Wow! Ale wieści!
OCzywiście kciuki zaciśnięte z całych sił
za księżniczki nnatalie - żeby wszystko szło jak po maśle
i
za ewelinkowską - żeby na obserwacji się na raize skończyło, bo w końcu ona ma jeszcze trochę czasu....
Dżaga współczuję - mój M wczoraj też aniołem nie był; od rana w pracy - ok; się nie czepiam. Ale po skończonej pracy zamiast do domu, to się mu kolega ZNOWU marzył, a że się nie zgodziłam, to niepocieszony wielce (i wielce zmęczony i zasypiający); mały przy usypianiu trochę płakał - widać ząbki się coś przebijały, bo krew leciała, a ten demonstracyjnie z kołdrą i poduszką zaczął się wynosić, "bo przecież tu się nie da spać". Noż kur...
Dziś od rana się foszy (bo dziś zachciało mu się popracować nad remontem - choć zna moje zdanie nt. hałasowania w niedzielę - że o poświęceniu czasu dla rodziny, skoro nie ma go w tygodniu, nie wspomnę....))
Oskaa się nie przejmuj - body pod pajaca wejdzie na pewno; w sumie lepiej, żeby dzidziuś miał trochę więcej luzu niż za ciasno - przerobione na własnym synu ;-) A dresu bym na Twoim miejscu nie kupowała - mój się np urodził długi na 57 cm i 2 tygodnie później większośc rzeczy na 56 była już do odłożenia, a na 62 z podwiniętymi rękawami leciał od samego początku i sprawdzało się idealnie.
persefona siła kopniaków jest teraz chyba największa - bo nasze maluchy silne już są, a jeszcze mają sporo miejsca - z każdym dniem będą miały go coraz mniej, to i romach kopniaków będize maleć, za to siła wypinania rosnąć
Też czasami aż syknę z bólu.
Rajani coś czuję, że Ty tak będziesz bez energii aż do słynnego wicia gniazda ;-) Ale wtedy to się strzeż
Iguana a już w pierwszej chwili myślałam, że Ty też się na porodówkę wybierasz
Mojego to ja musze pilnować, żeby był przygotowany - głównie, żeby paliwo ciągle było, bo on lubi wyjeździć do rezerwy (a najbliższa stacja w pół drogi do miasta)
agnieszkaala ja już robienie list dawno zarzuciłam. Też sobie tylko wisiały....
Antiope ale Ty masz absolutną rację! No i dobry plan - bo już właśnie miałam zapytać czy nie mogłabyś zakupów zrobić i zostawić rzeczy u mamy czy kogoś innego. Wydaje się, że nie masz zwyczajnie innego wyjścia. Coś mi się mówi, że D zakłada, że jak Ty nie zdążysz zrobić zakupów, to on przecież sobie z nimi poradzi - jako doświadczony ojciec; po prostu chyba ma zamiar postawić Cię przed faktem dokonanym i dlatego mu się nie spieszy (bo wie, że świat się przez to nie zawali - niby racja, ale przecież nie o to chodzi). Także uważam, że masz dobry plan - to Ty jego postaw przed faktem dokonanym i może to go w końcu zmobilizuje do działania.
No właśnie widzę, że D dokładnie nie boi się wziąć spraw w swoje ręce, jak zostanie sam (piszę posta od rana)...
A zapach farby - okropność
Przy Rafale aż mnie cofało od tego. No i w sumie to Wam wcale nie tak mało do zrobienia zostało - elektryka, drzwi, gładź, jej schnięcie, szlifowanie, nakładanie poprawek, ponowne czekanie na wyschnięcie, znowu szlifowanie, sprzątanie, gruntowanie, znów czekanie, aż wyschnie i dopiero farba - niewykluczone, że dwie warstwy, schnięcie... Tydzień roboty jak nic, jeśli nie więcej - czy D w ogóle robił to już kiedyś, a o tym pojęcie? Bo trochę mi przypomina mojego, kiedy zaczynał i też robił wszystko "w 3 dni" a potem właśnie "a tu gładź nie doschnęła, bo trzeba było grubiej nałożyć, żeby wyrównać, a tam został jakiś majak do poprawki <bo on jeszcze z tych, co muszą zrobić wszystko IDEALNIE
>, a to znowu coś" z tygodnia robił się potem miesiąc albo dwa.....
joanna jak Antiope napisała - jeśli rodzice nie są małżeństwem, to muszą oboje potwierdzić swoje rodzicielstwo; a najlepiej pewnie zapytać w urzędzie, w który mdziecko będzie rejestrowane
osa ja wiem jak wygląda wściekła osa!
A nawet całe gniazdo wściekłych os - jak byłam w ciąży z Rafałem, to mieliśmy jedno takie na dachu i trzeba było je usunąć czyli najpierw się do niego dobrać, bo pod dachówkami siedziały gadziny, a potem spryskać sprayem - ale ich wtedy wszędzie latało! I jedna mnie dziabnęła franca...
tosienka widzę, że Ty pełna werwy ;-) A do tego emek zaangażowany - marzenie :-)
A ja piszę od rana, zaraz położę Rafałka na drzemkę, M poszedł sprawdzić czy grzyby w lesie są, zaraz pewnie wpadnie moja mama z cioteczką (ta ostatnia dziś wieczorem jedzie do domu) i tak mija leniwie niedziela.
Znowu w tym tygodniu nie zrobiłam porządku w rzeczach - ani swoich, ani dziecięcych.
Zdjęcia i albumy też leżą....
A czas ucieka nieubłaganie.