Najbardziej mnie wkurzyło, że godzinę temu rozmawiałam z M, że ten jego kolega to za przeproszeniem frajer, bo moj M już parę razy za niego robił, nawet w tym tygodniu w poniedziałek, bo tamten szedł do ortodonty z dziewczyną. Kolega mówi, ze mu może za to zapłacić. Niech sobie te pieniądze w d* wsadzi, bo za 2h roboty, to on mu może 20e zaproponuje, a ja mam z tego powodu przekładać to oglądanie i się babce narazić.
Wgl słuchajcie co mój wymyślił, no ręce mi opadły. Właśnie dzwoni, że wymyślił tak "pojedziemy oglądać mieszkania a potem on wróci, żeby po tamtym dokończyć odbiory". Co ja mam za chłopa, Boże ochroń! Miękkie serce i miękka dupa!
An przepraszam, ale w takim przypadku to nie tego kolegę nazwałabym frajerem. On umie zakręcić, zakombinowac i zadbać o swój interes, a Twój nie wiadomo po co i na co chce mu koniecznie w tyłek wejść. Mam nadzieje, że to przemysli i odmówi... Nie można czyjegoś dobra przedkładac nad swoje. Teraz to o Was powinien myśleć. I Twoim spokoju, o Waszej wygodzie, komforcie mieszkania a nie o pomocy koledze który chce bo tylko wykorzystać, a w drodze do Polski będzie sie z niego śmiał, ze że się zgodził... ech... Mój też taki naiwny zawsze...