Moja raczej nam sie nie miesza. Przed ślubem się z nią poklocilam bo chciała nam wszystko po swojemu narzucać i później byl spokój. Tylko płakała, bo my nie chcieliśmy mieć wesela na 350 osób, a ona chciała wszystkich swoich i bliskich i dalszych znajomych i caaala rodzinę zaprosić. W efekcie i tak prosilismy 240! Ale przyszło "tylko" 170 ;-)
Później jak góry jeszcze nie wykonczylismy i na dole coś dla wszystkich gotowałam to też ciągle "a to tak robisz? Ja to robię tak i tak", "o a firanki zawsze inaczej wieszam " , a jak jej zaczęłam odpowiadać, ze obiadu mogę robić tylko dla siebie i męża, a ze firanki następnym razem jej dam żeby powiesila po swojemu, to zrozumiała przesłanie :-) i w nic się mam teraz nie miesza ;-) zresztą kucharka z niej marna, teść bardzo mnie chwalił za moja kuchnie, mówił ostatnio ze mu brakuje tych dobrych obiadów jak im szczawiowa zaniosłam ;-) (kiedyś rosół gotowała. Mięso obgotowala w piątek, a resztę gotowania skończyła w niedzielę ;-), pierogow przez całe życie nie robiła sama, zawsze jej mama przyjeżdża. Moja teściowa ma 59 lat i nigdy nie robiła ciasta na pierogi)
W ogóle jest leniwa, zawsze idzie na łatwiznę. Najlepiej jak ktoś zrobi wszystko za nią. Ale tak poza tym to kobieta do rany przyloz . Nigdy na nikogo złego słowa nie powie, zawsze pomoże jak ja o coś poproszę, zawsze jak sie klocek z mężem to trzyma moją stronę (bo zawsze mam rację;-) ).
Jadę za jakaś jakąś godzinę do koleżanki na paznokcia, a jak wrócę to biorę sie za porządki w garderobie ;-)