Takhisis masz rację, że ja do wszystkiego podchodzę bardzo emocjonalnie, taką już mam naturę. Dlatego między innymi nie pracuję, bo zawsze się angażowałam w to co robię w 200% i tym bardziej przeżywałam porażki, albo to, że szefostwo mnie w jakiś sposób blokuje. Nienawidzę kiedy mi ktoś mówi co mam robić, kiedy o to nie proszę.
W czasie porodu nie oczekuję głaskania po głowie. Wystarczyłoby mi, gdyby ktoś powiedział o co chodzi właściwym tonem. Pewnie jest część kobiet takich jak Ty, które podniesiony głos we właściwym momencie mobilizuje, ale ja akurat do tej grupy nie należę. To nawet kiedy byłam dzieckiem tak działało. Mojej mamie zdarzyło się krzyknąć na moją siostrę jak robiła coś nie tak, bo dzięki temu można ją było przywołać do porządku. Na mnie natomiast moja mama nigdy nie krzyczała, bo szybko się zorientowała, że jak na mnie krzyknie, to już z całą pewnością nie posłucham i tym bardziej zrobię odwrotnie.
Pewnie jest grupa kobiet o których piszesz, które by chciały przejść przez poród z idealnym makijażem, a jak zaczyna boleć, to się drą, ale ja akurat do takich osób nie należę. Ani nie spodziewam się, że w trakcie porodu będę pięknie wyglądać, ani nie spodziewam się, że nie poczuję bólu. Poród to cholernie ciężka praca i dlatego właśnie oczekuję traktowania mnie z szacunkiem z powodu pracy, którą wykonuję i szacunku do mojego ciała. Gdybym jednak musiała rodzić w szpitalu, to chciałabym, żeby dali mi święty spokój w pierwszych fazach porodu, tak żeby mój organizm sam się w swoim rytmie mógł do niego przygotować i żeby ich rola ograniczała się do sprawdzenia raz na jakiś czas, czy wszystko jest w porządku. Nie chciałabym też, żeby mnie przywiązali na długie godziny do łóżka przy pomocy KTG. A potem w ostatniej fazie, chciałabym, żeby ich rola ograniczyła się do odebrania dziecka i tyle, bez żadnych wspomagaczy. Jeśli będę musiała rodzić w szpitalu, to będę chciała wyjechać z domu jak najpóźniej, żeby w szpitalu przebywać jak najkrócej i zabierać jak najmniej cennego czasu personelu medycznego. ;-) Człowiek jest zwierzęciem, a samice większości gatunków w momencie porodu poszukują miejsca odosobnienia, bo tak naprawdę najbardziej potrzebują świętego spokoju i intymnego miejsca.
A co do tego, że się teraz stresuję to dlatego, że mnie stresują rzeczy na które nie mam wpływu, a pomimo wszystkich badań, które wykonałam, to w pierwszym trymestrze ciąża i tak mogłaby się zakończyć z powodu jakiejś wady genetycznej. Mimo wszystko na poród będę mieć odrobinę większy wpływ. ;-)
amethyst tak jak już pisałam; ja mam taką naturę, że krzyczenie mnie demotywuje i odniosłoby całkiem odwrotny skutek. Tak już mam, że gdy tylko ktoś na mnie podniesie głos, to momentalnie zaczynam olewać, nawet jeśli jest to przeciwko moim własnym interesom. Natomiast znając wagę sytuacji sama potrafiłabym się zmusić do maksymalnego wysiłku, bo jestem w stanie pojąć co się do mnie mówi. Gdybym wiedziała, że od tego zależy życie mojego dziecka, to nikt nie musiałby na mnie wrzeszczeć, żebym zrobiła wszystko co mogę. Jeśli chodzi o tego typu sytuacje kryzysowe, to może ciężko będzie Wam uwierzyć, ale nie jestem typem histeryczki. Ja panikuję i histeryzuję tylko kiedy wiem, że nic nie mogę poradzić na jakąś sytuację, że nie mam na nią wpływu.
Ja nie mówię co jest lepsze dla Was, bo Was na tyle nie znam. Znam natomiast siebie i wiem jaka sytuacja byłaby najodpowiedniejsza do mojego porodu.
Co do parcia, to akurat zdaję sobie z tego sprawę i nie zamierzam zaczynać, bez wyraźnego sygnału położnej.
die_perle ja absolutnie nie mam tylko negatywnych doświadczeń z personelem medycznym, tylko dla mnie co innego jest mieć operację wyrostka, a co innego urodzić dziecko. Chciałabym, żeby w trakcie porodu brano to pod uwagę, że poród to nie tylko doświadczenie medyczne, ale przede wszystkim emocjonalne. Kiedy miałam np. operację nogi, to nie oczekiwałam traktowania mnie przez personel medyczny w inny niż medyczny sposób, bo to była sytuacja chorobowa, którą trzeba było wyleczyć i tyle. Natomiast poród, to coś naturalnego i patologiczne sytuacje to wyjątek. Na dodatek to sytuacja bardzo znacząca w życiu, coś jak ślub, bo otwiera kolejny etap Twojego życia. Miliardy kobiet rodziły przed nami i nikt nie widział w tym przypadku medycznego i nagle w XX wieku ktoś stwierdził, że należy ten wyjątkowy dla całej rodziny moment przenieść do szpitala.
koreczek mam nadzieję, że z mężem to nic poważnego.
[FONT=&]Pannacota w Krakowie znieczulenie jest płatne tylko w jednym szpitalu, w reszcie jest za darmo.[/FONT]