Ooooo, no właśnie ja nie wiem pokutuje chyba takie przekonanie, że a udowodnię, że dam radę i wszystko jestem w stanie zrobić, ja miałam wyrzuty jak byłam na chorobowym, bo mnie strasznie brzuch bolał i cisnął poprzednio, i taka słaba i senna byłam - a mdłości nie... i co??? ze wsząd słyszałam że ciąża to nie choroba, że przesadzam, że rozczulam się nad sobą, a to nie tak, ja w ten sposób wpadłam w kompleksy i naprawdę cały czas myślałam że jestem do niczego, zwłaszcza, że non stop słyszałam, że nic nie robię...
Kurcze, każda ciąża jest inna i mamy prawo źle się czuć, być słabe i możemy odpuścić, możemy być smutne wesołe, mieć wahania nastrojów, bo to hormony, a w dzisiejszych czasach, nikt mi nie wmówi, że wszystko jest bezproblemowe... teraz to wiem... wiem, że takim myśleniem i gadaniem ludzie robią krzywde innym i teraz staram się nie przejmować tym co słyszę, takimi tekstami, że ja to do końca ciąży do pracy jeździłam i tak dalej... No ludzie najważniejsze jest nasze zdrowie i nasze dziecko, a później, później zawsze się znajdzie rozwiązanie, wiem że może to łatwo tak pisać, ja tez staram się nie poddawać, chociaż jest ciężko, ale nie pozwolę, żeby ktoś mi wmówił, że komuś do pięt nie dorastam... Wrrr...
Przepraszam to tak coś mnie na wspomnienia naszło, niekoniecznie dobre...
Życzę aby żadnej z Nas nikt nie wmówił, że jest inaczej!!!
Głowa do góry damy radę, a takim marudzącym i wmawiającym nam osobom które twierdzą, że jesteśmy do niczego mówmy stanowcze nie!!!
Nikitka ja też tak mam zmagam się sama ze sobą, poprzednio nie chciałam odpuścić i wszystkie sroki za ogon chciałam trzymać. Teraz powoli odpuszczam. Na uczelni urlop biorę, w pracy na razie jestem, ale zobaczę co lekarz mi powie, bo od początku twierdził, że wolałby abym raczej w domu siedziała, ale ja teraz nawet dobrze się czuję, nawet nie mam takich bóli jak poprzednio, a może mam inne nastawienie...
A z tymi czarnymi barwami to tak jest pojawiają się i znikają, głowa do góry, jesteśmy razem, damy rade i już. A o ciązy swobodnie możesz z nami rozmawiać, wiem że na odleglość to nie to samo co bezpośrednia rozmowa, ale kto tak naprawdę nas zrozumie, tutaj jesteśmy na tym samym etapie i wiemy o co chodzi, razem wszystko przeżywamy, przynajmniej ja tak to odbieram - łatwiej mi tutaj o rozmowę niż z mamą, czy mężem, bo Wy wiecie o co chodzi...
Nikitka i proszę nie chodź z podkulanym ogonem, bo nie ma powodu, dasz radę jesteś Dzielna Kobitka :-) masz moje wsparcie i na pewno wsparcie Dziewczyn.
I jak to nie jesteś aktywna, jesteś, tylko trochę inaczej i już!!! Adekwatnie do sytuacji, a później na pewno będzie lepiej :-)
Kurcze, każda ciąża jest inna i mamy prawo źle się czuć, być słabe i możemy odpuścić, możemy być smutne wesołe, mieć wahania nastrojów, bo to hormony, a w dzisiejszych czasach, nikt mi nie wmówi, że wszystko jest bezproblemowe... teraz to wiem... wiem, że takim myśleniem i gadaniem ludzie robią krzywde innym i teraz staram się nie przejmować tym co słyszę, takimi tekstami, że ja to do końca ciąży do pracy jeździłam i tak dalej... No ludzie najważniejsze jest nasze zdrowie i nasze dziecko, a później, później zawsze się znajdzie rozwiązanie, wiem że może to łatwo tak pisać, ja tez staram się nie poddawać, chociaż jest ciężko, ale nie pozwolę, żeby ktoś mi wmówił, że komuś do pięt nie dorastam... Wrrr...
Przepraszam to tak coś mnie na wspomnienia naszło, niekoniecznie dobre...
Życzę aby żadnej z Nas nikt nie wmówił, że jest inaczej!!!
Głowa do góry damy radę, a takim marudzącym i wmawiającym nam osobom które twierdzą, że jesteśmy do niczego mówmy stanowcze nie!!!
Nikitka ja też tak mam zmagam się sama ze sobą, poprzednio nie chciałam odpuścić i wszystkie sroki za ogon chciałam trzymać. Teraz powoli odpuszczam. Na uczelni urlop biorę, w pracy na razie jestem, ale zobaczę co lekarz mi powie, bo od początku twierdził, że wolałby abym raczej w domu siedziała, ale ja teraz nawet dobrze się czuję, nawet nie mam takich bóli jak poprzednio, a może mam inne nastawienie...
A z tymi czarnymi barwami to tak jest pojawiają się i znikają, głowa do góry, jesteśmy razem, damy rade i już. A o ciązy swobodnie możesz z nami rozmawiać, wiem że na odleglość to nie to samo co bezpośrednia rozmowa, ale kto tak naprawdę nas zrozumie, tutaj jesteśmy na tym samym etapie i wiemy o co chodzi, razem wszystko przeżywamy, przynajmniej ja tak to odbieram - łatwiej mi tutaj o rozmowę niż z mamą, czy mężem, bo Wy wiecie o co chodzi...
Nikitka i proszę nie chodź z podkulanym ogonem, bo nie ma powodu, dasz radę jesteś Dzielna Kobitka :-) masz moje wsparcie i na pewno wsparcie Dziewczyn.
I jak to nie jesteś aktywna, jesteś, tylko trochę inaczej i już!!! Adekwatnie do sytuacji, a później na pewno będzie lepiej :-)