Cześć Dziewczyny!!! Pamiętacie mnie jeszcze
U mnie dużo się działo niekoniecznie dobrego :-( Urlop na działce jak najbardziej udany - byliśmy tam 3 tygodnie. Bartek zaczął siadać, potem klęczeć, a od piątku stoi i chodzi w łóżeczku i kojcu trzymając się szczebelków. Zębów nadal brak
, ale nauczył się ciągnąć słomkę :-)
Trochę nerwów mamy z Martyną, bo użarł ją kleszcz i niestety skończyło się boreliozą. Na szczęście poza rumieniem nie miała innych objawów, ale wkurzył mnie lekarz rodzinny. Pediatra była na zwolnieniu, a ja do niego z dziećmi nie lubię chodzić, ale że niepokoiła mnie plama w miejscu ugryzienia, to poszliśmy. On obejrzał i stwierdził, że to pewnie liszaj. Dał maść z antybiotykiem, ale nie było poprawy. Do głowy przyszedł mi wtedy dermatolog i pani od razu stwierdziła, że to rumień. Zapisała antybiotyk, który od razu pomógł, tylko, że teraz stosuje się inny lek i boję się czy leczenie da oczekiwany efekt. Na 8 września mamy wizytę w poradni chorób zkaźnych i tam zdecydują co dalej - czy potrzebny będzie ten inny lek, czy przeszło. Codziennie ją oglądam, sprawdzam czoło czy nie ma gorączki. Boję się, że wpadnę w paranoję :-(
Jutro idziemy do pediatry, bo teraz byliśmy cztery dni u tesciów. Szkoda słów, bo to matka M nam ciśnienie podniosła, że dziecko źle leczone, że nic nie powiedzieliśmy, a ona zna takich dobrych lekarzy, a jak M powiedział, że takie telefony nie są nam potrzebne, to stwierdziła, że jesteśmy hrabiostwo i on jej kazań nie bedzie prawił. Dobre to, że uznała że nie będzie się już wtrącać i teraz nie było tematu.
Pozostaje tylko czekać. Jeszcze ten pan doktor osłuchiwał Bartka, bo praktycznie cały lipiec z rana miał kaszel i wysłuchał jakieś szmery na serduszku. Mam nadzieję, że i tu się pomylił. Jak poszłam mu powiedzieć o tej boreliozie, to skwitował, że tego rzeczywiście jest ostatnio dużo i takie jakieś dziwne
Jutro się poskarżę
Nadrobic zaległości nie mam szans, ale postaram się być na bieżąco.