Ja przed chwilą wróciłam od lekarza - mam wirusa gardłowego. :-( Kazał mi siedzieć w domu do końca tygodnia,bo nie za bardzo można leki brać, a w tak wczesnej ciąży wszelkie wirusy mogą być jednak trochę niebezpieczne (gin mi mówił to samo). No to będę siedzieć i leczyć się domowymi sposobami...
Przynajmniej z Wami sobie popiszę...:-):-)
Łożko....mleczko z miodem...czosnek i dużo wygrzewania...Zdrowiej szybciutko...
Justyś fajnie, ze u Ciebie takie podejście jest w pracy...ja to nawet na zwolnieniu byłabym zasypywana telefonami i e-mailami...nie wiem, kiedy sobie odpocznę...pewnie nawet jak dzidzia się urodzi, to nie będę miała spokoju...tak to jest, jak się pracuje z rodziną i do tego za dużo rzeczy bierze się na siebie...normalnie porażka...