reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Październik 2015

reklama
Dbdg z tym ze wszystko jest za drogie to moj maz ma podobnie ale teraz to mu nawet nie mowie ile co kosztuje a on sie w to nie wtrąca. Jedynie raz wystrzelił ze fotelik samochodowy to 300zl kosztuje, to go sprowadxilsm na ziemię że 2 x tyle (Maxi Cosi). Zdziwiony zaczął sprawdzac na necue ceny i pierwszy mu sie otworzyl jakus używany za 200zl i do mnie widzisz jaki tani. Wystarczyla moja mina i stwierdzenie "nie przesadzaj" żeby zrozumial ze nie ma takiej opcji i zaplanowal 600zl na fotelik ;-)
 
No dzisiaj odespałam, bo bobo dopiero zaczęło się kręcić razem ze mną, czyli ok 8 rano, ma standardową pozycję od dłuższego czasu, czyli nogami ładuje po prawej stronie żeber, a łapkami w lewa stronę miednicy :-) Śmiesznie jakoś tak, na ukos mu się przypodobało.

Ja się cieszę, że w sumie jakoś lekko przechodzę ciążę, no na początku tylko mnie pobolewało podbrzusze oraz były lekkie mdłości, cieszę się z ruchów młodego, chociaż od ok tygodnia bywają bolesne. Ale jak czytam opinie niektórych pań to też się cieszę, że " odpukać " nie mam problemów z narządami, kręgosłupem czy kończynami lub jelitami. I jeśli tak ma być do końca to podejrzewam, że szybko będę myślała o kolejnej ciąży , heh :tak:
Zaraz wychodzimy w tournee po rodzinie, później gin i odwiedziny fachmanów na pomiar przed remontem. Oj szybko zleci ten dzień.

Jeszcze jest taka sprawa, podejrzewam, że też tak macie, wieczorami są takie chwile kiedy myślę o tym jak będzie ciężko po porodzie i godzę się z tym powoli, że będzie mega ciężko i boję się najzwyczajniej, że nie dam rady. Jeśli młody się wykluje w październiku to praktycznie całą zimę będę zamknięta w domu, to mnie przytłacza; będę wściekła, wredna i zdołowana. Nie da się chyba do tego przygotować.
 
Dbdg z tym ze wszystko jest za drogie to moj maz ma podobnie ale teraz to mu nawet nie mowie ile co kosztuje a on sie w to nie wtrąca. Jedynie raz wystrzelił ze fotelik samochodowy to 300zl kosztuje, to go sprowadxilsm na ziemię że 2 x tyle (Maxi Cosi). Zdziwiony zaczął sprawdzac na necue ceny i pierwszy mu sie otworzyl jakus używany za 200zl i do mnie widzisz jaki tani. Wystarczyla moja mina i stwierdzenie "nie przesadzaj" żeby zrozumial ze nie ma takiej opcji i zaplanowal 600zl na fotelik ;-)

Hehe dobre :-D mój też nie zdaje sobie sprawy ile to wszystko kosztuje :-) i cena lezaczka go właśnie powalila i uznał że w sumie niepotrzebny :p przypomniałam że będę sama całymi dniami z małą i jakaś wygoda by mi się przydała a po za tym używany można sprzedać w bardzo dobrej cenie więc coś się kiedyś zwróci :-)
 
Ach te głosy rozsądku naszych mężów- ja mam w sumie z zakupami luzik idę i kupuję co potrzeba. Ostatnio mąż się włączył i mi przytachał sterylizator- że cena atrakcyjna to wzięliśmy. Ja mu natomiast sapię o monitorze oddechu dla większości zbędne urządzenie dla mnie da mi trochę pewności siebie. Mój mąż pracuje głównie na 14 i 22 wiec nocki będę sama z Julią a żeby nie wisieć całą noc nad łóżeczkiem to taki sprytny trik mi podsunęli w sumie znajomi.

Ps to z Chybra i Dbdg będziemy razem odliczać. Ps mój mąż twierdzi ze urodzę 12 na siłę ;p - bo on ma w tym dniu urodziny a ja się z Niego śmieję że na życzenie to tak rzadko kiedy wychodzi.
 
Chybra a dlaczego miałabyś być zamknięta w domu? dziecko to nie jest niepełnosprawność, nie wiem czemu niektórzy traktują rodzicielstwo jak kule u nogi. Dwa tygodnie poaiedzisz w domu a pozniej kombinezonik i w trasę. Z noworodkiem o wiele łatwiej niż np z dwulatkiem który ci będzie uciekał, marudzil itp. Jak Lari miala 6 mscy to był grudzień a my jechaliśmy autem do Polski. Świetnie zniosła podróż i w ogóle. Teraz było by sto razy ciężej.
 
Ja własnie poukladałam ciuszki i niestety wymagaja jeszcze prasowania, wiec ktoregos dnia musze sie za to zabrac, ale nic nie kupuje, bo samych spiochów mam sztuk 17, koszulek sztuk 22, pajacy tez jakos ponad 10, a gdzie jeszcze body, polspiochy i dresiki oj... nazbierało sie tego po 4 dzieci :)

AKatsuki a ja sie troche z Chybrą zgodzę i tez wiem, ze bede chodzila nabuzowana i przytłoczona tym siedzeniem w domu. Z synkiem np nie było mowy o jakichs wyjsciach, bo nie dosc ze byl jeszcze gorszy gdzies na wyjsciu to w wózku ryk, w samochodzie ryk, no masakra i teraz gdy juz ma te 1,5 roku i mozna z nim tak naprawde wszedzie to jestem szczesliwa i chcialabym, aby ten rok minął w oka mgnieniu, ale kto wie, moze teraz bedzie zupelnie inacze. Teraz mieszkamy juz sami, wczesniej u rodzicow byl wiecznie tłum ludzi i wiadomo byle co to mnie zaraz denerwowało. Mąż bedzie siedzial teraz ze mna w domu sporo, bo wtedy ciągle pracowal, wiec tez to duzo pewnie da. No a poza tym to jednak juz wiele rzeczy wiem, łatwiej mi bedzie mozna rozpoznac, co moze dziecku byc, jego potrzeby. Narazie sie nie nastawiam, ale wiem ze bedzie mi ciezko i bede sie wyżywac na mężu, ale przetrwamy :D
 
reklama
Chybra - wiadomo,że będzie ciężko. U niektórych chwilami, u niektórych trochę dłużej i cześciej - ale to wszystko mija. Mnie to pocieszało właśnie,że myślałam sobie,że pomimo że jest mi ciężko i nie mam na nic siły to sytuacja taka nie jest na zawsze. Czasami cały dzień nie miałam czasu zjeść, czasami byłam tak zmęczona,że nie mogłam się podnieść, czasami od ciągłego ryczenia nie potrafiłam być sobą,miałam dziwne myśli i nie umiałam być "miła" dla mojego dziecka. Ale kiedy w końcu wszystko ucichnie i dychniesz na pół godziny to zaczynasz sobie zdawać sprawę,że te chwile nie wrócą. Że to dziecko nigdy już nie będzie takie malutkie i tak bardzo potrzebujące Ciebie jak właśnie w tych ciężkich momentach. Pamiętam jak mnie ze zmęczenia ogarniała wściekłość i bezsilność, nie raz miałam ochotę wyjść, trzasnąc drzwiami i nie wracać. A poprzednio to była wiosna - czyli endorfiny fruwały w powietrzu... A teraz będzie jesień, krótki dzień, depresyjne klimaty i już jedno starsze - lecz nadal wrzeszczące- w domu. Ale myślę,że będzie dobrze. Że przyjdą Święta,że będziemy znowu z kimś nowym na Boże Narodzenie. Damy sobie radę!!! No i może jesień sprawi,że noworodki będą lepiej spały, bo ciemno ;-)
 
Do góry