Chardonnays
Zaciekawiona BB
- Dołączył(a)
- 1 Luty 2016
- Postów
- 45
Witam wszystkie mamusie
Na wstępie chciałam wszystkim pogratulować maluszków, aż ciężko uwierzyć jak ten czas zleciał od momentu kiedy tu pierwszy raz zajrzałam Coś nawet na początku pisałam ale przyznaję, że szybko przeszłam jedynie do czytania Waszych postów. Zacznę od tego, że moja córeczka skończyła 5 listopada miesiąc i przyznam się szczerze, że tak jak Wam i mnie jest ciężko, chwilami nawet bardzo. Nie tak wyobrażałam sobie macierzyństwo, miało być słodko, różowo i no wiecie, jakoś tak bez problemowo. Tymczasem w kółko marzę, żeby pobyć sama ze sobą chociaż przez jeden dzień, mieć czas dla siebie, zastanawiam się kiedy będę się cieszyć macierzyństwem, kiedy będzie tak, że uśmiechnę się kiedy mała się obudzi a nie pomyślę, że znowu nie chce spać... Dziewczyny mam ogromne wyrzuty sumienia, bo wydaję mi się, że jestem najgorszą matką, że myślę tylko o sobie, a przecież ten mały człowieczek jest najważniejszy, powinnam uchylić mu nieba, a czuję się, jakbym robiła wokół niego wszystko na siłę... Mam ochotę chwilami wyć, powtarzam sobie, że to minie, ale to takie trudne... Mam już nawet ochotę przestać karmić piersią, wydaję mi się, że to może mi w jakiś sposób pomóc, odzyskać chociaż swoje ciało na własność. Boję się, że takie kryzysy odbiją się na małej, że czuje jakie emocję we mnie siedzą, że ona wie, jaką matką jestem, że w jakiś sposób wie, że zasługuje na więcej. To okropne i nie wiem już, co robić żeby poczuć tą więź. Zazdroszczę Wam, bo pomimo ciężkich nocy, trudnych dni, nie widzicie świata poza swoimi maluszkami, a ja mam chwilami ochotę tylko uciec...
Wybaczcie, że tak na wejściu się uzewnętrzniam przed Wami, ale czuję, że zwariuję jeśli z kimś nie porozmawiam a nie umiem o tym rozmawiać z bliskimi, nie umiem im tego wytłumaczyć zwłaszcza kiedy wszyscy cieszą się kiedy widzą małą, tulą, kwilą itd., ale przecież oni za chwilę wyjdą a ja zostanę sama...
Na wstępie chciałam wszystkim pogratulować maluszków, aż ciężko uwierzyć jak ten czas zleciał od momentu kiedy tu pierwszy raz zajrzałam Coś nawet na początku pisałam ale przyznaję, że szybko przeszłam jedynie do czytania Waszych postów. Zacznę od tego, że moja córeczka skończyła 5 listopada miesiąc i przyznam się szczerze, że tak jak Wam i mnie jest ciężko, chwilami nawet bardzo. Nie tak wyobrażałam sobie macierzyństwo, miało być słodko, różowo i no wiecie, jakoś tak bez problemowo. Tymczasem w kółko marzę, żeby pobyć sama ze sobą chociaż przez jeden dzień, mieć czas dla siebie, zastanawiam się kiedy będę się cieszyć macierzyństwem, kiedy będzie tak, że uśmiechnę się kiedy mała się obudzi a nie pomyślę, że znowu nie chce spać... Dziewczyny mam ogromne wyrzuty sumienia, bo wydaję mi się, że jestem najgorszą matką, że myślę tylko o sobie, a przecież ten mały człowieczek jest najważniejszy, powinnam uchylić mu nieba, a czuję się, jakbym robiła wokół niego wszystko na siłę... Mam ochotę chwilami wyć, powtarzam sobie, że to minie, ale to takie trudne... Mam już nawet ochotę przestać karmić piersią, wydaję mi się, że to może mi w jakiś sposób pomóc, odzyskać chociaż swoje ciało na własność. Boję się, że takie kryzysy odbiją się na małej, że czuje jakie emocję we mnie siedzą, że ona wie, jaką matką jestem, że w jakiś sposób wie, że zasługuje na więcej. To okropne i nie wiem już, co robić żeby poczuć tą więź. Zazdroszczę Wam, bo pomimo ciężkich nocy, trudnych dni, nie widzicie świata poza swoimi maluszkami, a ja mam chwilami ochotę tylko uciec...
Wybaczcie, że tak na wejściu się uzewnętrzniam przed Wami, ale czuję, że zwariuję jeśli z kimś nie porozmawiam a nie umiem o tym rozmawiać z bliskimi, nie umiem im tego wytłumaczyć zwłaszcza kiedy wszyscy cieszą się kiedy widzą małą, tulą, kwilą itd., ale przecież oni za chwilę wyjdą a ja zostanę sama...