Hejka!
Magdziunia - no to zazdroszczę, u nas jedna wielka dzicz w sklepie. W wózku posiedzi pięć minut, a później chce biegać między półkami. Trzeba za nim gonić i pilnować, bo to mu wpadnie w oko to bierze. Zakupy z nim to koszmar, ale wiem że musimy jak najczęściej chodzić razem, bo inaczej się nie nauczy zachowywać w sklepie. No ale to lepsze niż siłownia Dominiki
Czarna - zaufania to ja nie mam, bo w końcu nikt tak nie zadba o młodego jak ja, ale smark wcale na chorego nie wygląda. Wręcz przeciwnie płypływ energii na całego. Dziś M siedział w salonie, ja w sypialni sprzątałam i młody jak mały odrzutowiec biegał z pokoju do pokoju bawiąc się na dwa fronty. Boso, bo mu skarpetki przeszkadzały. Zamiast spać w dzień to sobie w łóżeczku koncert piosenek urządził i na całe gardło się darł (oczywiście szlagiery tylko jemu znane...). Po kąpieli latał goły po chałupie i nie dał sie ubrac. Ale on tak szybko reaguje na antybiotyk. Nawet teraz jak go odsmarkiwałam przed spaniem, to właściwie nie ma już kataru.
A co do smoka, to młody na codzień przestał używać rok temu, a do spania po naszym forumowym wyjeździe, ponad pół roku temu. Coś mu nie pasowało, nie wiem może zęby rosły i sam wyrzucił. A co do pampka, to używamy, ale młody kuma czaczę i jak pamięta to woła, że chce siusiu, staramy si e też mu przypominać, ale pampka ma założonego, bo w żłobku raczej nie sygnalizuje, a poza tym przy tylu dzieciach nie zawsze panie zauważą. Sam sobie nakładkę na kibelek nakłada (nocnik tylko w żłobku w poprzedniej grupie używał) i po stołeczek do łązienki biegnie i praktycznie jak woła to w 99% zawsze coś tam zrobi. Kupę tylko raz zawołał. I generalnie, jak to facet, nawet jak już zrobi co miał zrobić, lubi sobie posiedzieć na kibelku. No i ceni prywatność, tzn subtelnie zatrzaskuje rodzicom drzwi przed nosem
Czekamy jak się zrobi cieplej i żegnamy się zupełnie z pampkami. W żłobku ruszają z akcją od kwietnia.
A co do małych pomocników, to młody też zawsze przejęty zakupy chce wnosić i rozpakowywać. Z wnoszeniem, to różnie jest, daje mu coś lekkiego (a on najczęściej się obraża i chwyta za ciężkie), ale po paru piętrach muszę tachać i jego i to con niósł. Za to rozpakowuje i podaje. Generalnie bardzo chce pomagać. Sam by odkurzał, ale nie udaje mu się. Lubi wkładać i wyjmować pranie, sypać proszek. Od jakiegoś czasu chce z nim zacząć składać suche jego pranie, żeby segregował wg rodzajów (typu spodnie do spodni itp), ale jakoś zawsze coś goni, a na to trzeba chwilki. Ostatnio za to wyjmujemy sztućce (oczywiście oprócz noży) ze zmywarki i Maciek układa je w odpowiednie przegródki. Co uwielbia. NAczynia też by chętnie układał (jak mu robię jeść, to sam sobie talerzyki z szuflad wyciąga) ale mieliśmy już parę razy wypadki z tym związane, wiec wolę, żeby się tego nie tykał. Jak go najdzie, to jak znajdzie jakiś papierek czy coś takiego, to leci do kosza i wyrzuca. Jak coś mi się wyleje, to mówi, że brudne i żeby wytrzeć. Staram się podtrzymywać w nim ten zapał do sprzątania i zachęcać, żeby sprzątał zabawki (np. najpierw sprzątamy jedne, jak chcemy wyjąć drugie, bo tłumaczę, że nie ma miejsca, żeby się bawić), żeby nie miec później drugiego M w domu...