witam wieczorowa pora. po dniowce pelnej wrazen.... rano zachodzimy okazuje sie ze szefowa "rankowa" padla na glebe (choroba jakas ja zmozyla) i wyslali ja do domu. jak przyszlam to uslyszalam haslo od kierownika dzialu warzywnego (czasem zastepuje dyra) ze tamtej nie ma a glowna szefowa dotrze kolo 10h i mi sie pyta co robic. mowie krotko: zostaw to mnie. zarzadzalam cala poranna ekipa, odbieralam telefony sklepowe i urwanie paly doslownie z rana. a to akurat nie moja dzialka. szefowa dotarla dopiero po 10h ale zadowolona byla ze mnie.
poza tym hyrla mnie jeszcze. (to odp. na pytanko Kaniuli). ale czuje sie ogolnie spoko.
Leane za to rano nei miala ochoty wstac. weszlam do pokoju a ta spi jak zabita (zazwyczaj od razu reaguje i sie dzwiga). lezala na brzuchu na koldrze jak nalesnik. dopiero jak klepnelam ja lekko w dupke to zajarzyla ze cus sie dzieje... nie chciala z lozka wyjsc glizda jedna)) malz dopiero wszedl i se go wybrala zeby ja przyniosl do salonu na poranna butle... pieronek maly
poza tym hyrla mnie jeszcze. (to odp. na pytanko Kaniuli). ale czuje sie ogolnie spoko.
Leane za to rano nei miala ochoty wstac. weszlam do pokoju a ta spi jak zabita (zazwyczaj od razu reaguje i sie dzwiga). lezala na brzuchu na koldrze jak nalesnik. dopiero jak klepnelam ja lekko w dupke to zajarzyla ze cus sie dzieje... nie chciala z lozka wyjsc glizda jedna)) malz dopiero wszedl i se go wybrala zeby ja przyniosl do salonu na poranna butle... pieronek maly