Witam.
Jestem już po wizycie u gina, dzięki czemu mój portfel stał się lżejszy. Ale co tam, grund, żeby było dobrze.
Początek 6 tc. (właściwie końcówka 5) serduszko już biło, czego się nie spodziewałam, nawet Banyś był zaskoczony. Najlepsze było pytanie "Czy byłaś już kiedyś u mnie" Ja jemu na to "Pan prowadził moją poprzednią ciążę" "Oooo..."i zaczęliśmy rozmawiać jak starzy kumple
Od razu powiedział mi, że ze względu na przejścia z Kubą, ciąże musi traktować jako podwyższonego ryzyka. W 27 tc. położy mnie do szpitala, żeby podać mi sterydy na płuca, w razie, gdyby miała powtórzyć się sytuacja z kubą. No i zero "zbliżeń". Pytał o rodzaj pracy jaką wykonuję. Mówie, że jestem pracownikiem umysłowym, ale po ostatniej redukcji etatów, kierownik uświadomił mnie, że będę musiała czasem być "szoferem". Stwierdził, że w takim razie da mi L4. Zapytał czy chcę od razu to zwolnienie. No i tutaj się zmieszałam (oj, głupia ja, głupia) i zaproponowałąm, że najwyżej wezmę na następnej wizycie. Ale nie jest źle, bo wizyta w przyszłym tyg.
Jutro jadę na badania. W poniedziałek do pracy oznajmić kierownikowi, że we wtorek jestem ostatni dzień w pracy.Jak ja jemu to powiem...
Nie wiem tylko co z tym angielskim będzie. Finansowany ze środków unijnych i trzeba chodzić na zajęcia i zdać egzamin, bo inaczej będzie trzeba zwracać koszty
Dzwoniła dzisiaj do pracy do koleżanki z kadr, żeby podała mi nowy NIP zakładu. Pyta mnie czy słyszałam najnowsze wiadomości... Mówie, że nie. A ona zaczyna mi wyliczać: prezesa wywalili, zastępce kierownika wydziału produkcyjnego zdegradowali, właściciel mianował siebie samego prezesem zakładu, a dyrektora tej durnej firmy konsultingowo - auditującej mianował właściciel dyrektorem operacyjnym (ponoć jakaś rodzina jego) No i ten nowy operacyjny na samym wstępie stwierdził, ze jest o 20 pracowników umysłowych za dużo. Toż to chyba z połowa umysłowych.