie wszystkie domowe obowiazki: zakupy, sprzątanie, gotowaniem zajęła się moja mama. Ciągle myśleliśmy, że mamy jeszcze tyle czasu z wyprawką, że jak wylądowałam w łóżku to nie mieliśmy kompletnie nic. Ciuszki i kosmetyki, rzeczy dla mnie do szpitala i takie drobniejsze zakupy pozamawiałam przez internet, a większe zakupy typu wózek, fotelik, łóżeczko mąż sam jeździł do sklepu robił zdjęcia, oglądał potem konsultował ze mną i sam kupował. Było ciężko, lepiej nie zostawiać wszystkiego na później
Tym razem praktycznie wszystko mamy, prawie ten sam termin porodu co za pierwszym razem i też dziewczynka, ale juz teraz mąż się pyta czy nie czas zacząć przynosić rzeczy z piwnicy, prać i przygotowywać
Pod koniec czerwca tez mamy zaplanowany taki mały remont, malowanie itp. Trochę się boimy żeby sytuacja z leżeniem się nie powtórzyła, więc praktycznie od początku ciąży przejął zakupy i dużo pomaga w sprzątaniu czy gotowaniu, żebym się nie przemęczała
w miarę możliwości zawozi mnie też do lekarza.