misia83_83
Mama Alusia i Tymusia
Domiska- nigdy nie przyjelam schronienia, poniewaz nie nalezalam do spolecznosci i nie mialam nauczyciela. Ten o ktorym pisalam to Lama Ole Nydahl. Mialam ta przyjemnosc rozmawiac z nim na jednym z jego przepieknych wykladow. Ciezko bylo mi znalezc w Polsce osrodek godny zaufania, wiele grup niestety podszywa sie pod buddystow.Swoja praktyke oparlam na medytacji (oczywiscie), studiowaniu literatury. Ale tak jak powiedzial Lama Ole- buddysta sie jest w srodku, bycie nim to podazanie ta droga, kierowanie sie z zyicu tymi zasadami, jakie budda po sobie zostawil. Zaprawde trudno jest praktykowac buddyzm w sensie takim jakim robia to tybetanczycy...tam cala kultura jest przychylna, zycie toczy sie w tym rytmie.
Domimo- widzisz, napisalas, ze to my wychowujemy swoje dzieci a nie reszta rodziny. No i wlasnie....u Ciebie Twoj maz wcale nie chce chrzcic dzieci bo sam nie jest katolikiem...ty nie jestes nim tez. Wiec sprawa jasna:-) U nas Aaron JEST katolikiem...a Synus to tez jego dziecko...on wie, ze nie bede starala sie wychowywac dziecka w wierze katolickiej. jedyne o co mnie prosi to o ten jeden dzien kiedy zgodze sie na chrzest. Skoro dla mnie on nic nie znaczy. a dla niego tak wiele to po prostu sprawie mu ta przyjemnosc... jak dlugo nie bede musiala przy tym spowiadac sie, czy brac komunii to chyba przezyje...
Domimo- widzisz, napisalas, ze to my wychowujemy swoje dzieci a nie reszta rodziny. No i wlasnie....u Ciebie Twoj maz wcale nie chce chrzcic dzieci bo sam nie jest katolikiem...ty nie jestes nim tez. Wiec sprawa jasna:-) U nas Aaron JEST katolikiem...a Synus to tez jego dziecko...on wie, ze nie bede starala sie wychowywac dziecka w wierze katolickiej. jedyne o co mnie prosi to o ten jeden dzien kiedy zgodze sie na chrzest. Skoro dla mnie on nic nie znaczy. a dla niego tak wiele to po prostu sprawie mu ta przyjemnosc... jak dlugo nie bede musiala przy tym spowiadac sie, czy brac komunii to chyba przezyje...