reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Październik 2014

Mój pierwszy poród już wymazalam z pamięci. W sumie nie było żadnych hardcorowych akcji, tylko potworny ból i ostatecznie cc. Tym razem była szybka akcja, zanim rozkrecily się skurcze już mnie pocieli, ale też było nerwowo i stresujaco, bo byłam w domu sama z córką, mąż na drugim końcu Polski, a na cc byłam umowiona tydz później. Za to doszłam do siebie błyskawicznie.
 
reklama
No to i ja się pochwalę jak mi fajnie było...

pierwszy raz wylądowałam na porodówce 25 września w 38tc bo miałam skurcze co 3 do 5 minut przez kilka godzin, ale nic się nie rozkręciło i po trzech dniach puścili mnie do domu (niestety weekend)...

9 października miałam termin i nic...

mój świrował w domu (bo nie dał se wytłumaczyć że nie każda rodzi w terminie) a ja przez to wysiadałam psychicznie. 14 października nie wytrzymałam i płakałam lekarzowi aby zostawił mnie w szpitalu i wziął na wywołanie. No i tak się stało, ale po czterech godzinach małemu zanikało tętno i dotlenili nas, wyciszyli i odesłali na patologię. 15 października o 5 rano na KTG zaczęło zanikać tętno i zabrali mnie na porodówkę, dotlenili i znowu dostałam kroplówkę i zastrzyki na wywołanie, koło 10 przyszedł ordynator i przebił mi pęcherz bo stwierdził że lepiej jak już urodzę. Położna powiedziała że mają teraz czas do 8 godzin i mały musi być z nami. No i się zaczęło, dotlenianie bo małemu ciągle tętno zanikało, kolejne kroplówki, zastrzyki. O 18 dalej nic, przyszła kolejna położna i jak zobaczyła co ze mną robią i ile czasu minęło to się za głowę złapała. Podkręciła kroplówkę, dała zastrzyki, tlen i powiedziała że teraz musi ruszyć bo nadal nie miałam rozwarcia. Dopiero gdzieś o 23:30 miałam pełne rozwarcie i mocne, częste skurcze i mogłam coś powalczyć i próbowałyśmy godzinę i niestety mały się za żadne skarby nie mieścił bo źle go zmierzył lekarz przed porodem ( ja płakałam że coś jest nie tak bo mój lekarz wyliczył ponad 3900 a oni ledwo 3400). Położna dzwoniła do ordynatora że mały się nie mieści i nie ma szans dwa razy a pan ordynator się upierał że mam próbować. MASAKRA. O pierwszej w nocy już 16 października poprosiłam położną żeby jeszcze raz zadzwoniła do pana ordynatora i go do mnie pofatygowała. Przyszedł i zaczął mnie badać na skurczach, poprosiłam o cesarkę, usłyszałam że to nie jest na żądanie i mam próbować na skurczach. Więc odpowiedziałam że ja już tylko na skurczu to mogę wstać i go zabić i jak nie weźmie mnie w tej chwili na cesarkę to dzwonię do taty i po mnie przyjedzie i zabiera do najbliższego szpitala (mojego mi nie wpuścili na porodówkę bo był chory i miał gorączkę). Wtedy usłyszałam proszę dzwonić i przygotować się do cesarskiego cięcia o 1:30. Usłyszałam płacz mojego synka o 1:48 i że ma 54cm, 3720g warzy i dostał 10 punktów. Beczałam parę godzin ze szczęścia. Nawet teraz się popłakałam... uwierzcie mi że jak by coś się stało małemu to zabiła bym gościa i poszła siedzieć za debila...

Położna super babka naprawdę pomagała jak mogła i co mogła, do końca życia będę jej wdzięczna. Spotkałam ją na cmentarzu 1 listopada jak byłam na grobie mojej mamy i powiedziała mi że mnie podziwia bo jej się to w głowie nie mieści co się działo...
 
Ostatnia edycja:
katinka - i właśnie z takiego powodu miałam wykupioną położną, ona wie za co kasę dostaje tj. ma być szybko i bezproblemowo, a jak się da to jeszcze ze znieczuleniem. To ostatnie akurat mi tym razem nie wyszło:-D, ale jakoś dałam radę. Współczuję, że musiałaś się tyle męczyć.
 
Przepraszam za ten post tak jeden pod drugim ale przypomniało mi się że któraś z was pytała o chusty.

Ja noszę małego, położna powiedziała że to naprawdę dobre dla maluszka a co do wiązania to korzystam z tego. naprawdę przystępnie opisane:

Instrukcja wiązania chust tkanych | Polekont

20141025_113250.jpg
 

Załączniki

  • 20141025_113250.jpg
    20141025_113250.jpg
    20,9 KB · Wyświetleń: 70
ja obsługe porodu miałam lux;-)
Około 21 pojecjłam na porodówke bo skurcze co 10min były i plamiłam,zbadali mnie,pobrali wymaz no i zostałąm.
Wzieli mnie na ktg,było wesoło jeszcze,gadałam sobie z połoznymi,i itd;-)niestety rozwarcia nie było a ktg nie czytało skurczy,do tego mała ruchliwa ze stwierdziły ze raczej nic z tego bo dzieci przed porodem sie wyciszają.Ale wrazie wu dostałam 3 czopki dobytniczo na rozwarcie.Kolejne ktg znowu nic nie czytało_Ok 23 wysłali mnie na patologie,miałam spac,rano liczyc ruchy,jakby co to przyjsc.O 1 w nocy miałąm juz dosyc bolesne skurcze co 5 min,do tego byłam spiąca.Poszłam do połoznej,została juz tylko 1 bo to noc i wgl,zbadała mnie,rozwarcie na 4cm,kazała wziasc prysznici na porodówke.Tam podłącyzła mnie pod ktg,dodam ze atmosfera super,przyciemnione swiatła,a ja sama na porodówce z ta połozną,było bardzo intymnie.Tylko ze cały czas musiałm lezec pod ktg.Po M nie dzwoniłam bo niechciałam go przy porodzie i miał sie zajac strasza.Skurcze były coraz czestsze i coraz bolesniejdze,jeczałam,stękałąm,bolało.Wg połoznej za krótkie skurcze,dostałam zastrzyk,po nim sie ruszyło troche,ok 3 odeszły mi wody 2 razy,poskakałam na piłce,wyłam z bólu ale skurcze nadal krótkie a bolesne,wkoncu dostałm oxy i ruszyło,zaczeły sie parte,połozna kazał mi isc na fotel,ja mówie ze nie bo boli ale ona kazała bo główka idzie,zanim wlazłam na ten fotel urodziłąm główke,potem pare partych i urodziłam całą dzidzie.Rozerwało mnie ciut bo próbowałą chronic krocze.Przy samych partych były 3 połozne aby,swietne kobiety.Potem dostałam mała na 2 godz,przespałąm sie i czułam sie jak nowo narodzona.
pierwszy poród był o tyle zły ze była cała porodówka studentów.
 
Wczoraj w sklepie facet chciał przepuścic mnie w kolejce bo myślał ze w ciąży jestem. Tak strasznie zrobili mi się przykro ze myślałam ze się porycze.
Mam strasznego dola. W niedziele chrzciny a ja nawet nie mam co ubrać bo w nic się nie mieszcze
 
Babina, jeszcze sie nawet polog nie skończył! Twoja macica rosła 9 miesięcy, na skurczenie też musi mieć czas, skóra też go potrzebuje...
 
reklama
My dziś zostalysmy z malutką same, mąż ze starsza pojechał na wycieczkę. Na razie udało mi się tylko wziąć prysznic i jem śniadanie. I znów na mojej głowie oduczanie od spania na rękach.
 
Do góry