Anulka moja na poczatku to sporo po porodzie wagi stracila i musialam z nia jezdzic na wazenie i pielegniarka do domu przychodzila... I tez nam sporo czasu zajelo zanim zaczela ladnie na wadze przybierac, ale po pierwsze bylam po cc wiec troche potrwalo zanim konkretny pokarm dostalam, a po drugie, moja cora kiepsko ssala i szybko zasypiala na cycu, a ponoc jest tak ze dziecko musi troszke dluzej possac zeby sie najesc tym bardziej tresciwym (tlustym) pokarmem, bo na poczatku bardziej zaspokaja pragnienie niz glod...
W kazdym razie wiem co to slyszec jak wlasne dziecko z glodu placze i wiele razy plakalam razem z nia, ale widac mialam duzo szczescia ze sie udalo, niemniej duuuuzym, kosztem czasu, ale ja uparta jestem
No i wiem ze po prostu mialam szczescie, bo Kaya nigdy kolek nie miewala ani zadnych problemow z brzuszkiem mimo ze jadlam normalnie... Tutaj w ogole nie ma takich zalecen scislej diety po porodzie i nawet nie zapomne mojego pierwszego obiadu w szpitalu po cc - pieczony kurczak z sosem i zielona szparagowka(!) myslalam, ze sie pomylili
Aaaa i moze to oczywiste, ale jako swiezo upieczona mamusia zapominalam o tym, ze zeby miec mleko trzeba duzo pic ( a ja zaaferowana malenstwem o sobie zapominalam), na szczescie fajne pielegniarki mnie otaczaly i wielokrotnie pokazywaly jak prawidlowo przystawiac dziecko do piersi w roznych pozycjach zeby najbardziej wygodna wybrac, kazaly mezowi zeby pilnowal, zebym miala kolo siebie pelny kubek wody....
Troche sie rozpisuje ale moze sie to kiedys przyda dziewczynom jesli beda naprawde zdeterminowane zeby karmic piersia, bo faktycznie nie zawsze to latwo przychodzi