reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Październik 2014

reklama
Czarna, hehe dziś właśnie w czasie spaceru zastanawiałam się, o której uda mi się wydostać z domu jak zostanę z ddziewczynami sama ;-)
Teraz idzie nam sprawnie, moim największym problemem jest to, czy uda mi się przed poludniem wziac prysznic i się pomalować ;-)
 
Renisus - mam podobny dylemat, ale chcę użyć innego preparatu, ale nie wiem jakiego :( Są kropelki Vigantol, ale one są na receptę i trzeba by wybrać się do pediatry, a nie chcę narażać młodego na choroby od innych dzieci. Mąż wracając z pracy ma coś kupić, ale nie wiem co :-(
 
Ruda- od czegoś trzeba zacząć :) moze w nocy się rozkręci. U mnie cisza totalna i powoli robię się nerwowa i marudna... Moj P tez zaczyna sie denerwować ... Wiem ze nic nie moge zrobic i ta bezsilność zabija. Idę próbująć się na piłce. Choć bujam juz kilka dni i nic to nie zminia...
 
Mój opis porodu
smile.gif


30.10 czwartek. O 11 załozyli mi zewnik do szyjki przy 1 m rozwarcia. Na drugi dzien mialam juz nie jesc obiadu.W nocy o 3.30 pękł cewnik. Podobno srednio bo nie dokonczyl zadania. Mialam od tej pory krwawienie. Po wizycie gin mnie wziela mnie na bad. A tam 3 cm rozwarcia, kazala czekac na skurcze. O 11 mąż przyjechal, z ubraniami dla siebie, jedzeniem itp J bo stwierdził, ze moze sie zaczac J i faktycznie zaczełam czuc skurcze, bolało w brzuchu i krzyzach. Na ktg pieknie się pisały. Wtedy jeszcze było smiesznie, zartowalismy z mezem. Sprawdzal skurcze. Najpierw 15 min, potem 10, 6, 5 i gin poprosila na badanie. 4 cm rozwrcia, skurcze nasilające. Kazała się pakowac na porodówke. Poszlismy z mezem. On ogarnal moje rzeczy, przebralam sie i polozna „zaprosiła „ na hegar J Tz pojechal zjesc jakas zupe czy cus J na hegarze myslalam, ze padne, moj tyle nie ogarnial tej wody, myslalam, ze zrobie kupe w połowie. Połozna zapewniala ze nie J no i trzeba było sie oproznic, umyc i przyjsc sie połozyc pod ktg. Dostalam zastrzyk na rozwieranie szyjki,odpieto mi ktg a ja znowu wcJJpotem podpiela mi połozna oxy. Zaczynało coraz bardziej bolec... bóle krzyzowe to cos okropnego. Połozna zaproponowala wanne. Poszlismy, Tz polewał cały czas brzuch a ja tam wysiedziec nie mogłam... wyłam z bólu.. po 40 minutach wyszłam.I wtedy zaczely mi odchodzic wody. Potem spr. Rozwarcie, powiekszało się. To jak bolalo to myslalam, ze umre. A polozna kazala lezec bo chce zapis ktg. Mysle sobie „ale jak” tak bolało , ze ja minuty nie mogłam wytrzymac...
Przyszła gin , ja placzaca mowie, ze błagam o znieczulenie. Zgodziła sie. Przyszła anestezjolog w miare szybko. Opowiedziała co i jak... i mialam sie nie ruszac przy wklóciu. Ja znowu mysl, przeciez to niewykonalne skoro ja mam skurcz za skurczem... zawziełam sie i wytrzymałam, bolało ... połozna do mnie mówi „teraz to sie bedziesz czula jak na karaibach „ J smialam sie mimo bólu J i faktycznie czas na zieczuleniu błogi... ktg.Potem siedziałam na pilce, maz mie podtrzymywalcaly czas, mowil do mnie, ze dam rade, ze jestem silna itd... o 19 była zmiana i przyszła inna polozna na zmiane. Tamta była naprawde w porzadku.
Znieczulenie przestawalo dzialac... i znowu to samo... wyłam dosłownie.. nie chciałam wspolpacowac przy takim bolu...i znowu błaganie o zieczulenia... Gin sie znowu zgodzila, było by inaczej gdyby sie nie zwiekszało rozwarcie. Kolejna dawka i znowu ten stan błogosci. Znowu skakanie na piłce, nic nie bolało itd... J ale i to sie musiało skonczyc... L rozwarcie było pełne, ale głowka nie chciała schodzic w dół.. załamka... w tym czasie jeszcze moja gin musiala isc na cc obok.
Ja wyjacatz bidny nie wiedział jak mi pomóc, tak krzyczałam, ze chyba wszyscy zwatpili... połozna prosiła bym sobie na bezdechu probowała przec na skurczu. Ja tylko nie i nie i nie.. na kazdy jej argument... juz mówila, ze Mai tez jest ciezko ip. A ja nie mogłam w tym bólu nic oprocz krzyku i płaczu. W koncu przyszła gin i mowia, ze musimy juz rodzic. Ja tylko nie, ze ide do domu, ze nie urodze tak boli, płakałam juz strasznie, u meza widzialam taka wielką niemoc. L
Rozłozyli mi juz fotel jak do partych. Kazali przec, maz pchał mi głowe do piersi... i tylko slysze, ze nic nie idzie a mnie rozrywa. Gin mi wkładała palce myslalam wtedy ze zemdleje. Byłam juz cala mokra i zmeczona, az sie trzesłam.
Maz to juz nie wiedzial jak mi pomoc, darłam sie tak, ze Dimyy goryl przy mnie to chyba nic JWtedy poprosilam meza by wyszedl bo wiedzialam, ze on juz nie moze tego zniesc, ze nie potrafi mi pomoc. I chyba on tez tak wolał. Probowałam przec na skuczach, czułam jak mnie rozrywa od srodka. Wtedy mi kazali zejsc z fotela kleknac i jakby na pietach usiasc. I parłam wrzeszczac. Czułam ze cos rusza, rozrywalo mi krocze a do tego połozna nacinała. Bol straszny. Znowu wracałam do poprzedniej pozycji wtedy przyszła druga gin i we 3 mi pomagałay. Do tego okazało sie , ze moja szwagierka byla przy tej cc obok i z głupia zaglądnela a tam ja J przyszła, stala obok, motywowała. Mnie mega bolało, ale wiedziałam , ze jak dłuzej bede zwlekac to bedzie gorzej.Ile miałam sił parłam, i jak usłyszałam jak moja gin woła „noworodki, noworodki „ w sensie ediatre itd to wiedziałam, ze to zaraz i w koncu stało się...Majunia pojawiła się na moim brzuchu, cieplutka, sliczna i krzycząca. Mąż zaraz byl. Ja sie poplakałam, on rownież i calował mnie i pamietam jak mowil, ze mnie kocha. Jedynie pepowiny nie przecial, byla krótka wiec tym sie juz polozna zajeła. Nie da sie tego ucucia opisac, jak po tym mega bólu i wysiłku jak ręką odjął to ten moment zobaczenia i poczucia tej kruszyny.
A bolało tak bardzo, datego, że moja niunia rodziła sie z raczką przy głowce, stad tez tyle naciec. Lbiedna tez sie namęczyła...
Mąż poszedł z Majunią do wazenia, i ocenienia a ja irodzilam lozysko, i mieli mnie szyc. Szwagierka mnie okryła bo cała sie trzeslam. Szycia nie czułam prawie, a trwalo to troche bo jednak było co szyc. Połozna sie smiala ze na tym najwiecej kobiet „jojda” ze boli. Mnie juz nic nie bolało. Juz tylko myslalam o tym, ze moja córcia jest na swiecie.
Po wszysstkim polozyli mnie na łozku i przyniesli Maje i 2 godziny lezelismy na poporodowej. Majunia przy piersi <3 Maz zzachycony córcią, tylko słyszałam jak mowi „jaka ona sliczna „
Bolało, bardzo, nacierpiałam się... nie wiem czy kiedykolwiek zapomne, ale wiem jedno jestem najszczęsliwsza na swiecie, mam cudowną córkę i męża, których kocham nad życie.
A moja miłosc do męża zwiekszyła sie stukotnie i cieszę sie, że ze mną był w tej waznej dla nas wszystkich chwili...
 
atagata - gratulacje. no wcale nie taka mała ta Twoja Irminka;-). Dużo zdrówka dla Was.


sunovia - też miałam te nakładki, ale ostatecznie nie użyłam. Czekały wygotowane w razie czego:-D. Hmmm... malowanie się, a co to takiego:-D. W ciąży rozbiło mi się lusterko i nawet jeszcze nie miałam okazji dokupić, a bez tego to nawet brwi nie mam jak wydepilować:baffled:.


pauletta - ja mam te nakładki canpol rozmiar 2, średnica wypustki to 1,2 cm jakby co.


Domka - współczuję jelitówki, w sumie z dwojga złego to dobrze że ją w ciąży przeszłam, oby się tylko ponownie nie przyplątała. Za miesiąc przyjedzie siostra z dzieciakami, ostatnio jak była to sprzedałam nam choróbsko na cały miesiąc:baffled:.


renisus - ja to i tak jestem w komfortowej sytuacji bo jeszcze M w domu, a Szymek 8 godzin z nianią, ale są dziewczyny co już same muszą ogarniać dwójkę to dopiero hardocre. Całkowicie z D nie można rezygnować, może co jakiś czas rób podejście.


katinka - spoko, faktycznie źle to zinterpretowałam:tak:


judy - ja to w sumie mogłabym powiedzieć rudej żeby poszła spać:-D, bo u mnie to się tak zaczęło. A tak w ogóle to widziałam wpisy, że niektóre zazdroszczą mi porodu, ale z mojej perspektywy nie było tak wesoło. Dzięki Bogu, że miałam torby na tip top spakowane, a M był w domu. Jak się obudziłam to skurcze były co 5 minut, tylko nie szło nic z brzucha tylko podbrzusze mnie bolało. Jak weszłam do kąpieli, jak położna kazała, to się nasiliły i skróciły do 4 minut. Z wanny dzwoniłam do niani, a już wyjść niej było mi ciężko. Dobrze, że M wstał akurat do Szymka bo płakał, bo musiał mnie ubierać, sama nie byłam już w stanie. W samochodzie jechałam na leżąco, bo siedzenie już odpadało. Kątem oka widziałam, że M dosłownie biegnie z tym torbami do szpitala tak jakby one nic nie ważyły:-D. Z samochodu jechałam już na wózku. Dobrze, że szpitalne papiery miałam wcześniej wypełnione i między skurczami musiałam oddać tylko jeden podpis. Jakaś młoda położna na rejestracji próbowała mnie pocieszyć, że "spokojnie, zaraz Pani urodzi", a ja z przerażeniem "gdzie, tutaj? na stojąco?":-D. Teraz to się z tego śmieje, ale wtedy byłam wydygana. A jeszcze jak kazali dzwonić do położnej żeby szybciej jechała to już w ogóle. Z tą młodą położną nie dałabym rady, ja potrzebuję takiej zdecydowanej co mnie zmotywuje. Moja przyjechała praktycznie na parte, przebiła worek owodniowy, no i zaczęła mnie "motywować". Niestety główka Matiego była większa jak Szymka, co się przełożyło na 5 minut więcej parcia i pęknięcie. A najśmieszniejsze że urodziłam go wykrzykując "Nie dam rady":-D. Powiem tak, o ile przy poprzednim porodzie sporo położna musiała zadziałać, bo i oxy i znieczulenie, to tym razem ona się nie napracowała, ale gdyby nie mąż to mogłoby nie być takiego szczęśliwego zakończenia:tak: Co nas nie zabije to nas wzmocni, a takie przeżycia bardzo wzmacniają:tak:


ania1978 - niestety nie mam doświadczeń, ani z nawilżaczami, ani śluzem w kupce, ale sama jestem ciekawa czy to norma


babina - my używamy dady 1, są sztywniejsze jak pampersy, ale też jeszcze przyjemne. Z tym, że nie wiem czy polecać, bo mamy odparzoną pupę, ale to pewnie od częstych i rzadkich kupek niż od papmków. Chociaż w sumie jutro sprawdzę, bo mam jeszcze Pampersy.


marrika - to naprawdę super, że trafiłaś na takiego lekarza:tak:


malinka - fajny szkrabuś:tak: gratulacje


czarna - mi już drugi dzień nie udało się wyjść na spacer:-D, bo najpierw się okazało, że dętka do wymiany, a dzisiaj się zorientowałam, że przecież nie wyprałam tego wózka (kupiłam używany), do trzech razy sztuka, może jutro się uda:-D. Mój śpi non stop od 12:10, nawet kąpiel (i dwa karmienia) była na śpiocha, niestety ożywa ok 3-5 rano.
 
Moja mała jest ekonomiczna, jedna kupa dZiennie ;-)
Chociaż w sumie nadrabia sikaniem.

A ja dziś byłam na spacerku 2 razy, w tym raz już wieczorem, bo fajnie ciepło, tylko wiało strasznie. Inga miała w wozku super, za to mi mało głowy nie urwało.
 
Pscolka- z jednej strony szybki porod nie daje możliwości rozmyślania ... Dzieje sie, trzeba iść na żywioł i jakoś tak nie ma czasu na Zle myśli itp z drugiej strony jednak faktycznie mozna sie nie zle wystraszyć .
Cos czuję że madziorek juz po wszystkim bo długo milczy. Trudno jak mam urodzic ostatnia to niech tak bedzie. Aby mała zdrowa była i porod bez komplikacji.
 
Boziu az poczul;am ten ból jak czytałam wasze relacje,brr.Nie chciałabym tego powtórzyc.

Ja siedze jeszcze w pizamie nie uczesana,dzis taki sajgon miałąm ze szok.Ale na szczescie panny juz spia.Pokapane i mam luz wiec i ja zaraz prysznic i ide spac
 
reklama
Ja idąc na salę cc śmiałam się i żartowałam,mąż się śmiał że mi coś w tych kroplówkach poddają zanim się obejrzałam było po wszystkim,;-)

Ale poród syna wspominam jak koszmar 15godzinny
 
Do góry