reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październikowe Mamy 2010

Monimoni u nas po SN standardowo 3 doby (czekają na ewentualna żółtaczkę u noworodka) a po CC 5 dób, ale i tak nie uważam aby był to jakiś długi czas, zeby rodzina miała się zjeżdżać w odwiedziny, mąż będzie codziennie, pewnie nawet 2 razy dziennie (po pracy i potem wieczorem) to przywiezie mi czystą bieliznę i co tam będziemy z Frankiem potrzebować a rodzina niech świętuje w domu.

Maga
ja mam podobnie, bardzo chciałabym, żeby zostały mi pazurki bo takich to nigdy w życiu nie miałam, poza tym cera - ani jednego syfka no i cycorki bo zawsze labidziłam, ze mam za małe. Mam natomiast nadzieję, ze mały wyssa ze mnie tłuszczyk, głównie z pupy, bioder i moich prosiaczkowych ostatnio rapetek i że zniknie ten ohydny cellulit.

Efa sytuacja ciężka i powiem szczerze że nie bardzo rzoumiem dlaczego mąż ci takie rzeczy pisze, jeśli chce być tak bardzo szczery i podzielić sie wszystkim to moim zdaniem lepiej by było gdyby pogadał z tobą o tym, będąc obok ciebie a nie pisał o tym w mailach czy smsach, zwłaszcza ze pisze ci rzeczy przykre, poza ty twój stan (mój by mi pewnie tego nie powiedział tylko przyjechał nabuzowany i sam zaczął ucinać kontakt aż bym sie wykapowała ze coś jest na rzeczy a i wtedy by mi pewnie nie powiedział tylko coś w stylu "wpieprzają sie w nasze życie i mnie to wkurzyło", zwłaszcza że jestem w ciąży). Bardzo duzo moim zdaniem zależy od tego co teraz zrobi on bo ty tak naprawde niewiele mozesz poza tym że jemu powiesz ze nie chcesz miec z nimi nic wspólnego, żadnych chrzcin, świąt i podobnych szopek i że wara im od twojego dziecka. Jezeli powiedzieli mu zeby tobie nic nie mówił to znaczy że mają zamiar dalej w tym gównie trwać, udawac ze jest w miare poprawnie a za plecami gadac mu o tobie bzdury a najgorsze jest to, że gadają je w jednym celu, chcą was skłócić i mąż nie powinien na to pozwolić, powinien im twardo odpowiedzieć że nie życzy sobie takich uwag na temat kobiety którą kocha, z którą będzie miał dziecko i ze dopóki ich nastawienie się szczerze nie zmieni to wasza noga u nich nie postanie i nie zyczycie sobie ich u siebie. Ja bym na pewno nie umiała puścić tego w niepamięć, usiąść przy wspólnym stole na chrzcie malego czy w święta i udawac ze jest ok. Najważniejsze ze macie siebie bo to wy tworzycie rodzine, niebawem juz taka z prawdziwego zdarzenia i poradzicie sobie bez teściów doskonale, tylko mąż musi sie postawić, pogadaj z nim i sie nie denerwuj, to taka próba sił ze strony teśció, potem zaczna mu pewnie wciskać ze sie do opieki nad dzieckiem nie nadajesz zeby je do nich przywoził i Bóg jeden wie do czego zmierzają. Ucinaj sprawę na samym poczatku i niech ten twój mąż przestanie do nich jeździć bo ewidentnie chcą nim manipulować. Ja odkad mojego mojego "odłączyłam" od pępowiny mamusi mam znacznie lepszą sytuację, ona od czasu do czasu biadoli że on tak rzadko przyjeżdża np teraz nie moze pojąć dlaczego już drugi miesiąc nie jedziemy do nich i że już nie przyjedziemy raczej do świąt a moze dużej (nie rozumie że mam leżeć, nie mogę mieć wstrząsów np. przez dziury na drodze itp) ale ja mu zawsze powtarzam że jego miejsce jest przy mnie i zrozumiał. Przynajmniej tak mi sie wydaje...
 
Ostatnia edycja:
reklama
Efa współczuję ale tak jak piszą inne dziewczynki postaraj się nie przejmować. Dla mnie byłoby jasne że już bym się z nimi nie spotkała. Mieliby też zakaz wstępu do naszego domu. Dziecka też by nie zobaczyli. Trzymaj się kochana.
 
malutka podzielam Twoje zdanie, chociaż nie umiem sobie w ogóle wyobrazić takiej koszmarnej sytuacji.
efa przytulam, musi być dobrze!
a ja póki co lecę do mojej gin
 
A ja chyba skorzystam z tej chłodniejszej temperatury póki jeszcze jest bo od jutra juz się zapowiada ocieplenie i pojadę do lidla po podkładki silikonowe pod garnki i obczaić też te torby na zakupy na kółeczkach - w sumie taka by mi sie teraz przydała :) I spróbuje dzis zrobić te gołąbki bez zawijania wg przepisu z naszego watku kulinarnego a potem chyba jeszcze misja z szukaniem kabla do aparatu bo jak M tak będzie szukał to do porodu nie znajdzie...
 
EFA - jestem zdania podobnego jak LOLISZA. odciac sie calkiem. ja przezylam podobna sytuacje z bylym mezem. bylismy po zareczynach, moj sie wprowadzil do mnie na moja kawalerke. jego ojciec ze chlal do wiwatu kiedys w srodku nocy obrazal nas oboje wyzywajac od ch...smietnikowego i k...smietnikowej bo M nie daje pieniedzy na dom (czyt.tatusiowi na chlanie)! a z jakiej paki do cholery! skoro nie mieszkal juz u nich tylko u mnie?! matka mojego eks nie otworzyla geby bo by dostala wpierdziel od starego od razu... masakra... Kiedys moj tam poszedl zrobic prozadek z tym (niedlugo przed weselem) to tesciu nagadal na mnie rzeczy nie z tej ziemi, ze ja studentka poza ksiazkami nie bede znac zycia, ze bede na pewno leniwa k.... itp ale ze ma mi tego nie mowic moj M, do tego inne rzeczy przykre dla mnie i bez uzasadnienia w rzeczywistosci. moj wrocil do domu i od razu mi powiedzial. wiecie co zrobilam?? poszlam tam, wlazlam prawie z drzwiami (moj byl ze mna) zlapalam tescia za szmaty jak zdechlego kota i przyparlam do sciany (mniejszy ode mnie ale dosc postawny) i kazalam mu to samo powiedziec mi prosto w oczy!!!! tesciu zbladl jak kartka papieru i do mojego - a jednak powiedziales gnoju! to ja tescia w morde - gnojem to jestes ty!!! co ty myslales skur....u ze chlop ktory mnie kocha i ze mna jest nie powie mi??? nie chce cie znac lajzo i na wesele nie masz wstepu ani do nas do domu bo od razu wezwe policje lachudro!!!! nie przebieralam w slowach, zrobilam taka awanture, tesciowej tez przy okazji ze mordy nie potrafi otworzyc kiedy trzeba tylko siedzi jak mysz pod miotla!!!
EFA- na twoim miejscu zrobilam bym to samo! jakim prawem twoj maz ma ci nie powiedziec o takich rzeczach skoro cie kocha i z toba jest??? uwazam ze to calkiem normalne!!! moj obecny maz mowi mi wszystko co sie dzieje. na twoim miejscu pojechalabym tam zrobila jazde na calego i zerwala kontakt z nimi i zakaz obecnosci na chrzcinach i u was w domu!!!!! z zimna krwia do tego podejdz zamiast sie przejmowac i stresowac!!!! nawet bym im zdjecia dzidzi nie wyslala!!!!! twoj maz jesli cie kocha i jest za toba - a widac ze jest- przeboleje rozlake z "cudowna"rodzina! nie daj sie laska i nie przejmuj sie! trzeba czasami sie postawic i otworzyc buzke jak wrota od stodoly zeby cos komus do mozgu trafilo!!
 
Dziewczyny, jestem kompletnie załamana. Mój mąż był u swoich rodziców i napisał mi przed chwilą w mailu (ja jestem u rodziców, a on w domu), co za numer teście wywinęli. Oto cytat z maila:
"Tato krzyczał na mnie, że mam się otrząsnąć, że Ewa to mnie wykorzystuje i głupiego sobie
znalazła.

Mama powiedziała: Wziąłeś sobie leniwą, wyruchaną i starą co jej nikt nie chciał i zastanawiam się, czy w ogóle przyjdę na
chrzciny...

Później powiedzieli, że nie mam tego mówić, bo całą
rodzinę skłócę."


To chyba oznacza, że nie mam już teściów. Nie jestem w stanie rozmawiać z ludźmi, którzy o mnie takie rzeczy powiedzieli...
Zaraz się poryczę.

matko boska!!! jak tak mozna!!!! normalnie az mnie zatrzeslo.
Efa, nie bede pisac, ze masz sie nie przejmowac, bo juz sie przejelas i nic na to nie poradzisz. ja bym na spokojnie (no dobra, wcale nie na spokojnie, bo na pewno z placzem) porozmawiala z mezem, dowiedziala sie co dokladnie uslyszal (bo jak pisal maila pewnie byl zdenerwowany i mogl cos przekrecic, cos dodac) i przede wszystkim co on teraz zamierza. dla niego na pewno ta sytuacja jest jeszcze gorsza niz dla ciebie, bo ty mozesz po prostu tesciow zlac, nie kontaktowac sie z nimi, a z jego perspektywy patrzac to sa jego rodzice i on ich kocha. ale kocha tez ciebie i to z toba a nei z nimi bedzie zyc i mieszkac... sytuacja nei do pozazdroszczenia. ja zapewne od tesciow odcielabym sie totalnie i poprosila meza o ograniczenie z nimi kontaktow do minimum dopoki nie przeprosza, ale powstrzymalabym sie z awantura, bo to raczej utwierdzi ich w przekonaniu, ze maja racje i ze musza swojego synka ratowac przed taka hetera! glowa do gory! najwazniejsze miec w tej sytuacji meza po swojej stronie, a sadzac po tym, ze jest z taba calkowicie szczery ty masz!!! i to jest megaplus!!!
 
efa, kochana, no nie wierzę..........:baffled:to już jest tragifarsa... z jednej strony zgadzam sie z dziewczynami, że ucięcie kontaktu to najlepsze i chyba jedyne Twoje wyjście; z drugiej strony - nie wiem czy OSOBIŚCIE znalazłabym w sobie tyle siły i determinacji, żeby wymagać od małża tego samego. pewnie sama bym poczekała, oczywiście rozmawiając z nim, mówiąc jak mi przykro itd itp, aż dokona wyboru: utrzymywać jakiś kontakt z rodzicami czy nie. w końcu, jacy by nie byli, to jego rodzice... i możemy tutaj radzić jak rada plemienna przed wojną, a serce nie sługa, niestety... jedno jest pewne, na pewno bym go uświadomiła, że z mojej strony nie może liczyć na żadne w ich stronę ukłony!!!
efa, ja miałam taką sytuacje w rodzinie... siostra mojej mamy, a moja ukochana ciocia (już nieżyjąca, niestety:-() uciekła z domu. wyszła za mąż za rozwodnika. miała z nim dwójkę synów. oczywiście dziadkowie przedwojenni, więc swoje za skórą mieli i nie znali sztuki dyplomacji wyklinając wujka od najgorszych przy kim sie dało. na początku wujek zabraniał jej kontaktów, jakichkolwiek. oczywiście czasem nawet przypadkiem gdzieś się spotykała z nimi - i szczerze nie chciałabym się dowiedzieć, jak wujek reagował, kiedy się o tym dowiadywał... potem wyglądało to tak, że przywoził ją, dawał godzinę czy dwie na nacieszenie się rodzicami a dzieciakom dziadkami - i już trąbił na podjeździe, ciocia biła wtedy rekordy szybkości w ubieraniu dzieci i siebie, bo wiedziała, ze mąż długo czekać nie będzie... nawet z perspektywy czasu wygląda to jak czysta paranoja... DO CZEGO ZMIERZAM: że ciocia, mimo że dziadkowie swoje musieli powiedzieć na temat wujka, PUSZCZAŁA TO MIMO USZU!!!! zmieniała temat. nie obchodziło jej co myślą na temat jej męża. cieszyła się ich towarzystwem, tym że dzieci bawią się z dziadkiem i wracała do WŁASNEGO ŻYCIA.

spróbowałam wyobrazić sobie nas w takiej sytuacji. wątpię, czy usłyszałabym taką "prawdę" prosto w twarz od teściów, pewnie też doszłoby do mnie bokiem, natomiast na pewno nie byłabym w stanie, jak Dziulka (o ty twardzielko:szok:) doprowadzić do takiej konfrontacji... może i szkoda... pewnie wyryczałabym się do poduszki, potem jeszcze raz do męża (zakładając że nie było go w domu wcześniej) nie szczędząc słów rynsztokowych, ale potem... (nie, nie ma szans, że rozeszłoby się po kościach, dla mnie przestaliby istnieć) ale nie dałabym rady chyba nagadać im to co myślę na ich temat. natomiast małż musiałby sam stwierdzić, czy po tym co usłyszał, chce utrzymywać z nimi kontakt, może mniej zażyły, może w ogóle(chociaż mój jest chyba zbyt przywiązany do rodziców, i pewnie próbowałby i mi i im tłumaczyć, że takie zachowanie na dłuższą metę nie przejdzie, że to był jego wybór i nie życzy sobie wtrącania się i dopiero po takich próbach pewnie przeszedłby do czynów - normalnie, już to widzę oczyma wyobraźni:wink:)... natomiast wydaje mi się, że ja zachowałabym na tyle zimnej krwi, żeby męża (jako źródło informacji) nie dekonspirować... może dlatego, że wg mnie zemsta najlepiej smakuje na zimno... a może dlatego, ze chyba wolałbym w razie gdyby dalej czasem się z nimi widywał wiedzieć co mówią!!! pewnie inaczej niż przypadkiem mnie by już na oczy nie zobaczyli, tak samo dziecia, a jeśli jakaś okazja by się nadarzyła to walnęłabym teściowej prosto w twarz tekstem: "i co mamusiu? nie udało ci się rozpieprzyć naszej rodziny? jednak taka stara wyruchana, taka co jej nikt nie chciał, wygrała z taką idealną kobietą jak ty???"

ja bym się w tej sytuacji obawiała jednego... bo miłość miłością, ale w takich sytuacjach trzeba też stawiać na dyplomację... chodzi mi tu o Tomka. jak już pisałam ja bym mu nie zabroniła spotykać się z nimi - i tu widzę niebezpieczeństwo dalszego działania "mamuśki" i drążenia, jaka to jesteś niedobra, otwierania mu oczu na Twoje bezeceństwa:-pi znowu dwie opcje: bo albo go to wk...rwi do granic i w końcu sam ich odseparuje od siebie, albo ... pranie mózgu zadziała...chociaż w to nie chce mi się wierzyć. znowu zabranianie mu kontaktów może minąć się z celem, jeśli sam nie będzie czuł że nie ma ochoty na nich patrzeć... nie chciałabym kiedykolwiek usłyszeć od Małża, ze ma mi za złe, że mu zabraniałam; ze przecież słowa matki miał gdzieś, nic by nie zmieniły między nami, ale żałuje że nie widział jej od x czasu...

wydaje mi się z Twoich, efuś, postów, ze Tomek ma swój rozum... może przedstaw mu swój punkt widzenia, wytłumacz co czujesz (jeśli sam się nie domyśla) i spytaj co on na to wszystko????
 
Wróciłam z lidla, oczywiście torby na kółkach którą chciałam nie było ale za to były waciki kosmetyczne dla maluszków przecenione z 5,99 na 3,99 więc wziełam 3 opakowania - mimo wszystko wypad jak na taki krótki udany :)

Z tym, ze mój by mi pewnie nie powiedział nie chodziło mi o to, że nie powiedziałby wcale, tylko w ciąży zapewne by mi odpuścił całość tekstów jaka poleciała pod moim adresem i sam sprawe załatwił nie denerwując mnie - zbeształby ich na funty, walnął drzwiami przed nosem i uciął kontakty. Doskonale wie ze ja do nich i tak nie zadzwonie bo nie dzwoniłam nigdy więc na okres ciąży na pewno by nie chciał mi i dziecku schizy dokładać, a po ciąży to by mi na pewno powiedział tylko wiedząc jaka ja jestem zołza pewnie by sie bał zebym ich nie zabiła, bo ja bym tam wpadła tak jak Dziulka - ledwo by się futryna trzymała... Ja jak jestem pierwsza do wojowania i twarda jak skała to w ciązy każde większe nerwy kończą się bólem podbrzusza...

Dla mnie po takich jazdach teściowie przestaliby istnieć i dla mojego męża jako rodzice na pewno też, on bardzo "strzeże" swojego terytorium i jakiekolwiek sugestie ze strony osób trzecich dotyczące czy to dziecka czy naszego życia teraz sa nie do przejścia (oczywiście jak był młodszy to mamusia miała sporą "władzę"...) więc ja bym go wcale na ucięcie kontaktów namawiac nie musiała. Raczej stanowczego i bardzo konkretnego chłopa mam, natomiast gdyby był inny to miałabym pewne obawy o których napisała Ida: "dwie opcje: bo albo go to wk...rwi do granic i w końcu sam ich odseparuje od siebie, albo ... pranie mózgu zadziała..." a takie pranie mózgu nigdy nie jest bezcelowe, jak tak bardzo chcą "chronić" synka to pomyśl jak bardzo będą chcieli "chronić" wnuka... - nad tym Efa też pomyśl.

Biore sie za te gołębie...
 
Ostatnia edycja:
IDA - moze zagralam mocno i wulgarnie ale efekt przynioslo! maz byly stanal po mojej stronie, odcial sie od ojca i brata (bo ten tez wtedy z nim byl w srodku nocy kopac po drzwiach i wyzywac ze moj daje pieniadze itp - nie bylo go wtedy jak przyszly tesciu dostal w rylo ode mnie). mielismy tylko kontakt z tesciowa ktorej cholernie glupio bylo do nas zajrzec nawet na kawe z siostra mojego (wtedy 6 latka).od zareczyn do slubu bylo 1 rok i 2 mce i tyle czasu nie szlismy tam do nich ani moj ani ja. jak zblizalo sie wesele to tesciu podobno wpadl wpanike ze go nie zaprosimy ale slowa przepraszam nie uslyszelismy! jak dalam zaproszenie na slub to tesciowej i siostrze mojego a bratu mojego i mojemu tesciowi nie!! podobno poczuli sie jakby dostali mokra szmata przez leb! blagali przez moja tesciowa zeby byc na weselu - ja bylam uparta i mowilam NIE , dopiero dwa tygodnie przed weselem moja mama ktora wiedziala o calej sytuacji mowi zeby przyjechali(bo glupio przed moja rodzina by bylo) ale ja mam postawic im warunki - no i postawilam! zaszlismy tam z moim i haslo: na slub i wesele mozecie przyjechac pod warunkiem: zero alkoholu i jeden wychyl i wzywam gliny i wywalam z wesela bez dyskusji!! wyobrazcie sobie ze cale wesele tesciu i brat mojego siedzieli przy coli, nawet zakazalam kelnerom podac szampana na toast tylko soczek w kieliszku!!! obaj siedzieli cale wesele przy coli, sokach i wodzie, tesciu tylko co chwila wylazil na taras na fajke z synalkiem i zaden z nich nie mieli odwagi wyjsc na sale zeby tanczyc. tesciowa bawila sie ze wszystkimi goscmi, siora mojego tez a tych dwoch siedzialo jak skazancy. fajnie potem to bylo widac na kamerze! ludzie pili wodke,, winko, co tylko bylo a tych dwoch ZERO alkoholu.moj maz kontrolowal ich czy na tarasie nie pija czasem ukradkiem ale nie pili nic! na oczepinach jak rodzice zostali wezwani na srodek przez zespol to wyszli moi rodzice i tesciowa a tesciu nie wiedzial co zrobic i stal jak wryty wsrod gosci w koleczku. dopiero mowie do mojego zeby kiwnal na tego gbura zeby przylazl i przyszedl z mina na kwinte i leb spuszczony! do konca wesela z mezem nie odezwalisly sie nawet sloweczkiem do nich ani do tescia ani do brata! upokorzylismy ich tak jak sami tego zapragneli. dopiero po weselu pojechalismy do tesciow, z tesciowa gadamy i sie smiejemy a tesciu ktory siedzi obok zero gadki nawet do tesciowej, tepo zapatrzony w okno w kuchni caly weekend tak spedzil jak tam bylismy! jak wyjezdzalismy to odprowadzil nas na dworzec z tesciowai bratem (wtedy auta nie mielismy jeszcze) i sie zlamal , przy setkach ludzi kleczal przed nami, plakal rzewnym lzami i przepraszal i brat mojego to samo, wygladalo to komicznie -dwoch chlopow ktorzy klecza na betonie i rycza jak dzieci i prosza o wybaczenie. myslicie ze wybaczylam?? powiedzialam ze przemysle!!! a moje myslenie trwalo 3 miechy!! moj eks tez byl nieugiety. jak juz w koncu wybaczylismy to tesciu zmienil sie o 180 stopni, przestal chlac jak poryty, brat to samo, obaj sie wzieli za prace a tesciowa tez odetchnela od awantur.
 
reklama
dawidowe, emiliab, lolisza, malutka80, natolin, DZIULKA78, kahaaa, Ida Sierpniowa, dziękuję wam, że jesteście, że mnie tak wspieracie. I niech mi ktoś powie, że forum to obcy, nieczuli i obojętni ludzie, to go wyśmieję. Nie miałam z kim o tym pogadać, a tu proszę - mam całe grono kochanych koleżanek, na które mogę liczyć.
Niesety, nie jestem aż tak waleczna jak DZIULKA78 czy lolisza, ale decyzję podjęłam: koniec z teściami. Znikają z mojego życia. A Olka to może zobaczą na zdjęciach, lub jak mi kiedyś Tomek go wykradnie i tam zawiezie pokazać, bo ja na pewno nie pozwolę na to, żeby w ogóle do nich moje dzieciątko miało dostęp. Poprosiłam męża, żeby zerwał z nimi kontakt na rok, czy dwa, że może czegoś się nauczą i on chyba jest skłonny rozluźnić z nimi mocno stosunki. Zakazałam mu w ogóle cokolwiek na mój temat im mówić: ja dla nich nie istnieję. Chrzest zrobię albo w tajemnicy, albo w mieście moich rodziców, żeby mi się przypadkiem nie stawiła w kościele familia męża.
Nie mogę w ogóle dojść do siebie - ludzie, do których mówiłam "mamo", "tato". I żeby to był pierwszy raz, ale nie był. Gdy byliśmy narzeczeństwem, to byłam "starą kurwą", "dziwką" (oczywiście nic prosto w oczy, tylko do Tomka), potem to się trochę uspokoiło, chociaż na początku małżeństwa czepiali się i mnie, i mojej rodziny. Ale teraz??? Dziewczyny, ja im nigdy złego słowa nie powiedziałam, teściowej przez 4 dni jeździłam pomagać święta szykować, świaniaka rozbierać (mimo że byłam w 4 miesiącu ciąży i rzygać mi się chciało na widok i zapach mięsa), zawsze byłam miła. I jak to się na mnie odbiło?... ojejku, jejku...
 
Do góry