Cześć dziewczyny. Trochę mnie nie było, bo nie byłam przygotowana na takie oznaki ciąży. W pierwszej ciąży było lepiej....teraz...od 1,5 tygodnia mam mdłości, straszne mdłości....od rana do wieczora, czasami w nocy...KOSZMAR- nie potrafię sobie z tym poradzić...całymi dniami jak zoombie, nie chce mi nawet z łóżka wstawać i dnia zaczynać.
Widzę,że wymieniacie się objawami ciążowymi...u mnie cera nie najlepsza, ale też jakiegoś wysypu nie ma. Do toalety biegam umiarkowanie, ale mało pije,bo przez mdlości nic przez gardło nie przechodzi. Piersi- bolą,ale znośnie- na początku było gorzej. Za to urósł mi brzuch.
Witam nowe mamusie i gratuluje
Z tego co mniej więcej przeczytałam to chyba wszystkie niewyjaśnione plamienia są już wyjaśnione
Ja od tygodnia przechodzę pasmo nieszczęść i między innymi dlatego nie pisałam, aby nie wprowadzać codziennie grobowej atmosfery.
Tydzień temu, w sobote, to felerne pobranie krwi z wacikiem z czyjejś krwi- ciągnie się do dzisiaj, bo Luxmed próbuje zapierać się jako może, aby nie wydać tego na piśmie.
W niedziele szpital z dzieckiem i uwaga...MONONUKLEOZA...było podejrzenie cytomegalii i do końca nie jestem pewna czy jest ok...Mój ginekolog skwitował to : "to nie jest najlepszy pomysł"
W środę byłam na USG- 6tc+3dni...widziałam piękne serduszko i słyszałam tętno...ALE....no właśnie, ale jak ciągle ostatnio...Usłyszałam,że niestety zagraża mi poronienie
W ciągu ostatnich dwóch tygodni zrobił mi się krwiak....mogłam położyć się do szpitala,ale jest jeszcze drugie dziecko, więc bez sensu. Dostałam duphaston 3x1, Luteine 2x1 i no-spe 3x1...niestety krwiak jest nad samym pęcherzem ciążowym. Zrobił się na skutek wysiłku....nie sądziłam,że aż tak się wysilałam, a jednak....Teraz nie mogę nic podnieść, schylać się...jak kaleka. Powinnam tylko leżeć, a jak to zrobić z 3 latkiem w domu? Od poniedziałku mąż weźmie 2 tyg wolnego i będę wstawać tylko do toalety. Mam nadzieję,że przez ten czas leżenia krwiak się wchłonie...jeśli nie, to już nie mam wpływu na to
(( Nie mogę sobie pozwolić na leżenie 8 miesięcy.
Ciąża rozwija się prawidłowo, więc to cieszy...ale pojęcie zagrażającego poronienia wyrwało mnie z euforii
Dodatkowo martwię się tym,że mogę zarazić się od synka tą mononukleozą albo złapać cytomegalię...aaaa, jeszcze muszę się udać do poradni chorób zakaźnych, aby sprawdzić czy własnie nie przechodzę reaktywacji toksoplazmozy.
Nie wiem co się stało od ostatniego weekednu, że tyle negatywnych wiadomości na mnie spadło...widocznie równowaga musi być.