witam wieczornie....
impreza sie odbyla, wujek Leane przyjechal byly baloniki, tort, jak przewidziane bylo. atmosfera spoko, moj maz sie az tak bardzo nei przejmuje puki co... emocje pewnei wroca na pogrzebie....
teraz wieczorem wielka histeria..... dostala w prezencie zolwika maskotke. jak mloda siedziala na nocniku wieczorem przed spaniem to zawolala o zolwika wiec maz siadl kolo niej i robil jej teatrzyk podkladajac swoj glos pod zolwika.... laski, nie wyobrazacie sobie co sie stalo!!!! jak maz chcial zabrac zolwika to atak histerii jakiej wzyciu nei widzialam!!!!! maz nie mogl uspokoic Leane, ja sama sie poryczalam, bo takiej jazdy nigdy nie zrobila o zabawke! i ogolnei tez nie. maz jej oddal zolwika a ta sie zanosi az kaszle.... niesamowite przezycie.... potem stwierdzilismy ze przeciez nie bedzie w wyrze spac z tonami maskotek, ma dudusia ze smokiem od poczatku i spoko. maz zdecydowal ze zabierze zolwika, bo przeciez ona wyczyniala cyrki.... czy z nim czy bez niego to doslownie mega cyrk, nie dalo sie jej niczym agadac uspokoic, NCIZYM. w sumie po analizie maz stwierdzil ze jednak najlepiej bedzie jak mloda zapomni o zolwiku i schowalismy go do naszej szafy... ryczala jak cholera, w koncu psozlam ja, zaczelam gadac ze trzeba spac bo jutro idzie do niani, pieska i rybek, ze zolwik tez poszedl spac.... bla bla gadaj se stara .... glaskam ja wycieram nosek i oczka od lezek bidulce tlumacze w kolko to samo... w koncu zmienila temat zaczela gadac ze ona juz chce do niani, wiec mowie ze nianai spi i piesek i rybki tez i nie mozna isc....ciekawe co jutro bedzie czy bedzie gadac o zolwiku.... ta histeria trwala dokladnie 50 minut....
a ja ogolnie chyba mam znowu przemeczenie jakies bo neidosc ze padam to ciagle bym ryczala i o wszystko.... normalnie nie wyrabaiam... musze gdzies wyjsc wyjechac sama albo z moim bez mlodej, czuje ze to mi potrzebne.... musze zmienic prace bo sie zajade
(( ja nei mam kiedy odpoczac....