Madagos chyba muszę mojego odzwyczaic od tych dobrodziejstw, Może doceni moje starania :-)
W poniedziałek była u mnie koleżanka na kawie-fryzjerka ze wsi. Opowiadała, że jak mąż był się u niej obciąć kilka dni wcześniej, to tak mnie chwalił, że on nie wie jak ja dawałam radę wcześniej pracować od rana do wieczora, wieczorami gotować obiady na drugi dzień, wstawiać pranie, sprzątać, podłogi zmywac, a jak miałam niedzielę na odpoczynek to prasowanie robiłam z całego tygodnia, a później jechaliśmy do mamy albo znajomych :-)
Narzekał że on ledwo podgrzeje obiad, który nam moja mama ugotowała, czasem jakiś makaron do sosu ugotuje, ogarnie z grubsza dom raz w tygodniu i na wszystko mu czasu brakuje ;-) nie wspomnę już o tym, że pranie i prasowanie robiła moja mama jak przyjezdzala...
Zawsze mu tłumaczę, że to wszystko kwestia organizacji pracy ;-) on jak gotuje ryż, czy makaron, to stoi przy tym garnku jak szpak i nie odejdzie dopóki się nie ugotuje wyobraźcie sobie jak to śmiesznie wygląda
W poniedziałek była u mnie koleżanka na kawie-fryzjerka ze wsi. Opowiadała, że jak mąż był się u niej obciąć kilka dni wcześniej, to tak mnie chwalił, że on nie wie jak ja dawałam radę wcześniej pracować od rana do wieczora, wieczorami gotować obiady na drugi dzień, wstawiać pranie, sprzątać, podłogi zmywac, a jak miałam niedzielę na odpoczynek to prasowanie robiłam z całego tygodnia, a później jechaliśmy do mamy albo znajomych :-)
Narzekał że on ledwo podgrzeje obiad, który nam moja mama ugotowała, czasem jakiś makaron do sosu ugotuje, ogarnie z grubsza dom raz w tygodniu i na wszystko mu czasu brakuje ;-) nie wspomnę już o tym, że pranie i prasowanie robiła moja mama jak przyjezdzala...
Zawsze mu tłumaczę, że to wszystko kwestia organizacji pracy ;-) on jak gotuje ryż, czy makaron, to stoi przy tym garnku jak szpak i nie odejdzie dopóki się nie ugotuje wyobraźcie sobie jak to śmiesznie wygląda