V
villandra8
Gość
13 stron do przebrnięcia - hmmm.... Spróbujemy....
To raczej ogólnie będzie...
Współczuję wszystkich mdłości i innych rewolucji ze strony układu pokarmowego. Ja jak na razie daję jeszcze radę, ale coś mi mówi, że nie za długo. Zaczyna mi się szaleństwo na języku czyli taki białawy nalot (zaraz to będę traktować octaniseptem - może pomoże) - czort wie czy to pleśniawki czy inny gad, ale wiem, że w pierwszej ciązy też tak miałam i nie było z tym dobrze, bo od tego właśnie mnie muliło.
Gratuluję wszystkich udanych wizyt - oby tylko same takie były I życzę cierpliwości tym, co z niecierlpiwością na swoje oczekują - to już chyba większość czeka na drugą wizytę?
Ja się wybieram dopiero 20.03 czyli za - ile? - dwa tygodnie? Tak by chyba wychodziło. I to będzie dopiero moja pierwsza wizyta. Na razie zrobiłam sobie tylko morfologię i mocz prywatnie - wyniki są dobre, więc luzik ;-)
Wszystkie będziecie pytać o płeć? Czy może są jakieś cierpliwe, które będą czekać do rozwiązania?
Ja tak czekałam w pierwszej ciąży i mocno kusi mnie, żeby tym razem postąpić tak samo
Mart0ocha witaj :-) Bólami jak na @ nie trzeba się martwić - na tym etapie są całkowicie normalne; świadczą o rozciąganiu się macicy. Chyba żeby były jakieś ekstremalne, bardzo bolesne, długie to wtedy nie zaszkodziłaby pewnie konsultacja z lekarzem.
No i naprawdę nie upierajcie się dziewczyny, żeby być umierającym od objawów aż do końca dziewiątego miesiaca - gdyby tak miała wyglądać ciąża, to przypuszczam, że nasz gatunek byłby na wymarciu ;-) Objawy będą i nie będą. Mocniejsze, słabsze. A potem przyjdzie drugi trymestr i będziemy kwitnące, pełne energii i będziemy chciały góry przenosić :-) I w trzecim tez możemy czuć się dobrze - choć większość z nas będzie się skarżyć na taki zawadzający we wszystkim bębenek - że butów założyć nie idzie, że się schylić nie można, że leżeć niewygodnie. Ale to prawdopodobnie nie przeszkodzi większości z nas pucować okien, urządzać pokoików i innych robić innych takich rzeczy związanych z "wiciem gniazdka" ;-)
pietrucha 100 LAT dziewczyno i szczęśliwego rozwiązania w stosownym terminie.
Koło porodowe? Wow! No to masz fajne perspektywy, bo to ponoć świetna sprawa. Oby personel był adekwatny do warunków Toż wszystkie porodówki powinny być tak wyposażone.
U mnie KWAS FOLIOWY od zawsze, więc zaskoczenia w tym temacie nie było. Magnez już kupiłam, ale na razie nie biorę - póki nie mam oznak niedoboru, to nie. Myślałam nad zakupem jakiegoś suplementu, ale pan w aptece mi na razie odradził (w pierwszej ciązy lekarz też mi odradzał na początku - w sensie, że nie mam takiej potrzeby), więc też się jeszcze wstrzymuję. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas. A potem i olej z wiesiołka i latem trzeba będzie ususzyć trochę liści malin - ale to specyfiki zdecydowanie nie na teraz!!! Żeby mi tu żadna po to nie sięgała przed 38tc.
nula ja też już mam fazę na pomidory (abstra***ąc od tego, że ja w ogóle pomidorożerna jestem). Wczoraj ogórki kiszone na kanapce wcinałam, a wcześniej czekoladę ;-) Za ocet to bym się w ogóle dała pokroić - ale od dawna unikam, z uwagi na karmienie - obiecałam sobie, że jak odstwię, to chyba całą flachę wypiję (oczywiście żart), a tu znowu nic z tego...
Antiope czemu wariatka? Teraz masz nawet pełne prawo i możliwość wyboru porodu w domu.
Ja jednak w życiu bym się na niego nie zdecydowała. Dlaczego? Bo do szpitala mam ponad 30 km i w razie W, to byłoby kiepsko. A poród jest tak nieprzewidywalny, że nigdy nie wiadomo, co będzie dalej. Mi np.. poszło gładko, ale jakieś pół godziny po, zaczęło mi się robić słabo i niewiele brakowało, żebym straciła przytomność - na skutek dużej utraty krwi i zwyczajnego... odwodnienia organizmu! (swoją drogą to czysta kpina, żeby nie można było w szpitalu dostać szklanki wody moja woda czekała w drugiej torbie w aucie, którą M miał mi przynieść po przewiezieniu mnie na oddział poporodowy). Ale z drugiej strony w domu na pewno by mi nie zarazili syna żadnym gronkowcem i nie musielibyśmy kwitnąć na wczasach szpitalnych 10 dni...
Za to spokojniejsza byłam, że w razie czego również dzidzia będzie miała zapewniony najlepszy sprzęt i dobrą opiekę.
Co do przedmiotowego traktowania w szpitalu, polecam PLAN PORODU np. fundacja rodzić po ludzku (możesz sobie wygooglować). Pewnie nie każda się o nim dowie, a powinna Na szczęście u mnie uszanowano go na tyle, na ile to było możliwe i absolutnie nie czułam się przedmiotem. Bardzo dobrze wspominam opiekę, jaką mnie otoczono przy pierwszym porodzie (tylko kwestie kulinarne pozostawiam bez komentarza)
die perle możemy sobie rączki podać - ja też nie pochwalam cc na życzenie; natura nie tak to wymyśliła. Ale oczywiście nikomu nie zabronię ;-) Uważam, że jak weszło to i wyjść musi Poza tym mnie osobiście cc zwyczajnie przeraża - świadomość, że ktoś miałby mi grzebać w brzuchu - nie dziękuję; też bym dobrowolnie pod nóż nie poszła. Ba! Ja nawet wenflonu bardzo chciałabym uniknąć, bo nie znoszę igieł (choć to ustrojostwo miękkie o czym miała nieszczęście się przekonać).
Oby było mi dane drugiego bobasa urodzić tak samo jak pierwszego - o więcej nie proszę ;-)
Poród w wodzie mi się marzył - kiedyś u nas wanna była, ale jak się okazało - zdążyli ją zdemontować bo rzekomo pacjentki mało nią były zainteresowane. Taaaa - pewnie tak jak ja pozycją w klęku na ostatnią fazę (położna nie mogła w tej pozycji tętna malucha złapać); coż - zawsze jest jeszcze prysznic ;-) Choć w szpitalu nie zdążyłam się za nim nawet rozejrzeć Mówisz, że rodziłaś szybko i bez bólu? Może to kwestia nastawienia, a może po prostu niektóre typy tak mają ;-)
Oczywiście jak trzeba cc, to trzeba - poród 30-40h to już jakieś nieporozumienie; nie wiem jak kobieta po takim czasie (pełnego mega wysiłku) ma mieć siły. No i dziecko wtedy też się męczy.
nnatalie dobrze, że u Was wszystko dobrze - odpoczniesz trochę pod dobrą opieką i wrócisz przynajmniej spokojna. Będzie dobrze :-)
A ja dziś wymknęłam się z domu na zebranie wiejskie (wowwwww); zastała mnie na nim pora zasypiania naszego synka, w którym to tatuś próbuje się wprawić. No dziś był lament nieziemski, dopóki nie wzięłam sprawy w swoje ręce - dosłownie; tylko go wzięłam, to się do mnie przytulił i zasnął przed upływem 30 sekund! Mamisynuś mały....
To raczej ogólnie będzie...
Współczuję wszystkich mdłości i innych rewolucji ze strony układu pokarmowego. Ja jak na razie daję jeszcze radę, ale coś mi mówi, że nie za długo. Zaczyna mi się szaleństwo na języku czyli taki białawy nalot (zaraz to będę traktować octaniseptem - może pomoże) - czort wie czy to pleśniawki czy inny gad, ale wiem, że w pierwszej ciązy też tak miałam i nie było z tym dobrze, bo od tego właśnie mnie muliło.
Gratuluję wszystkich udanych wizyt - oby tylko same takie były I życzę cierpliwości tym, co z niecierlpiwością na swoje oczekują - to już chyba większość czeka na drugą wizytę?
Ja się wybieram dopiero 20.03 czyli za - ile? - dwa tygodnie? Tak by chyba wychodziło. I to będzie dopiero moja pierwsza wizyta. Na razie zrobiłam sobie tylko morfologię i mocz prywatnie - wyniki są dobre, więc luzik ;-)
Wszystkie będziecie pytać o płeć? Czy może są jakieś cierpliwe, które będą czekać do rozwiązania?
Ja tak czekałam w pierwszej ciąży i mocno kusi mnie, żeby tym razem postąpić tak samo
Mart0ocha witaj :-) Bólami jak na @ nie trzeba się martwić - na tym etapie są całkowicie normalne; świadczą o rozciąganiu się macicy. Chyba żeby były jakieś ekstremalne, bardzo bolesne, długie to wtedy nie zaszkodziłaby pewnie konsultacja z lekarzem.
No i naprawdę nie upierajcie się dziewczyny, żeby być umierającym od objawów aż do końca dziewiątego miesiaca - gdyby tak miała wyglądać ciąża, to przypuszczam, że nasz gatunek byłby na wymarciu ;-) Objawy będą i nie będą. Mocniejsze, słabsze. A potem przyjdzie drugi trymestr i będziemy kwitnące, pełne energii i będziemy chciały góry przenosić :-) I w trzecim tez możemy czuć się dobrze - choć większość z nas będzie się skarżyć na taki zawadzający we wszystkim bębenek - że butów założyć nie idzie, że się schylić nie można, że leżeć niewygodnie. Ale to prawdopodobnie nie przeszkodzi większości z nas pucować okien, urządzać pokoików i innych robić innych takich rzeczy związanych z "wiciem gniazdka" ;-)
pietrucha 100 LAT dziewczyno i szczęśliwego rozwiązania w stosownym terminie.
Koło porodowe? Wow! No to masz fajne perspektywy, bo to ponoć świetna sprawa. Oby personel był adekwatny do warunków Toż wszystkie porodówki powinny być tak wyposażone.
U mnie KWAS FOLIOWY od zawsze, więc zaskoczenia w tym temacie nie było. Magnez już kupiłam, ale na razie nie biorę - póki nie mam oznak niedoboru, to nie. Myślałam nad zakupem jakiegoś suplementu, ale pan w aptece mi na razie odradził (w pierwszej ciązy lekarz też mi odradzał na początku - w sensie, że nie mam takiej potrzeby), więc też się jeszcze wstrzymuję. Na wszystko przyjdzie jeszcze czas. A potem i olej z wiesiołka i latem trzeba będzie ususzyć trochę liści malin - ale to specyfiki zdecydowanie nie na teraz!!! Żeby mi tu żadna po to nie sięgała przed 38tc.
nula ja też już mam fazę na pomidory (abstra***ąc od tego, że ja w ogóle pomidorożerna jestem). Wczoraj ogórki kiszone na kanapce wcinałam, a wcześniej czekoladę ;-) Za ocet to bym się w ogóle dała pokroić - ale od dawna unikam, z uwagi na karmienie - obiecałam sobie, że jak odstwię, to chyba całą flachę wypiję (oczywiście żart), a tu znowu nic z tego...
Antiope czemu wariatka? Teraz masz nawet pełne prawo i możliwość wyboru porodu w domu.
Ja jednak w życiu bym się na niego nie zdecydowała. Dlaczego? Bo do szpitala mam ponad 30 km i w razie W, to byłoby kiepsko. A poród jest tak nieprzewidywalny, że nigdy nie wiadomo, co będzie dalej. Mi np.. poszło gładko, ale jakieś pół godziny po, zaczęło mi się robić słabo i niewiele brakowało, żebym straciła przytomność - na skutek dużej utraty krwi i zwyczajnego... odwodnienia organizmu! (swoją drogą to czysta kpina, żeby nie można było w szpitalu dostać szklanki wody moja woda czekała w drugiej torbie w aucie, którą M miał mi przynieść po przewiezieniu mnie na oddział poporodowy). Ale z drugiej strony w domu na pewno by mi nie zarazili syna żadnym gronkowcem i nie musielibyśmy kwitnąć na wczasach szpitalnych 10 dni...
Za to spokojniejsza byłam, że w razie czego również dzidzia będzie miała zapewniony najlepszy sprzęt i dobrą opiekę.
Co do przedmiotowego traktowania w szpitalu, polecam PLAN PORODU np. fundacja rodzić po ludzku (możesz sobie wygooglować). Pewnie nie każda się o nim dowie, a powinna Na szczęście u mnie uszanowano go na tyle, na ile to było możliwe i absolutnie nie czułam się przedmiotem. Bardzo dobrze wspominam opiekę, jaką mnie otoczono przy pierwszym porodzie (tylko kwestie kulinarne pozostawiam bez komentarza)
die perle możemy sobie rączki podać - ja też nie pochwalam cc na życzenie; natura nie tak to wymyśliła. Ale oczywiście nikomu nie zabronię ;-) Uważam, że jak weszło to i wyjść musi Poza tym mnie osobiście cc zwyczajnie przeraża - świadomość, że ktoś miałby mi grzebać w brzuchu - nie dziękuję; też bym dobrowolnie pod nóż nie poszła. Ba! Ja nawet wenflonu bardzo chciałabym uniknąć, bo nie znoszę igieł (choć to ustrojostwo miękkie o czym miała nieszczęście się przekonać).
Oby było mi dane drugiego bobasa urodzić tak samo jak pierwszego - o więcej nie proszę ;-)
Poród w wodzie mi się marzył - kiedyś u nas wanna była, ale jak się okazało - zdążyli ją zdemontować bo rzekomo pacjentki mało nią były zainteresowane. Taaaa - pewnie tak jak ja pozycją w klęku na ostatnią fazę (położna nie mogła w tej pozycji tętna malucha złapać); coż - zawsze jest jeszcze prysznic ;-) Choć w szpitalu nie zdążyłam się za nim nawet rozejrzeć Mówisz, że rodziłaś szybko i bez bólu? Może to kwestia nastawienia, a może po prostu niektóre typy tak mają ;-)
Oczywiście jak trzeba cc, to trzeba - poród 30-40h to już jakieś nieporozumienie; nie wiem jak kobieta po takim czasie (pełnego mega wysiłku) ma mieć siły. No i dziecko wtedy też się męczy.
nnatalie dobrze, że u Was wszystko dobrze - odpoczniesz trochę pod dobrą opieką i wrócisz przynajmniej spokojna. Będzie dobrze :-)
A ja dziś wymknęłam się z domu na zebranie wiejskie (wowwwww); zastała mnie na nim pora zasypiania naszego synka, w którym to tatuś próbuje się wprawić. No dziś był lament nieziemski, dopóki nie wzięłam sprawy w swoje ręce - dosłownie; tylko go wzięłam, to się do mnie przytulił i zasnął przed upływem 30 sekund! Mamisynuś mały....
Ostatnio edytowane przez moderatora: