Ania_Beata
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Marzec 2014
- Postów
- 3 854
Kiedy byłam w ciąży biochemicznej - mojej pierwszej ciąży w życiu - i kiedy jeszcze nie wiedziałam, że istnieje coś takiego jak beta i kiedy dwie kreski oznaczały szczęśliwy poród i szukanie wózeczków w necie i kiedy rodziły się we mnie wielkie nadzieje, a ja sama w swoich wizjach widziałam się przed lustrem z dużym brzuchem, po którym troskliwie się masowałam, okazało się, że ciąży nie będzie. Gdzieś wyczytałam albo ktoś próbował mnie pocieszyć (nie pamiętam) mówiąc, że widocznie to nie było nasze dziecko, że ono pomyliło adres, musiało odejść, żeby wędrować dalej do swoich rodziców. Że nasze dziecko do nas przyjdzie jeszcze. Taka sobie bajeczka, ale w tamtych tragicznych chwilach trzymała mnie na duchu. Dziś jestem już bardziej świadoma, znów zmagam się z niepewnością i znów wracam do tamtej historii, zadając sobie pytanie: czy to dziecko trafiło pod właściwy adres?