Ja nie chodzę prywatnie, i w poprzedniej ciąży też nie chodziłam, a opieka super, i za badanie nie płacę

Kuzynka chodzi prywatnie i każde badanie krwi, moczu czy coś to musi płacić, dlatego ja nie widzę sensu;-) .Tam gdzie chodzę jest super nowy gabinet, toaleta w której przygotowuje się do badania, USG na miejscu, jestem ogólnie zadowolona;-) Pamiętam , żę jak poszłam na wizytę w dzień spodziewanego porodu, i lekarz skierowanie do szpitala mi wypisał, to się zapytałam czy mogę jutro udać się do szpitala, bo muszę przygotować mężowi parę rzeczy, śmiał się i mówi ok:-) No, ale między czasie jak wracałam do domu , coraz bardziej bolał mnie brzuch ( w nocy już coś czułam, ale kilka razy), ale przeszłam z mamą calutkie miasto, i jak doszłam do domu to skurcze miałam, co jakieś 10 min

Więc mówię do mamy, że idę się wykąpać i pojedziemy chyba do szpitala ha ha Później zadzwoniłam do męża , że jestem w szpitalu, więc przyjechał. Fajnego miałam lekarza prowadzącego, bardzo śmieszny, wychodzi z gabinetu i mówi " Marta i jak jest? a ja kciuk w górę i mówię o tak" . Polecam lewatywę

w sumie z bólami chodziłam 6 godzin, starałam się robić przysiady, brać ciepły prysznic, ale jak się zatrzymało na 3 palcach to wsadzili mnie do wanny, wlali olejki, muzyczka leciała......... i zrobiło się 7 palców;-) na sali z wanna i materacami była dziewczyna, biedna się męczyła, to mówię do niej " Damy radę, teraz już nie ma odwrotu" :-). Ogólnie poród wspominam super, bolało jak cholera, ale da się przeżyć, skupiłam się na oddychaniu, i myślałam, o dziecku, bo dla niego to też nie jest przyjemnie, a po za tym już chciałam ją zobaczyć (bardzo niecierpliwa jestem) . Parłam tylko 40 min. nie pękłam nie nacięli mnie (młoda chciała, ale starsza złapała ją za rękę i mówi "da radę. Na szczęście!) Nie płakałam, nie krzyczałam, słuchałam co do mnie mówiły położne , i dałam radę:-) Mimo, ze luksusów nie było, bo to stary szpital, to opieka pierwsza klasa. Nie mogłam karmić piersią, to przyszła do mnie położna i rozmawiała ze mną.:-)